Tu znowu ja. Wiem, wiem, nic dobrego tu nie zrobiłam ani nic złego. Ale myślę, że się nie nadaje jestem beznadziejna odchodzę szukam kogoś do przejęcia. Przepraszam.Proszę aby ktoś z administratorów mnie usuną z adminów.
Lessa czyli fibi59
Wataha Wilczej Przygody rozkwita niczym Kwiat! Jest tu pełno fajnych wilków z którymi można się dogadać oraz mnóstwo przeróżnych ciekawych przygód! Dołącz do nas i zobacz jak to jest być Magicznym Wilkiem! :)
Strony
- Przygody
- Chcesz dołączyć? - Formularz :)
- Wadery (Wilczyce)
- Basiory(Wilki)
- Stanowiska
- Terytorium
- Eliksiry i Wywary
- Wilczy Sklep
- Nasze Zasady
- Informacje
- Przyjaciele i Wrogowie
- Zadania do Przygód
- Wilcze Żywioły
- Encyklopedia Wilczych Ras
- Rasy Smoczych Towarzyszy
- Opisy Niektórych Wilków i Wilczyc
- Wiedźma Sabrina i Nurra
środa, 3 lipca 2013
piątek, 28 czerwca 2013
Info
Niestety nasza Sophi odeszła....Na zawsze od nas ona. A ja zajmę jej miejsce. Naprawdę mi przykro, bo wiem że to była wspaniała wilczyca, ale nie mogła z nami zostać.:(((
Ps: Ci którzy wysłali ostatnio formularze lub opowiadani i nie zostały one zamieszczone proszę o ponowne ich przesłanie do mnie (fibi59). Formularz przesyłacie tak samo.
Lessa
sobota, 22 czerwca 2013
Przejęcie
Hej, tu fibi59 :) Jak wiecie przejelam tą watahę, ale nie będe wprowadzać zmian ani usuwać wilków. Wszystko zostanie tak jak było. Co prawda nie znam tej watahy jakoś bardzo. Więc prosze o to abyście pisali do mnie o jakiś tradycjach, zmianach itp.
sobota, 11 maja 2013
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wejdźcie tu i pomóżcie mi, doradźcie, dodajcie swoje pomysły! :)
sobota, 13 kwietnia 2013
Od Ronnie- Nowa rodzinka.
No cześć. Więc tak:
Szłam se wesolutka przez lasek, a tu nagle, BUM! Wpadłam do bagna.
No to wkurzona, że swe piękniutkie futerko ubrudziłam. A tyle się je myje. -.-' patrzęsie i patrzę, szukam pomocy. Nic. No to wyję:
- Auuuuuuu!!!!- nic. No to czekam i szczekam (Tak, wychował mnie czlowiek. I co z tego!?). Nagle biegnie... SMUTNA wilczyca. Bardzo ładna. Ale ten smutkek wszystko psuje... Pyta się jakby nigdy nic:
- Ymmm. Pomóc?- już solidnie wkurzona krzyczę i się wydzieram:
- A czy wyglądam, jakbym noe potrzebowała pomocy!?- wilczyca westchnęła, pobiegła w las.
- HEJ!!!! Przepraszam, no!- krzyczę. No to super. -.- Poszła se. Ale nagle przedemną ląduje patyk. Krzyczę ze strachu. Nagle wychodzi zza krzaków... Ta wilczyca! Aż puściłam się łapami krawędzi bagna i wpadłam jeszcze głębiej. No super! Teraz to wilczyca się śmieje!
- Dobra, dobra. Wyciągaj mnie już!- wilczyca dała mi jeden koniec patyka. Po chwili ptrzepywałam się z błota. Przedstawiłam się:
- Oki. Jestem Ronnie. Zabierzesz mnie do jakiegoś jeziorka! Umyć si muszę...
- Akurat porzucam watahę, więc mogę Cię tam zaprowadzić. Może chcesz spróbować na Stanowisko Alfy?- zapytała się. Pomyślałam. W sumie... Czemu nie!
-Oki! - nowoec poszłyśmy i idziemy. W watasze mnie przywitali, pokazali mi źródełko, a gdy wyszłam z kąpieli... Łał! Ale ciacho mi się ukazało!podszedł do mnie i zagaił:
- No cześć, słodka. Jestem Dan, a ty?- zarumieniłam się odgaiłam:
- No chej Danielku, jestem Ronnie. Idziemy połazid? Może mnie oprowadzisz?- przechyliłam pyszczek.
- Jasne!
Dan, dokończysz?
piątek, 12 kwietnia 2013
Gdyby jednak ktoś chciał...
Gdyby jednak ktoś chciał:
PRZEJĄĆ WATAHĘ
Musi przejść sprawdzian u mnie. Polega on na tym:
Dodam ci jako autora na bloga i będziesz umieszczać posty. Co najmniej 1 na dzień przez 15-16 dni!
Ja w tym czasie będę obserwowała jak ci idzie i może dostaniesz watahę...
To od ciebie teraz zależy co się stanie z tą Watahą!
Pozdrawiam,
Sophi...
PRZEJĄĆ WATAHĘ
Musi przejść sprawdzian u mnie. Polega on na tym:
Dodam ci jako autora na bloga i będziesz umieszczać posty. Co najmniej 1 na dzień przez 15-16 dni!
Ja w tym czasie będę obserwowała jak ci idzie i może dostaniesz watahę...
To od ciebie teraz zależy co się stanie z tą Watahą!
Pozdrawiam,
Sophi...
czwartek, 11 kwietnia 2013
Koniec Watahy!
Koniec Watahy !
Przepraszam wszystkich, ale mam za dużo rzeczy na głowie by prowadzić swoje własne życie i watahę, więc... Wataha Zawieszona na ZAWSZE...
Chyba, że ktoś by zechciał ją prowadzić, mogę ją oddać w ręce, w które mogę zaufać.
Wataha zostanie zamknięta i nie będę na nią wchodzić, po prostu zapomnę o niej na zawsze.
Pozdrawiam,
Sophi...
------------------------HISTORYJKA------------------
Wiedziałam, że ten dzień nadejdzie i to się stanie... Opuszczę watahę raz na dobre i nie wrócę...
Jak Goplana (z balladyny) nimfa opuściła świat żywych...
No nic, co się zaczęło musi się skończyć. Gdy była noc wymknęłam się i poszłam zobaczyć ostatni raz teren mojej watahy, której dobiegnie kres istnienia... Wstałam i ruszyłam. Byłam na skałach, patrzyłam na teren i wiatr rozwiewał mi futerko... Czułam w sobie ból że muszę to zrobić, ale to robię...
- Koniec Watahy, muszę... Odejść... -powiedziałam i popłynęła mi łza po policzku
Przypomniały mi się wszystkie dobre i złe chwile spędzone na tym terenie z przyjaciółmi... To smutne, ale prawdziwe. Wataha która trwała bardzo długo, niedługo się skończy i zostanie pustka...
Jeszcze raz popatrzyłam na teren i poszłam ze spuszczoną głową do mojej jaskini, napisać list:
...Przepraszam was przyjaciele, ale muszę to zrobić... Opuszczam was, proszę nie miejcie do mnie żalu... Prowadzenie watahy nie jest dla mnie, nie nadaję się na Samicę Alfa, proszę gdyby ktoś się znalazł... Gdyby ten ktoś chciał się zająć watahą i się nią opiekować... Jak szczeniakiem... W końcu urośnie i będzie dawało przykład innym... Błagam, niech ktoś weźmie tą cudną watahę pod swoje skrzydła, ja nie mogę... Przepraszam was jeszcze raz kochani, te wspólne chwile z wami były cudowne... Nigdy ich nie zapomnę tak jak i was...
Żegnajcie przyjaciele...
Wasza, Sophi...
Proszę, niech ktoś się zajmie watahą, niech napisze na Howrse.pl wtedy może zostanie mu/jej przekazana ta wataha...
Sophi...
Przepraszam wszystkich, ale mam za dużo rzeczy na głowie by prowadzić swoje własne życie i watahę, więc... Wataha Zawieszona na ZAWSZE...
Chyba, że ktoś by zechciał ją prowadzić, mogę ją oddać w ręce, w które mogę zaufać.
Wataha zostanie zamknięta i nie będę na nią wchodzić, po prostu zapomnę o niej na zawsze.
Pozdrawiam,
Sophi...
------------------------HISTORYJKA------------------
Wiedziałam, że ten dzień nadejdzie i to się stanie... Opuszczę watahę raz na dobre i nie wrócę...
Jak Goplana (z balladyny) nimfa opuściła świat żywych...
No nic, co się zaczęło musi się skończyć. Gdy była noc wymknęłam się i poszłam zobaczyć ostatni raz teren mojej watahy, której dobiegnie kres istnienia... Wstałam i ruszyłam. Byłam na skałach, patrzyłam na teren i wiatr rozwiewał mi futerko... Czułam w sobie ból że muszę to zrobić, ale to robię...
- Koniec Watahy, muszę... Odejść... -powiedziałam i popłynęła mi łza po policzku
Przypomniały mi się wszystkie dobre i złe chwile spędzone na tym terenie z przyjaciółmi... To smutne, ale prawdziwe. Wataha która trwała bardzo długo, niedługo się skończy i zostanie pustka...
Jeszcze raz popatrzyłam na teren i poszłam ze spuszczoną głową do mojej jaskini, napisać list:
...Przepraszam was przyjaciele, ale muszę to zrobić... Opuszczam was, proszę nie miejcie do mnie żalu... Prowadzenie watahy nie jest dla mnie, nie nadaję się na Samicę Alfa, proszę gdyby ktoś się znalazł... Gdyby ten ktoś chciał się zająć watahą i się nią opiekować... Jak szczeniakiem... W końcu urośnie i będzie dawało przykład innym... Błagam, niech ktoś weźmie tą cudną watahę pod swoje skrzydła, ja nie mogę... Przepraszam was jeszcze raz kochani, te wspólne chwile z wami były cudowne... Nigdy ich nie zapomnę tak jak i was...
Żegnajcie przyjaciele...
Wasza, Sophi...
Proszę, niech ktoś się zajmie watahą, niech napisze na Howrse.pl wtedy może zostanie mu/jej przekazana ta wataha...
Sophi...
wtorek, 2 kwietnia 2013
Nowy wilk: Dan!
Chciałem szybko znaleźć jakąś watahę. Nie lubię być sam. Mam na imię Dan, kocham zabawy, imprezy, towarzystwo innych... W poprzedniej watasze szybko się mnie pozbyli, za dużo leniuchowałem może tu będzie inaczej? ;)
-------------------
Biegłem brzegiem jeziora i zobaczyłem sylwetkę 2 wilków. Zaraz potem byłem już uziemiony na ziemi.
-Kim jesteś i co tutaj robisz? -zapytał jeden z nich
-Jestem Dan, szukam watahy, która mnie weźmie do siebie...
Drugi wilk stał przy tym pierwszym, był jakiś taki spokojny.
-Dobrze, zostaw go Jack... Cześć Dan, jestem Dylan. -przedstawił się ten spokojny
-Jestem Jack. -powiedział drugi i zszedł ze mnie
-Chcesz dołączyć do watahy w której jesteśmy? -zapytał Dylan
-Z chęcią!
Później zaprowadzili mnie do innych i pozwolili mi zostać na tak długo jak chcę.
-------------------
Biegłem brzegiem jeziora i zobaczyłem sylwetkę 2 wilków. Zaraz potem byłem już uziemiony na ziemi.
-Kim jesteś i co tutaj robisz? -zapytał jeden z nich
-Jestem Dan, szukam watahy, która mnie weźmie do siebie...
Drugi wilk stał przy tym pierwszym, był jakiś taki spokojny.
-Dobrze, zostaw go Jack... Cześć Dan, jestem Dylan. -przedstawił się ten spokojny
-Jestem Jack. -powiedział drugi i zszedł ze mnie
-Chcesz dołączyć do watahy w której jesteśmy? -zapytał Dylan
-Z chęcią!
Później zaprowadzili mnie do innych i pozwolili mi zostać na tak długo jak chcę.
poniedziałek, 1 kwietnia 2013
Nowy wilk: Fire!
Pewnego dnia w watasze ognistych wilków urodził się czerwono-ognisty wilk o imieniu Fire. Kochał bawić się ogniem i brać udział w zawodach. Jedak watahę najechała inna i ją zrujnowała. Wilk musiał szukać nowego domu, lecz za bardzo szalał i nie chcieli go przyjąć. Władał ogniem co sprawiło że jest niebezpieczny. Pewnego razu szedł lasem i natknął się na wilczycę o imieniu Sophi.
-Co robisz na terenie mojej watahy i kim jesteś?
-Jestem Fire i szukam watahy, która mnie przyjmie.
-Chcesz dołączyć do mojej watahy?
-Pewnie! Dzięki.
Sophi zaprowadziła mnie do innych z watahy i spodobało mi się. Może znajdę nowych kumpli i dziewczynę..? ;)
-Co robisz na terenie mojej watahy i kim jesteś?
-Jestem Fire i szukam watahy, która mnie przyjmie.
-Chcesz dołączyć do mojej watahy?
-Pewnie! Dzięki.
Sophi zaprowadziła mnie do innych z watahy i spodobało mi się. Może znajdę nowych kumpli i dziewczynę..? ;)
Od Pirate - CD Historii Lonely
- Nic się nie stało, spokojnie... -powiedziałam i wstałam
- To co teraz? -zapytała Lonely
- Sama nie wiem, może... -urwałam i popatrzyłam w górę, a później na ścieżkę, która leży jakiejś 200 m przed nami.
Zobaczyłam tam nowego wilka: Fire'a, jest wilkiem o żywiole Ogień, takim samym jak... Lonely! Ona też ma żywioł Ogień. Może coś ich połączy...?
- Lonely! Zobacz! Tamtą ścieżką idzie ten nowy wilk! Fire! Pasujecie do siebie... W końcu ty też masz ten sam żywioł co on: Ogień...
Lonely odwróciła się w stronę wilka i chwile na niego popatrzyła. Ja chciałam się jakoś niepostrzeżenie oddalić, ale...
- Ej! Nie pasujemy do siebie! -wrzasnęła Lonely
Ja tylko przewróciłam oczami i powiedziałam:
- Chodź... Pójdziemy do innych i przy okazji pójdziemy do medyczki, musi nam opatrzyć rany, na później. -powiedziałam i na naszych pyszczkach pojawił się uśmiech.
- Pasujesz do niego... -powiedziałam z uśmiechem
- Wcale nie... -zaprzeczyła Lonely
- Wcale tak... -powiedziałam by zdenerwować specjalnie moją starą przyjaciółkę...
- Wcale nie! -warknęła Lonely i zauważyła, że ja chce pęknąć ze śmiechu, wtedy zrozumiała, ze robię to specjalnie, od razu zmieniła humor na lepszy.
Po chwili dalej prowadziłyśmy dyskusję przez około 5 minut:
- Wcale tak.
- Wcale nie!
- Wcale tak.
- Wcale nie!
W pewnym momencie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Gdy szłyśmy minęłyśmy się znów z Fire'em gdy wracał z innymi wilkami, zapewne wracali z międzynarodowych zawodów. Akurat szedł tam Dylan, więc stanęli przy nas i mogliśmy pogadać.
- Hej Dylan, co u ciebie? -zapytałam i się przytuliłam z Dylanem.
- Witaj Piratko, a nic nowego. Właśnie wracaliśmy z zawodów. -powiedział
- Gdzie teraz idziecie? -zapytałam z Lonely
Lonely zapatrzyła się na Fire'a i się zarumieniła. Ja zaś patrzyłam na wszystkich a szczególnie na Dylana...
- Wiesz, teraz idziemy nad jezioro, musimy odpocząć. Idziecie z nami? -zapytał Dylan
---------------------------------------
Dylan i Jack przewodzą w grupie u chłopaków, są jak liderzy zespołu. Jeżdżą na różne zawody i wygrywają, zazwyczaj. :)
---------------------------------------
Popatrzyłam na Lonely ona i Fire patrzyli cały czas na siebie, więc odpowiedziałam:
- Z chęcią. Lonely! Chodź! -powiedziałam i szlam z Dylanem z przodu grupy, jak liderzy ^^
<Lonely? :) co tym razem zrobisz?>
- To co teraz? -zapytała Lonely
- Sama nie wiem, może... -urwałam i popatrzyłam w górę, a później na ścieżkę, która leży jakiejś 200 m przed nami.
Zobaczyłam tam nowego wilka: Fire'a, jest wilkiem o żywiole Ogień, takim samym jak... Lonely! Ona też ma żywioł Ogień. Może coś ich połączy...?
- Lonely! Zobacz! Tamtą ścieżką idzie ten nowy wilk! Fire! Pasujecie do siebie... W końcu ty też masz ten sam żywioł co on: Ogień...
Lonely odwróciła się w stronę wilka i chwile na niego popatrzyła. Ja chciałam się jakoś niepostrzeżenie oddalić, ale...
- Ej! Nie pasujemy do siebie! -wrzasnęła Lonely
Ja tylko przewróciłam oczami i powiedziałam:
- Chodź... Pójdziemy do innych i przy okazji pójdziemy do medyczki, musi nam opatrzyć rany, na później. -powiedziałam i na naszych pyszczkach pojawił się uśmiech.
- Pasujesz do niego... -powiedziałam z uśmiechem
- Wcale nie... -zaprzeczyła Lonely
- Wcale tak... -powiedziałam by zdenerwować specjalnie moją starą przyjaciółkę...
- Wcale nie! -warknęła Lonely i zauważyła, że ja chce pęknąć ze śmiechu, wtedy zrozumiała, ze robię to specjalnie, od razu zmieniła humor na lepszy.
Po chwili dalej prowadziłyśmy dyskusję przez około 5 minut:
- Wcale tak.
- Wcale nie!
- Wcale tak.
- Wcale nie!
W pewnym momencie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Gdy szłyśmy minęłyśmy się znów z Fire'em gdy wracał z innymi wilkami, zapewne wracali z międzynarodowych zawodów. Akurat szedł tam Dylan, więc stanęli przy nas i mogliśmy pogadać.
- Hej Dylan, co u ciebie? -zapytałam i się przytuliłam z Dylanem.
- Witaj Piratko, a nic nowego. Właśnie wracaliśmy z zawodów. -powiedział
- Gdzie teraz idziecie? -zapytałam z Lonely
Lonely zapatrzyła się na Fire'a i się zarumieniła. Ja zaś patrzyłam na wszystkich a szczególnie na Dylana...
- Wiesz, teraz idziemy nad jezioro, musimy odpocząć. Idziecie z nami? -zapytał Dylan
---------------------------------------
Dylan i Jack przewodzą w grupie u chłopaków, są jak liderzy zespołu. Jeżdżą na różne zawody i wygrywają, zazwyczaj. :)
---------------------------------------
Popatrzyłam na Lonely ona i Fire patrzyli cały czas na siebie, więc odpowiedziałam:
- Z chęcią. Lonely! Chodź! -powiedziałam i szlam z Dylanem z przodu grupy, jak liderzy ^^
<Lonely? :) co tym razem zrobisz?>
Nowy Czas! :)
Tu Sophi, jak już część z was zauważyła: Na Blogu mamy Czas Polski! :)
Szukałam i szukałam aż znalazłam.
Teraz możecie zobaczyć kiedy i kto dodawał jakiego posta. ;)
Pozdrawiam i wesołych świąt,
Sophi :)
Od Lonely
Od paru dni przypatrywałam się pewnemu samcowi - Fire' owi. Wydał mi się taki przystojny i... Jest tej samej rasy, co ja. Postanowiłam zagadać. Spotkałam go nad jeziorem.
- Witaj, Fire. - podeszłam do niego i usiadłam obok.
Fire dokończ.
- Witaj, Fire. - podeszłam do niego i usiadłam obok.
Fire dokończ.
niedziela, 31 marca 2013
Od Lonely - CD Pirate
Otrząsnęłam się i spojrzałam w dół. Pirate leżała powalona, a Wilk Cienia trzymał ją i uśmiechał się szyderczo. Zastygłam w miejscu przerażona. Wiedziałam, że tylko ja mogę jej teraz pomóc. Strasznie się bałam. Zamknęłam oczy i.. skoczyła z górki. Po paru sekundach je otworzyłam i nie uwierzycie.. Wilk Cienia leżał pod moimi łapami, a ja stałam na nim! Byłam zdziwiona. Przycisnęłam go do ziemi mocniej.
- Wynocha! - warknęłam i puściłam go, a on uciekł z piskiem.
Warknęłam jeszcze za nim i podbiegłam do Pirate.
- Pirate, wszystko w porządku? Po co to zrobiłaś... Dałabym sobie radę...
Pirate dokończ.
- Wynocha! - warknęłam i puściłam go, a on uciekł z piskiem.
Warknęłam jeszcze za nim i podbiegłam do Pirate.
- Pirate, wszystko w porządku? Po co to zrobiłaś... Dałabym sobie radę...
Pirate dokończ.
Od Pirate - CD Historii Lonely
Z każdą sekundą czułam się coraz lepiej i lepiej. Tym razem już wstałam na łapy, może powolnie, ale jednak wstałam.
Wstałam i otrząsłam się. Parę razy przewróciłam się, ale stałam.
Gdy wstałam na łapy, z poważnymi obrażeniami, bandażami na łapach i głowie, była chyba trochę przerażona... Ale bandaż z głowy zdjęłam i było już lepiej.
Lonely wyglądała na przerażoną, nic dziwnego... Ja nie panuję nad złością!
Wilczyca nie drgnęła, a gdy się zbliżałam oddalała się o krok, gdy ja przychodziłam o krok...
Nagle za Lonely zauważyłam jakiegoś czarnego wilka, który chce na nią skoczyć, ale ona nie spuszczała oczy ze mnie.
-------------------------
Zrobiłam pozycję bojową, wysunęłam pazury, uszy położyłam do tyłu i pokazałam kły... Z punktu widzenia Loney wyglądało to jakbym zaraz chciała ją zabić... -.- xD
Skoczyłam przed Lonely, ona skuliła się w kłębek a ja odbiłam się od skały która leżała przy niej i powaliłam wilka...
Wilk Cienia - stwierdziłam i mocowałam się z nim, był bardzo silny, a może to dlatego, że opadłam z sił, po tym jak grzmotnęłam w skałę? A do tego te łapy i ból głowy...
Przez przypadek gdy się tak mocowałam z wilkiem nie zauważyłam, że tam jest ,,z górki'' na łąkę... Przez to spadłam razem z tym wilkiem z "góry''. Po tym wstaliśmy i zaczęliśmy się okrążać i patrzeć w oczy, każdy z nas czekał na ruch przeciwnika... Nie wytrzymałam i zaatakowałam, ale... Taki mały szczegół mi umknął, po tym jak się z nim mocowałam to bandaż z łapy mi się trochę rozwinął i mogłam się podknąć...
Tak też się stało gdy zaatakowałam to się podknęłam i upadłam, a wilk to wykorzystał i mnie trzymał, nie miałam sił, za bardzo oberwałam prędzej... Nie mogłam się ruszyć i tylko co mogłam to kopać tego wilka puki starczy mi sił, się bronić...
<Loney? (lonej) jeżeli nadal tam leżysz przy drzewie to rusz swój zadek i mi pomóż! xD>
Nie bierz tych słów do siebie ^^ po prostu chciałam naprawić atmosferę. :)
Wstałam i otrząsłam się. Parę razy przewróciłam się, ale stałam.
Gdy wstałam na łapy, z poważnymi obrażeniami, bandażami na łapach i głowie, była chyba trochę przerażona... Ale bandaż z głowy zdjęłam i było już lepiej.
Lonely wyglądała na przerażoną, nic dziwnego... Ja nie panuję nad złością!
Wilczyca nie drgnęła, a gdy się zbliżałam oddalała się o krok, gdy ja przychodziłam o krok...
Nagle za Lonely zauważyłam jakiegoś czarnego wilka, który chce na nią skoczyć, ale ona nie spuszczała oczy ze mnie.
-------------------------
Zrobiłam pozycję bojową, wysunęłam pazury, uszy położyłam do tyłu i pokazałam kły... Z punktu widzenia Loney wyglądało to jakbym zaraz chciała ją zabić... -.- xD
Skoczyłam przed Lonely, ona skuliła się w kłębek a ja odbiłam się od skały która leżała przy niej i powaliłam wilka...
Wilk Cienia - stwierdziłam i mocowałam się z nim, był bardzo silny, a może to dlatego, że opadłam z sił, po tym jak grzmotnęłam w skałę? A do tego te łapy i ból głowy...
Przez przypadek gdy się tak mocowałam z wilkiem nie zauważyłam, że tam jest ,,z górki'' na łąkę... Przez to spadłam razem z tym wilkiem z "góry''. Po tym wstaliśmy i zaczęliśmy się okrążać i patrzeć w oczy, każdy z nas czekał na ruch przeciwnika... Nie wytrzymałam i zaatakowałam, ale... Taki mały szczegół mi umknął, po tym jak się z nim mocowałam to bandaż z łapy mi się trochę rozwinął i mogłam się podknąć...
Tak też się stało gdy zaatakowałam to się podknęłam i upadłam, a wilk to wykorzystał i mnie trzymał, nie miałam sił, za bardzo oberwałam prędzej... Nie mogłam się ruszyć i tylko co mogłam to kopać tego wilka puki starczy mi sił, się bronić...
<Loney? (lonej) jeżeli nadal tam leżysz przy drzewie to rusz swój zadek i mi pomóż! xD>
Nie bierz tych słów do siebie ^^ po prostu chciałam naprawić atmosferę. :)
Wesołych Świąt Wielkanocnych!
Wszystkiego Najlepszego z Okazji Wielkanocy! :)
Hekate już złożyła już wam życzenia:
http://watahawilczejprzygody.blogspot.com/2013/03/wszystkiego-najlepszego.html
Wszystkiego Najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności w życiu, spełnienia marzeń i dobrych ocen w szkole. :)
Życzy cała Wilcza Załoga.
Hekate już złożyła już wam życzenia:
http://watahawilczejprzygody.blogspot.com/2013/03/wszystkiego-najlepszego.html
Wszystkiego Najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności w życiu, spełnienia marzeń i dobrych ocen w szkole. :)
Życzy cała Wilcza Załoga.
Od Lonely - CD Pirate
- Lonely, zostaniesz z Piratką? - zapytał Dylan.
- Spoko. - powiedziałam, a moje prawe ucho, jak złamane, opadło i jedno oko zaczęło mi drgać.
Dylan poszedł, a ja z szerokim uśmiechem pomachałam mu.
- Lonely... - powiedziała cicho Pirate.
- Grzeczna Pirate, nie gryź! - krzyknęłam podskakując.
Pirate dokończ.
- Spoko. - powiedziałam, a moje prawe ucho, jak złamane, opadło i jedno oko zaczęło mi drgać.
Dylan poszedł, a ja z szerokim uśmiechem pomachałam mu.
- Lonely... - powiedziała cicho Pirate.
- Grzeczna Pirate, nie gryź! - krzyknęłam podskakując.
Pirate dokończ.
Od Pirate - CD Historyjki Lonely
Ps! Dylan pomagał mi w pisaniu tego! :)
----------------------------------------------------------------
Ał... Mocno grzmotnęłam w te skałę... Głową... xD
-------------------------------------------------------------
- Pirate... Halo... Tu Ziemia! Pirate! -powiedziała Lonely śmiejąc się
Ja próbowałam coś powiedzieć, albo chociaż ruszyć się, ale na darmo. W końcu wstałam na łapy i traciłam równowagę, ale powiedziałam:
- Lonely... Ał... Ej... Czy tylko ja widzę latające kropki przed oczami..? -powiedziałam i upadłam na ziemię.
Lonely musiała przynieść mnie do Sophi i innych.
Gdy doszliśmy położyli mnie w cieniu przy drzewie. (Jest lato przypominam na naszym terenie w tym miejscu!)
- Pomóżcie jej proszę... -powiedziała Lonely siadając obok mnie
- Co jej się stało? -zapytała Sophi bandażując mi przednią i tylną łapę oraz głowę.
W tym momencie przybiegł Dylan z wodą i nowymi opatrunkami.
- Proszę przyniosłem opatrunki i wodę. Jak z Piratką? -powiedział Dylan i usiadł obok mnie i Lonely
- Pirate i ja... Zaczęłyśmy się gonić i... Pirate nie wyhamowała przy skale... -powiedziała Lonely
- Na razie nie może biegać, niech zostanie tutaj, musi leżeć by łapy wyzdrowiały i... głowa. -powiedziała Sophi i odeszła w swoją stronę.
Dylan i Lonely zostały ze mną a ja dopiero mniej-więcej wracałam do siebie.
W tym momencie Lonely i Dylan chcieli zobaczyć jak bardzo ucierpiała mi głowa...
-------------------------------
- Jak włożyć żyrafę do szafy ?
- Normalnie. Otworzyć szafę. Włożyć żyrafę. Zamknąć szafę... -odpowiadam
- Lew zwołał zebranie. Kto nie przyjdzie ?
- Żyrafa. Bo jest w szafie... -odpowiadam
- Jak przejść przez rzekę pełną krokodyli ?
- Normalnie. Przecież krokodyle są na zebraniu lwa... -odpowiadam
---------------------------
- Ile koń ma nóg? -zapytali
- 8! 2 z przodu, 2 z tyłu, 2 z lewej, 2 z prawej...
---------------------------
- Lonely... Musze iść, mam jeszcze parę rzeczy na głowie. Zostaniesz z Piratką? -zapytał Dylan
- Spoko. -odpowiedziała
-Pa Pirate! -krzyknął Dylan odbiegając
Zostałam sama z Lonely.
<Lonely jak chcesz dokończ, ale nie przesadź xD>
----------------------------------------------------------------
Ał... Mocno grzmotnęłam w te skałę... Głową... xD
-------------------------------------------------------------
- Pirate... Halo... Tu Ziemia! Pirate! -powiedziała Lonely śmiejąc się
Ja próbowałam coś powiedzieć, albo chociaż ruszyć się, ale na darmo. W końcu wstałam na łapy i traciłam równowagę, ale powiedziałam:
- Lonely... Ał... Ej... Czy tylko ja widzę latające kropki przed oczami..? -powiedziałam i upadłam na ziemię.
Lonely musiała przynieść mnie do Sophi i innych.
Gdy doszliśmy położyli mnie w cieniu przy drzewie. (Jest lato przypominam na naszym terenie w tym miejscu!)
- Pomóżcie jej proszę... -powiedziała Lonely siadając obok mnie
- Co jej się stało? -zapytała Sophi bandażując mi przednią i tylną łapę oraz głowę.
W tym momencie przybiegł Dylan z wodą i nowymi opatrunkami.
- Proszę przyniosłem opatrunki i wodę. Jak z Piratką? -powiedział Dylan i usiadł obok mnie i Lonely
- Pirate i ja... Zaczęłyśmy się gonić i... Pirate nie wyhamowała przy skale... -powiedziała Lonely
- Na razie nie może biegać, niech zostanie tutaj, musi leżeć by łapy wyzdrowiały i... głowa. -powiedziała Sophi i odeszła w swoją stronę.
Dylan i Lonely zostały ze mną a ja dopiero mniej-więcej wracałam do siebie.
W tym momencie Lonely i Dylan chcieli zobaczyć jak bardzo ucierpiała mi głowa...
-------------------------------
- Jak włożyć żyrafę do szafy ?
- Normalnie. Otworzyć szafę. Włożyć żyrafę. Zamknąć szafę... -odpowiadam
- Lew zwołał zebranie. Kto nie przyjdzie ?
- Żyrafa. Bo jest w szafie... -odpowiadam
- Jak przejść przez rzekę pełną krokodyli ?
- Normalnie. Przecież krokodyle są na zebraniu lwa... -odpowiadam
---------------------------
- Ile koń ma nóg? -zapytali
- 8! 2 z przodu, 2 z tyłu, 2 z lewej, 2 z prawej...
---------------------------
- Lonely... Musze iść, mam jeszcze parę rzeczy na głowie. Zostaniesz z Piratką? -zapytał Dylan
- Spoko. -odpowiedziała
-Pa Pirate! -krzyknął Dylan odbiegając
Zostałam sama z Lonely.
<Lonely jak chcesz dokończ, ale nie przesadź xD>
Od Lonely - CD Pirate
- Em... Pirate..? - podeszłam do niej niepewnie. - Halo, ziemia do Piratki..
Nagle zaczęła jęczeć i machać lekko głową. Ledwie wstrzymywałam śmiech.
- Nic ci nie jest? Nieźle grzmotnęłaś w tę skałę.. - zaśmiałam się delikatnie.
Nagle zaczęła jęczeć i machać lekko głową. Ledwie wstrzymywałam śmiech.
- Nic ci nie jest? Nieźle grzmotnęłaś w tę skałę.. - zaśmiałam się delikatnie.
Pirate dokończ.
Od Kiby C.D. historii Wiery
-No po prostu poczułem w tobie coś wyjątkowego.-powiedziałem
-Niby czemu jestem taka wyjątkowa?-zapytała
-No chyba dla tego że na zabój się w tobie zakochałem-powiedziałem
-Kiba to takie słodkie.-powiedziała ze śmiechem
-No wiesz kiedyś zanim tu jeszcze dołączyłem miałem dziewczynę ale ona mnie zdradziła z innym i od tamtego momentu poprzysiągłem sobie że będe unikał miłości jak ognia-powiedziałem ze smutkiem
-Najwidoczniej los inaczej chciał.-zaśmiała się Wiera i poszliśmy się przejść
<<<Wiera?>>>
-Niby czemu jestem taka wyjątkowa?-zapytała
-No chyba dla tego że na zabój się w tobie zakochałem-powiedziałem
-Kiba to takie słodkie.-powiedziała ze śmiechem
-No wiesz kiedyś zanim tu jeszcze dołączyłem miałem dziewczynę ale ona mnie zdradziła z innym i od tamtego momentu poprzysiągłem sobie że będe unikał miłości jak ognia-powiedziałem ze smutkiem
-Najwidoczniej los inaczej chciał.-zaśmiała się Wiera i poszliśmy się przejść
<<<Wiera?>>>
Nowa wilczyca: Angel!
Od Angel- Nowy dom
Od razu, kiedy się urodziłam moi rodzice mnie porzucili. Zostawili na pastwę losu w gęstym lesie. Błąkałam się po nim kilka miesięcy. Wreszcie odnalazła mnie jakaś wilczyca. Powiedziała, abym dołączyła do watahy do której należy. Tak więc zrobiłam. Jednak pewnego dnia watahę zaatakowano. Udało mi się w porę wymknąć. Uciekałam jak najdalej. Zadomowiłam się w dość małym, ale przyjaznym lesie. Kiedy wyruszyłam na polowanie, spotkałam znanego mi skądś basiora. Okazało się, że to był mój ojciec. Powiedział mi, ze on wcale nie chciał mnie porzucić, ale że to moja matka po kryjomu wyniosła mnie do lasu, ale kiedy wracała ktoś ją zabił. Nagle jakieś zbuntowane wilki zaczęły biec w naszą stronę. Tata Ukrył mnie w rowie, po czym sam zginął w walce. Kilka godzin opłakiwałam jego ciało. Jakiś czas później odnalazła mnie jakaś wadera. Na imię miała Sophi. Przyjęła mnie do swojej watahy.
Od razu, kiedy się urodziłam moi rodzice mnie porzucili. Zostawili na pastwę losu w gęstym lesie. Błąkałam się po nim kilka miesięcy. Wreszcie odnalazła mnie jakaś wilczyca. Powiedziała, abym dołączyła do watahy do której należy. Tak więc zrobiłam. Jednak pewnego dnia watahę zaatakowano. Udało mi się w porę wymknąć. Uciekałam jak najdalej. Zadomowiłam się w dość małym, ale przyjaznym lesie. Kiedy wyruszyłam na polowanie, spotkałam znanego mi skądś basiora. Okazało się, że to był mój ojciec. Powiedział mi, ze on wcale nie chciał mnie porzucić, ale że to moja matka po kryjomu wyniosła mnie do lasu, ale kiedy wracała ktoś ją zabił. Nagle jakieś zbuntowane wilki zaczęły biec w naszą stronę. Tata Ukrył mnie w rowie, po czym sam zginął w walce. Kilka godzin opłakiwałam jego ciało. Jakiś czas później odnalazła mnie jakaś wadera. Na imię miała Sophi. Przyjęła mnie do swojej watahy.
Do wilczycy Lonely
Tu Pirate.
Proszona wilczyca Lonely graczki: Nie-Chcesz-Wiedzieć, do dokończenie mojego opowiadania. :)
Dziękuję i bez odbioru. ;)
Proszona wilczyca Lonely graczki: Nie-Chcesz-Wiedzieć, do dokończenie mojego opowiadania. :)
Dziękuję i bez odbioru. ;)
sobota, 30 marca 2013
Od Pirate (i Dylana)- Co ty tu robisz!?
Gdy zobaczyłam Windy Night pod wcieleniem Lonely myślałam, że krew się poleje... Ale powstrzymałam się. Dlaczego? Obok mnie stał Dylan. <3
------------------------------------
(Początek za nim znalazłam się obok Lonely)
Wstałam rano, by tym razem cały dzień spędzić z moim chłopakiem: Dylanem. Jest super, moi rodzice zawsze go lubili i chcieli żebyśmy zostali razem... Znamy się od szczenięcych lat... Ale później gdy uciekłam z rodzinnej watahy film mi się urwał, a ja byłam już na Pirackiej Łajbie... Dobra koniec o mnie teraz co się działo:
Gdy stałam rano przeszłam się nad wodospad, by się wykąpać. Wskoczyłam do wody i później przeglądałam się w odbiciu wody.
- Wyglądam jak 100 kilo nieszczęścia. -zaśmiałam się i zaczęłam wytrzepywać się z wody
Nagle Dylan mnie dotknął a ja się tym przestraszyłam, bo go nie widziałam i nie wiedziałam, że przyszedł. Tak wyskoczyłam, że wpadłam do wody i znów byłam cała mokra. Zaraz po tym wyszłam z wody i wyglądałam niczym mop bez kija... Wyszłam z wody i nie było widać mi oczu, przez zmoczoną grzywkę.
- Pirate! Nic ci nie jest? Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć... Pomogę ci... -powiedział Dylan i pomógł mi wyjść z wody
- E tam... Nic się nie stało. -odkryłam grzywkę z oczu i było widać mój uśmiech
- Pójdziemy na spacer? -zapytał Dylan
No w końcu to mój chłopak i powinnam z nim spędzać chociaż 10 minut dziennie. xD
- Zgoda, ale tym razem bez żadnych wpadań do wody. -zaśmiała się i poszliśmy
Szliśmy i szliśmy aż doszliśmy nad moje ulubione miejsce -Plaża i Morze...
- Ach... Kocham ten teren... -powiedziałam i udałam się na ulubioną skałkę
Położyłam się na swojej skale, zamknęłam oczy i wsłuchałam się w szum morskich fal, Dylan położył się obok
- Cudowne miejsce... -powiedział a ja milczałam na znak że się zgadzam
Dylan i ja, jako, że jesteśmy Pirackimi Wilkami to uwielbiamy spędzać ze sobą czas i mamy takie same umiejętności, lecz całkiem inny charakter...
Gdy tak słuchałam fal nagle coś mi nie dało spokoju, zaraz później usłyszałam niedaleko trzask gałęzi. Postanowiłam to sprawdzić.
- Piratko... Gdzie idziesz? -zapytał Dylan troskliwie i szedł ze mną krok w krok
- Ktoś tu jest... Ja to czuję... -powiedziałam szerząc kły do walki
- Idę z tobą, nie zostawię cię... -powiedział
Ja na znak tego, że: ,,No dobra'' nic nie odpowiedziałam i szłam. gdy doszłam zobaczyłam postać szarego wilka, więc zaczęłam go gonić, a wilk zaczął uciekać. Znaleźliśmy się nadal przy plaży, ale w roślinności i drzewach. Taki mały lasek przy plaży.
Biegłam co sił w łapach a Dylan za mną. W pewnym momencie szary wilk zwolnił a ja skoczyłam na niego i go powaliłam, wilkiem okazała się mi znana wilczyca. Stanęłam i nie mogłam w to uwierzyć, w to kogo widzę...
Dylan dobiegł do mnie i stanął obok.
Ja wydusiłam z siebie jedno:
- Lo-Lonely?!
Ona tylko pomachała głową a ja z zdumienia przeniosło się w złość. Za to, że mnie zostawiła kiedyś i tak samo teraz. Myślałam że poleje się krew...
- Windy Night! Co ty tu jeszcze robisz! A zwłaszcza w postaci Lonely...-warknęłam
Dylan przytrzymał mnie bym nie ruszyła. Odkąd walczyłam z Wilkiem Cienia i on mnie ugryzł stałam się jakaś taka no... Agresywna, nieprzewidywalna, bezlitosna i czasami nie daje rade powstrzymać się od walki...
- Pirate... Ja-Ja... -jęknęła się patrząc na to, że zaraz mogę nie wytrzymać
Wtedy wybuchłam, a Dylan nie zdążył mnie przytrzymać. Goniłam Lonely i chciałam ją zaatakować, by uciekła z naszego terenu... Tak się goniłyśmy, że dotarłyśmy do końca lasu i plaży ze skałami. Przyśpieszałyśmy coraz szybciej i szybciej.
W pewnym momencie Lonely (Windy Night) zawróciła przy skale a ja nie wyhamowałam i... I co? Trafiłam w skałę i... Film mi się urwał...
(Lonely - Windy Night, nie bierz tego do serca co piszę, bo po prostu nie miałam pomysłu co wykombinować. x])
------------------------------------
(Początek za nim znalazłam się obok Lonely)
Wstałam rano, by tym razem cały dzień spędzić z moim chłopakiem: Dylanem. Jest super, moi rodzice zawsze go lubili i chcieli żebyśmy zostali razem... Znamy się od szczenięcych lat... Ale później gdy uciekłam z rodzinnej watahy film mi się urwał, a ja byłam już na Pirackiej Łajbie... Dobra koniec o mnie teraz co się działo:
Gdy stałam rano przeszłam się nad wodospad, by się wykąpać. Wskoczyłam do wody i później przeglądałam się w odbiciu wody.
- Wyglądam jak 100 kilo nieszczęścia. -zaśmiałam się i zaczęłam wytrzepywać się z wody
Nagle Dylan mnie dotknął a ja się tym przestraszyłam, bo go nie widziałam i nie wiedziałam, że przyszedł. Tak wyskoczyłam, że wpadłam do wody i znów byłam cała mokra. Zaraz po tym wyszłam z wody i wyglądałam niczym mop bez kija... Wyszłam z wody i nie było widać mi oczu, przez zmoczoną grzywkę.
- Pirate! Nic ci nie jest? Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć... Pomogę ci... -powiedział Dylan i pomógł mi wyjść z wody
- E tam... Nic się nie stało. -odkryłam grzywkę z oczu i było widać mój uśmiech
- Pójdziemy na spacer? -zapytał Dylan
No w końcu to mój chłopak i powinnam z nim spędzać chociaż 10 minut dziennie. xD
- Zgoda, ale tym razem bez żadnych wpadań do wody. -zaśmiała się i poszliśmy
Szliśmy i szliśmy aż doszliśmy nad moje ulubione miejsce -Plaża i Morze...
- Ach... Kocham ten teren... -powiedziałam i udałam się na ulubioną skałkę
Położyłam się na swojej skale, zamknęłam oczy i wsłuchałam się w szum morskich fal, Dylan położył się obok
- Cudowne miejsce... -powiedział a ja milczałam na znak że się zgadzam
Dylan i ja, jako, że jesteśmy Pirackimi Wilkami to uwielbiamy spędzać ze sobą czas i mamy takie same umiejętności, lecz całkiem inny charakter...
Gdy tak słuchałam fal nagle coś mi nie dało spokoju, zaraz później usłyszałam niedaleko trzask gałęzi. Postanowiłam to sprawdzić.
- Piratko... Gdzie idziesz? -zapytał Dylan troskliwie i szedł ze mną krok w krok
- Ktoś tu jest... Ja to czuję... -powiedziałam szerząc kły do walki
- Idę z tobą, nie zostawię cię... -powiedział
Ja na znak tego, że: ,,No dobra'' nic nie odpowiedziałam i szłam. gdy doszłam zobaczyłam postać szarego wilka, więc zaczęłam go gonić, a wilk zaczął uciekać. Znaleźliśmy się nadal przy plaży, ale w roślinności i drzewach. Taki mały lasek przy plaży.
Biegłam co sił w łapach a Dylan za mną. W pewnym momencie szary wilk zwolnił a ja skoczyłam na niego i go powaliłam, wilkiem okazała się mi znana wilczyca. Stanęłam i nie mogłam w to uwierzyć, w to kogo widzę...
Dylan dobiegł do mnie i stanął obok.
Ja wydusiłam z siebie jedno:
- Lo-Lonely?!
Ona tylko pomachała głową a ja z zdumienia przeniosło się w złość. Za to, że mnie zostawiła kiedyś i tak samo teraz. Myślałam że poleje się krew...
- Windy Night! Co ty tu jeszcze robisz! A zwłaszcza w postaci Lonely...-warknęłam
Dylan przytrzymał mnie bym nie ruszyła. Odkąd walczyłam z Wilkiem Cienia i on mnie ugryzł stałam się jakaś taka no... Agresywna, nieprzewidywalna, bezlitosna i czasami nie daje rade powstrzymać się od walki...
- Pirate... Ja-Ja... -jęknęła się patrząc na to, że zaraz mogę nie wytrzymać
Wtedy wybuchłam, a Dylan nie zdążył mnie przytrzymać. Goniłam Lonely i chciałam ją zaatakować, by uciekła z naszego terenu... Tak się goniłyśmy, że dotarłyśmy do końca lasu i plaży ze skałami. Przyśpieszałyśmy coraz szybciej i szybciej.
W pewnym momencie Lonely (Windy Night) zawróciła przy skale a ja nie wyhamowałam i... I co? Trafiłam w skałę i... Film mi się urwał...
(Lonely - Windy Night, nie bierz tego do serca co piszę, bo po prostu nie miałam pomysłu co wykombinować. x])
Wszystkiego najlepszego!
Wszystkiego Najlepszego
Z
Okazji Świąt Wielkanocnych
Niech Wam jajeczko dobrze smakuje,
bogaty zajączek uśmiechem czaruje.
Mały kurczaczek spełni marzenia,
wiary, radości, miłości, spełnienia.
Z
Okazji Świąt Wielkanocnych
Niech Wam jajeczko dobrze smakuje,
bogaty zajączek uśmiechem czaruje.
Mały kurczaczek spełni marzenia,
wiary, radości, miłości, spełnienia.
życzy cały "zarząd" watachy :)
Od Wiery C.D. historii Kiby
-Z wielką chęcią.-odpowiedziałam i zaczęliśmy iść.
Byłam jego dłużniczką. Dręczyło mnie tylko pytanie dlaczego on to zrobił? Mógł przecież mnie zostawić,ale uratował mi życie. nie wiem jak mogę mu się odwdzięczyć.
-Dziękuję.-powiedziałam.
-Za co?-zapytał.
-Uratowałeś mi życie... Nigdy ci tego nie zapomnę.
-To nic wielkiego. Każdy na moim miejscu by to zrobił.
-Właśnie to coś wielkiego.-stanęłam-Gdyby nie ty umarłabym. Tylko powiedz... Dlaczego to zrobiłeś?
<Kiba?>
Byłam jego dłużniczką. Dręczyło mnie tylko pytanie dlaczego on to zrobił? Mógł przecież mnie zostawić,ale uratował mi życie. nie wiem jak mogę mu się odwdzięczyć.
-Dziękuję.-powiedziałam.
-Za co?-zapytał.
-Uratowałeś mi życie... Nigdy ci tego nie zapomnę.
-To nic wielkiego. Każdy na moim miejscu by to zrobił.
-Właśnie to coś wielkiego.-stanęłam-Gdyby nie ty umarłabym. Tylko powiedz... Dlaczego to zrobiłeś?
<Kiba?>
Od Lonely - Wróciłam...
Przybrałam znów postać Lonely... Przypominała mi ona bowiem dawne lata... Zabaw z Pirate... Kiedy to jedna broniła drugiej... Brakowało mi tego... Idąc, tak się zamyśliłam, że... Dotarłam na tereny Watahy Wilczej Przygody. Początkowo nie zauważyłam tego, lecz dalsze kroki przypominały mi te wszystkie ścieżki.. Wtedy dotarło do mnie, gdzie się znajduję, ale było za późno, bo usłyszałam za sobą znany mi i to bardzo dobrze głos...
- Lo-Lonely...? - zapytał zdziwiony.
Odwróciłam się. Stała za mną Pirate z otwartym pyszczkiem. Mrugnęłam oczami i lekko kiwnęłam głową tak.
Pirate dokończ.
- Lo-Lonely...? - zapytał zdziwiony.
Odwróciłam się. Stała za mną Pirate z otwartym pyszczkiem. Mrugnęłam oczami i lekko kiwnęłam głową tak.
Pirate dokończ.
Od Czika
Od Czika
Czaiłam się na łanię. Była blisko, mogłam na nią teraz skoczyć, ale nie. Obserwowałam ją. Nie widziała mnie. Już szykowałam się do tego jedynego skoku kiedy obcy wilk spłoszył mi tą łań. Strasznie mnie wkurzył ten wilk i na dodatek zaczął za nią biec. Nie miał szans na upolowanie jej. Wyszłam na równinę. Promienie słoneczne padały na moje ciemne futro. Było mi gorąco, więc pobiegłam w stronę lasu. Nagle stanęłam bo usłyszałam jakieś kroki. Po chwili jakieś drapieżniki otoczyły mnie (pewnie hieny) i zaatakowały mnie. Nie miałam szans na ucieczkę. Musiałam walczyć. Jednego drapieżnika uderzyłam, ale było ich za wiele. Zobaczyłam lukę w kręgu. Pobiegłam. Zastawili na mnie pułapkę. Zaczęły mnie gryźć. Krwawiłam. Nagle coś je spłoszyło. Sama myślałam, że to jakiś większy pokój. Zaczęłam uciekać na swoich pogryzionych łapach. Straciłam orientację. Zachwiałam się. Byłam blisko strumienia. Ledwo do niego podeszłam. Usłyszałam jakiś dźwięk. Nie mogłam już dalej uciekać. Napiłam się wody. Po chwili zemdlałam zanurzając przednie łapy w wodzie.
(Jak ktoś chce to niech dokończy)
Czaiłam się na łanię. Była blisko, mogłam na nią teraz skoczyć, ale nie. Obserwowałam ją. Nie widziała mnie. Już szykowałam się do tego jedynego skoku kiedy obcy wilk spłoszył mi tą łań. Strasznie mnie wkurzył ten wilk i na dodatek zaczął za nią biec. Nie miał szans na upolowanie jej. Wyszłam na równinę. Promienie słoneczne padały na moje ciemne futro. Było mi gorąco, więc pobiegłam w stronę lasu. Nagle stanęłam bo usłyszałam jakieś kroki. Po chwili jakieś drapieżniki otoczyły mnie (pewnie hieny) i zaatakowały mnie. Nie miałam szans na ucieczkę. Musiałam walczyć. Jednego drapieżnika uderzyłam, ale było ich za wiele. Zobaczyłam lukę w kręgu. Pobiegłam. Zastawili na mnie pułapkę. Zaczęły mnie gryźć. Krwawiłam. Nagle coś je spłoszyło. Sama myślałam, że to jakiś większy pokój. Zaczęłam uciekać na swoich pogryzionych łapach. Straciłam orientację. Zachwiałam się. Byłam blisko strumienia. Ledwo do niego podeszłam. Usłyszałam jakiś dźwięk. Nie mogłam już dalej uciekać. Napiłam się wody. Po chwili zemdlałam zanurzając przednie łapy w wodzie.
(Jak ktoś chce to niech dokończy)
Od Taoufi Damu- "Koniec"
Od Taoufi Damu- "Koniec"
Gdy Sindy odeszła byłem zrozpaczony. Bez niej życie straciło swój blask, wdzięk, kolory... Miałem dosyć. Poszedłem do Sophi. Zawsze służyła radą. Usiedliśmy nad wodospadem i rozmawialiśmy:
- Sophi, ja nie mam siły...- Sophi znienawidziła Windy, lecz i tak siliła się na rozmowę. Chciała mi pomóc. Woedziała jak zależało mi do Windy...
- Wiesz, kadry przeżywa takie załamanie...- wilczyca próbowała dobrać odpowiednio słowa- jeśli Windy odeszła bez słowa, tym bardziej, że wyznałeś jej uczucie...- zamilkła, ale po chwili powoli rzekła- To znaczy, że Cię nie kochała...- miałem dosyć. Nie mógłbym znieść prawdy, że Windy mnie nie kochała! Z furią krzyknąłem:
- Nie! Ona mnie kochała!- stałem na szeroko rozstawionych łapach i dyszałem- Ona Mnie Kochała!!!!- przerażona Sophi powoli powiedziała-
Ale... To dlaczego Cię zostawiła?- uciekłam po tych słowach do lasu. Usiadłem pod drzewem i pełen rozpaczy zawyłem. Następnego dnia, po intensywnym zabijaniu jeleni, tylko po to, aby rozładować zło wróciłem do watahy. Sophi się martwiła usiadłem i leżypałem w swojej jaskini przez kilka dni. W końcu przyszła Alfa i zapytała-
- Jak się czujesz?- bez zapału, pełen bólu szepnąłem:
- Słabo...- odwróciłem się do niej tyłem. Sophi próbując mnie pocieszyć powiedziała:
- Słuchaj, niedługo ten ból zniknie. Zapomnisz o niej.- Sofi wyszła. Po następnych kilku dniach nie zapomniałem o niej. Ale przynajmniej zasnąłem. Lecz tylko na chwilę. Bo przyśniła mi się ona. Śmiała się ze mnie i odeszła z innym samcem. Obudziłem się z krzykiem. Bez namysłu pognałem w kierunku watahy TWZ. Była piękna, jak zawsze. Ale... Była... W CIĄŻY! Stałem za krzakami i przyglądałem się jej. Nie długo będzie mieć wspaniałe szczenięta. Których nie jestem ojcem! Miałem już wyjść, do niej i powiedzieć jej, ze ją kocham, ale... Przyszedł jakiś wilk. Pocałowali się i przytulili. To był jej... Partner! Poczułem ukłucie w sercu. Zawyłem i pobiegłem w ich kierunku. Gdy się obwrócili, Windy zrobiła dziwną minę. Zdawała sie mówić: "O nie! To ten idiota! Niech się odczepi ode mnie i zostawi! Mam partnera i spodziewam się szczeniąt!"
Natomiast wilk natychmiast stanął przed nią i warknął:
- Czego!?- byłem wkurzony. Rzuciłem się na niego i krzyknąłem:
- To moja dziewczyna! To moja ukochana! Ona... Ona mnie wystawiła! Dla Ciebie, ty durniu! To mniały być moje szczenięta!- niestety, wilk się na mnie rzucił i przygwoździł do ziemi. Warknął:
- Odwal się! Ona Cię nie zna! Nie chce znać!- nagle wtrąciła się Windy:
- Ventus, kochanie ja go niegdyś nie kocham, to on wiecznie się się do mnie przymilał i wtrącał. Właśnie dlatego odeszlam od Watahy Wilczej Przygody...- i rozpłakała się. Ventus mnie przegonił. Pobiegłem nad kamion. Ona mnie oszukała! Postanowiłem skończyć. Z życiem. Stanąłby na krawędzi i krzyknąłem:
- Jestem Taofui Damu, postanawiają odebrać sobie życie, z powodu kłamstwa mojej jedynej, która zaszła w ciążę.- zawyłem i popatrzyłam się w przepaść. Na pewno umrę, jeśli zeskoczę. Nagle przybiegła Sophi. A za nią reszta watahy. Wszyscy mieli łzy w oczach. Jeszcze raz powtórzyłem, to co krzyknąłem poprzednio i nachyliłem się do skoku. Zamgliło mnie i skoczyłem. Z ogromną prędkością zbliżałam się do ziemi. Nagle się ocknąłem. Przelały mi się obrazy z Sophi i zrozumiałem, że to JĄ kocham. Krzyknąłem:
- Sophi, ratuj! Ja Cię kocham! Zobaczyłem, że Sophi ze łzami patrzy się ponad krawędź, a jedna z nich poleciała. I skapnęa na mnie. Ja nie mogłem umrzeć! Ja ją kocham! Chciałem się obrócić, lecz byłem sparaliźowany, tylko się patrzyłem na Sophi, która stawała się coraz mniejsza. Szepnąłem za łzą w oku:
- Kocham Cię, Sophi...- Nagle uderzyłem Irakiem o ziemię, złamał mi się kark, stałem się sparaliżowany i przestałem oddychać. Ostatni raz. Spojrzałem na Sophi, która była bardzo daleko i szepnąłem, gdy powieki mi się zamykały:
- Żegnaj kochana Sophi...- i pociemniało mi przed oczami. Umarłem. Sophi padła na klinice i zaczęła szlochać. Straciła kogoś, kto by ją pokochał... Na zawsze...
KONIEC...
Gdy Sindy odeszła byłem zrozpaczony. Bez niej życie straciło swój blask, wdzięk, kolory... Miałem dosyć. Poszedłem do Sophi. Zawsze służyła radą. Usiedliśmy nad wodospadem i rozmawialiśmy:
- Sophi, ja nie mam siły...- Sophi znienawidziła Windy, lecz i tak siliła się na rozmowę. Chciała mi pomóc. Woedziała jak zależało mi do Windy...
- Wiesz, kadry przeżywa takie załamanie...- wilczyca próbowała dobrać odpowiednio słowa- jeśli Windy odeszła bez słowa, tym bardziej, że wyznałeś jej uczucie...- zamilkła, ale po chwili powoli rzekła- To znaczy, że Cię nie kochała...- miałem dosyć. Nie mógłbym znieść prawdy, że Windy mnie nie kochała! Z furią krzyknąłem:
- Nie! Ona mnie kochała!- stałem na szeroko rozstawionych łapach i dyszałem- Ona Mnie Kochała!!!!- przerażona Sophi powoli powiedziała-
Ale... To dlaczego Cię zostawiła?- uciekłam po tych słowach do lasu. Usiadłem pod drzewem i pełen rozpaczy zawyłem. Następnego dnia, po intensywnym zabijaniu jeleni, tylko po to, aby rozładować zło wróciłem do watahy. Sophi się martwiła usiadłem i leżypałem w swojej jaskini przez kilka dni. W końcu przyszła Alfa i zapytała-
- Jak się czujesz?- bez zapału, pełen bólu szepnąłem:
- Słabo...- odwróciłem się do niej tyłem. Sophi próbując mnie pocieszyć powiedziała:
- Słuchaj, niedługo ten ból zniknie. Zapomnisz o niej.- Sofi wyszła. Po następnych kilku dniach nie zapomniałem o niej. Ale przynajmniej zasnąłem. Lecz tylko na chwilę. Bo przyśniła mi się ona. Śmiała się ze mnie i odeszła z innym samcem. Obudziłem się z krzykiem. Bez namysłu pognałem w kierunku watahy TWZ. Była piękna, jak zawsze. Ale... Była... W CIĄŻY! Stałem za krzakami i przyglądałem się jej. Nie długo będzie mieć wspaniałe szczenięta. Których nie jestem ojcem! Miałem już wyjść, do niej i powiedzieć jej, ze ją kocham, ale... Przyszedł jakiś wilk. Pocałowali się i przytulili. To był jej... Partner! Poczułem ukłucie w sercu. Zawyłem i pobiegłem w ich kierunku. Gdy się obwrócili, Windy zrobiła dziwną minę. Zdawała sie mówić: "O nie! To ten idiota! Niech się odczepi ode mnie i zostawi! Mam partnera i spodziewam się szczeniąt!"
Natomiast wilk natychmiast stanął przed nią i warknął:
- Czego!?- byłem wkurzony. Rzuciłem się na niego i krzyknąłem:
- To moja dziewczyna! To moja ukochana! Ona... Ona mnie wystawiła! Dla Ciebie, ty durniu! To mniały być moje szczenięta!- niestety, wilk się na mnie rzucił i przygwoździł do ziemi. Warknął:
- Odwal się! Ona Cię nie zna! Nie chce znać!- nagle wtrąciła się Windy:
- Ventus, kochanie ja go niegdyś nie kocham, to on wiecznie się się do mnie przymilał i wtrącał. Właśnie dlatego odeszlam od Watahy Wilczej Przygody...- i rozpłakała się. Ventus mnie przegonił. Pobiegłem nad kamion. Ona mnie oszukała! Postanowiłem skończyć. Z życiem. Stanąłby na krawędzi i krzyknąłem:
- Jestem Taofui Damu, postanawiają odebrać sobie życie, z powodu kłamstwa mojej jedynej, która zaszła w ciążę.- zawyłem i popatrzyłam się w przepaść. Na pewno umrę, jeśli zeskoczę. Nagle przybiegła Sophi. A za nią reszta watahy. Wszyscy mieli łzy w oczach. Jeszcze raz powtórzyłem, to co krzyknąłem poprzednio i nachyliłem się do skoku. Zamgliło mnie i skoczyłem. Z ogromną prędkością zbliżałam się do ziemi. Nagle się ocknąłem. Przelały mi się obrazy z Sophi i zrozumiałem, że to JĄ kocham. Krzyknąłem:
- Sophi, ratuj! Ja Cię kocham! Zobaczyłem, że Sophi ze łzami patrzy się ponad krawędź, a jedna z nich poleciała. I skapnęa na mnie. Ja nie mogłem umrzeć! Ja ją kocham! Chciałem się obrócić, lecz byłem sparaliźowany, tylko się patrzyłem na Sophi, która stawała się coraz mniejsza. Szepnąłem za łzą w oku:
- Kocham Cię, Sophi...- Nagle uderzyłem Irakiem o ziemię, złamał mi się kark, stałem się sparaliżowany i przestałem oddychać. Ostatni raz. Spojrzałem na Sophi, która była bardzo daleko i szepnąłem, gdy powieki mi się zamykały:
- Żegnaj kochana Sophi...- i pociemniało mi przed oczami. Umarłem. Sophi padła na klinice i zaczęła szlochać. Straciła kogoś, kto by ją pokochał... Na zawsze...
KONIEC...
Od Swiftkill
Jakby nie było to fajna ta wataha. Choć jak dla mnie za dużo wilków. Jestem przyzwyczajona do pięcioosobowej grupki. Pobiegłam do Tajemniczego Lasu. Fajne miejsce. Takie fioletowe. Biegłam ścieżka. Przebiegłam cały las, skierowałam się nad drugie jezioro. Była tam kładka, gdy na nią wbiegłam zwolniłam. Szłam powoli aczkolwiek chciałam nadal biec. Ta kładna była jednak śliskia, a nie chciałam sobie złamać łapy. Usłyszałam krzyki, odwróciłam głowę, ale nikogo nie zobaczyłam. Ruszyłam dalej. Nagle poczułam jak ktoś we mnie wbiega. Skutek nagłego zatrzymania się na mnie był następujący: wpadłam do wody. Będąc jeszcze pod wodą usłyszałam śmiech. Wynurzyłam się. Na pomoście stał wilk. Zawarczałam na niego.
-Kim jesteś i czego mnie zrzuciłeś ?
<Dokończy jakiś basior ?>
-Kim jesteś i czego mnie zrzuciłeś ?
<Dokończy jakiś basior ?>
Od Kiby C.D. historii Wiery
Nudziło mi się więc wybrałem się na spacer i nagle zobaczyłem strasznie ranną wilczycę szybko ją wziąłem na grzbiet i popędziłem do medyczki.
-Kiba gdyby nie ty to ona już by nie żyła-powiedziała medyczka
[następnego dnia]
Znowu postanowiłem się przejść ale drogę zagrodziła mi wilczyca.
-Hej czy ja cię gdzieś już nie spotkałem?-zapytałem wesoło
-Tak to ty mnie uratowałeś.Jestem Wiera.-zaśmiał się wesoło
-Miło mi jestem Kiba.Wiera czy chciała byś się ze mną przejść?-zapytałem
<<< Wiera i co ty na to?>>>
-Kiba gdyby nie ty to ona już by nie żyła-powiedziała medyczka
[następnego dnia]
Znowu postanowiłem się przejść ale drogę zagrodziła mi wilczyca.
-Hej czy ja cię gdzieś już nie spotkałem?-zapytałem wesoło
-Tak to ty mnie uratowałeś.Jestem Wiera.-zaśmiał się wesoło
-Miło mi jestem Kiba.Wiera czy chciała byś się ze mną przejść?-zapytałem
<<< Wiera i co ty na to?>>>
piątek, 29 marca 2013
Nowa wilczyca:Wiera!
Szłam przez pewną polanę podziwiając przy tym przepiękne krajobrazy.
Wiał lekki wiatr. Usiadłam nad brzegiem rzeki i starałam się wniknąć w
moją świadomość, żeby dowiedzieć się czegokolwiek o mojej przeszłości.
Zazwyczaj wykonuję tą czynność kilka razy dziennie, więc nie
oczekiwałam, że tym razem mi się powiedzie. I się nie myliłam. Znowu to
samo. Denerwowała mnie ta pustka w głowie. W pewnej chwili usłyszałam
trzask gałęzi. Nie zdążyłam zareagować, bo ktoś rzucił mi się na plecy i
przygwoździł mnie tym sposobem do ziemi.
-Kim jesteś? Co tutaj robisz? – warczał mi nad uchem jakiś wilk.
-Puść mnie! –krzyknęłam.
-Odpowiedz mi najpierw na pytania.-powiedział.
Szarpałam się i starałam zrzucić napastnika, ale wszystkie moje wysiłki zdawały się na nic.
-Nie twój interes.-warknęłam.
Wilk popełnił wtedy błąd. Zwolnił lekko uścisk i wtedy uderzyłam go w głowę. Nie tracąc czasu wstałam i przyjęłam pozycje do walki. Napastnik zmierzył mnie wzrokiem po czym rzucił się. Był za wolny, żeby mnie złapać. Robiłam uniki gdy tyko mnie atakował, ale tak jak każdemu zdarza mi się popełnić błąd. Zamiast skoczyć w prawo, skoczyłam w lewo. Wilk ugryzł mnie wtedy w kark. Odepchnęłam go i przeturlałam się za kamień. Napastnik uderzył w drzewo i nie podniósł się po tym. Moja rana krwawiła i wiedziałam, że jeżeli nie zatamuje krwotoku nie dożyje jutra. Zaczęłam się czołgać i trafiłam wtedy na małą polankę. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Udało mi się dojrzeć jeszcze sylwetkę wilka, a potem film mi się urwał.
<Może ktoś dokończyć?>
-Kim jesteś? Co tutaj robisz? – warczał mi nad uchem jakiś wilk.
-Puść mnie! –krzyknęłam.
-Odpowiedz mi najpierw na pytania.-powiedział.
Szarpałam się i starałam zrzucić napastnika, ale wszystkie moje wysiłki zdawały się na nic.
-Nie twój interes.-warknęłam.
Wilk popełnił wtedy błąd. Zwolnił lekko uścisk i wtedy uderzyłam go w głowę. Nie tracąc czasu wstałam i przyjęłam pozycje do walki. Napastnik zmierzył mnie wzrokiem po czym rzucił się. Był za wolny, żeby mnie złapać. Robiłam uniki gdy tyko mnie atakował, ale tak jak każdemu zdarza mi się popełnić błąd. Zamiast skoczyć w prawo, skoczyłam w lewo. Wilk ugryzł mnie wtedy w kark. Odepchnęłam go i przeturlałam się za kamień. Napastnik uderzył w drzewo i nie podniósł się po tym. Moja rana krwawiła i wiedziałam, że jeżeli nie zatamuje krwotoku nie dożyje jutra. Zaczęłam się czołgać i trafiłam wtedy na małą polankę. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Udało mi się dojrzeć jeszcze sylwetkę wilka, a potem film mi się urwał.
<Może ktoś dokończyć?>
Nowa wilczyca: Swiftkill!
Po tym jak wyrzucono mnie, mojego brata-Bloodspilla, Nighturn- moją przyjaciółkę, Riptida jej partnera, Spesrheart i Tikiye. Ich wszystkich Alfa wygnała tylko i wyłącznie z mojej winy. Zostałam wrednie wrobiona w zabicie szczeniaków Alf. Wrobiła mnie jedyna rodzona córka Alfy-Rapier. Wygnali by tylko mnie gdyby nie to, że oni wszyscy stanęli w mojej obronie. A zwłaszcza Bloodspill. Gdy wadera Alfa chciała mnie zabić on złapał ją za kark i rzucił o drzewo. Wywalili nas, choć wiedzieli, że ich tereny to jedyne zielone miejsce w tych terenach. Wczoraj musiałam rozstać się z moimi przyjaciółmi i bratem. Bloodspil oczywiście narzekał, że go przytulam, ale gdy się odsunęłam, on mnie przytulił. Ruszyłam dalej. Tym razem sama. Po jakimś czasie znalazłam się w lesie. Nagle usłyszałam sapanie i kroki. Nastawiłam uszu. Chwilę później zobaczyłam wilka. Skoczyłam na niego. Tak z przyzwyczajenia. Od razu powaliłam wilka na ziemię. Zaczęłam warczeć.
-Co robisz !?-krzyknął.
-Szukam watahy -warknęłam.
-Należę do jednej. Mogłabyś ze mnie zejść?
Uczyniłam jak powiedział.
-Nazywam się Dan. Należę do Watahy Wilczej Przygody. A ty ?
-Co a ja ?-mruknęłam.
-Jak się nazywasz ?
-Swiftkill. Dla przyjaciół Swift.
-A więc Swift..
-Dla przyjaciół jestem Swift. Dla wrogów jestem Swiftkill.
-No dobra Swiftkill. Chciałabyś należeć do Watahy Wilczej Przygody ?
-Może ?
-Chodź zaprowadzę cię do Alfy, Sophi.
Poszliśmy na jakąś łąkę. Leżało tam paręnaście wilków. Podeszliśmy do szarej wilczycy.
-To jest Alfa, Sophi. A to Swift.. kill. Swiftkill. Chciałaby dołączyć do watahy.
-Dobrze niech dołączy.
I tak dołączyłam do watahy.
-Co robisz !?-krzyknął.
-Szukam watahy -warknęłam.
-Należę do jednej. Mogłabyś ze mnie zejść?
Uczyniłam jak powiedział.
-Nazywam się Dan. Należę do Watahy Wilczej Przygody. A ty ?
-Co a ja ?-mruknęłam.
-Jak się nazywasz ?
-Swiftkill. Dla przyjaciół Swift.
-A więc Swift..
-Dla przyjaciół jestem Swift. Dla wrogów jestem Swiftkill.
-No dobra Swiftkill. Chciałabyś należeć do Watahy Wilczej Przygody ?
-Może ?
-Chodź zaprowadzę cię do Alfy, Sophi.
Poszliśmy na jakąś łąkę. Leżało tam paręnaście wilków. Podeszliśmy do szarej wilczycy.
-To jest Alfa, Sophi. A to Swift.. kill. Swiftkill. Chciałaby dołączyć do watahy.
-Dobrze niech dołączy.
I tak dołączyłam do watahy.
czwartek, 28 marca 2013
Straszny Sen... -Od Pirate
Siedziałam zła w swojej jaskini, leżąc na swoim miejscu, miejscu Bety... Byłam złą za to, że moja dawna przyjaciółka okazałą się być wrogiem...
Byłam zła tym, że jak mogłam być taka ślepa, przecież od zawsze byłyśmy przeciwieństwami, lecz coś nas łączyło... Potrafimy dobrze władać innymi...
Rysowałam na ścianie nasze podobizny kiedyś...
Miałam strasznie ostre pazury, więc je lekko spiłowałam. xD
- Dawna Pirate... Dawna przyjaźń z... - tym momencie ułamał się kawałek skały na której rysowałam i posmutniałam, cichym głosem dokończyłam - ...Z... Dawną... Lonely...
W tym momencie usłyszałam czyjś głos niedaleko. Słyszałam kroki...
Od razu przybrałam pozycję bojową. Mam czarne futro co może bardzo zmylić, na Wilczycę Cienia...
Usłyszałam jednak parę par łap... Zrobiło się trochę strasznie. W tej jaskini było strasznie ciemno, można się było przewrócić przez kości leżące w jaskini i skały...
Gdy ujrzałam głowy tych wilków, przeraziłam się, spełniły się moje koszmary...
Wilki Cienia schwytały mnie i wyniosły sprzed jaskinię... Wszystko... Było jak martwe! Powietrze czerwone, jak krew... Drzewa czarne bez liści... Wszyscy byli schwytani przez czarne wilki, Cienia... Ja miałam też czarną sierść jak one...
Wtedy spełniły się moje koszmary, te najgłębsze które trzymałam głęboko w sercu...
Wtedy zaprowadziły mnie jak więźnia, ja straciłam swoją moc, nie mogłam się obronić... Zaprowadziły mnie nad skałę rozpaczy... Widziałam wszystkich, byli związani, nie bronili się, byli ranni... Nie mogli się ruszać...
- Oko za oko, ząb za ząb... Wylana krew za wylaną krew! -powiedział przywódca Wilków Cienia, i mój wróg od maleńkości...
Wtedy poczułam smutek, strach, przerażenie innych i moje... Czułam się tak bezbronnie... Nie mogłam nic...
Nagle Wilki Cienia przyprowadziły w kajdankach zakute Pirackie Wilki, te ostatnie...
Patrzyli na mnie z przerażeniem, a ja nie mogłam nic zrobić...
Byli bardzo ranni, ledwo co stali, krew... Była wszędzie...
Wszystkie Pirackie Wilki padły na ziemię gdy W. Cienia powaliły je...
Poczułam się tak jakby mi wbili nóż w serce... Na moim policzku pojawiła się łza i szybko rozpłynęła na suchej ziemi...
Pirackie Wilki wstały ostatnimi siłami. Zobaczyły we mnie swoją przyjaciółkę i wroga... Stałam się wilczycą Cienia, mam mieszane geny, ale nie aż tak... -pomyślałam.
Wszyscy zobaczyli we mnie swojego wroga i wszyscy nawet wilki cienia i ich więźniowie to śpiewali:
Ja uciekałam. Spełniły się najgorsze koszmary w moim życiu... Wtedy gdy biegłam nie zauważyłam, że zaraz wpadnę w przepaść, z klifu. Ale się poślizgnęłam i wtedy do niej wpadłam...
W tym momencie obudziłam się, w swojej jaskini. Nade mną stałą Sophi, Shadow, Sandy, Jack i.... Dylan!
- Pirate! Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? -zapytał Dylan troskliwie i mnie przytulił
- Nie nic, raczej nic... -powiedziałam
- Źle wyglądasz... Zostań tu... -powiedział Jack i Shadow
- Zajmiemy się tobą puki nie wyzdrowiejesz. -powiedziała Sophi i Sandy
Gdy wyszli z mojej jaskini i zostałam sama, poczułam ból w tylniej łapie. Była skręcona, a na ciele pod futrem byłam poturbowana... A w dodatku miałam na niej krew, swoją...
Po tym wybiegłam z jaskini i poszłam na plażę, by pobyć sama...
Byłam zła tym, że jak mogłam być taka ślepa, przecież od zawsze byłyśmy przeciwieństwami, lecz coś nas łączyło... Potrafimy dobrze władać innymi...
Rysowałam na ścianie nasze podobizny kiedyś...
Miałam strasznie ostre pazury, więc je lekko spiłowałam. xD
- Dawna Pirate... Dawna przyjaźń z... - tym momencie ułamał się kawałek skały na której rysowałam i posmutniałam, cichym głosem dokończyłam - ...Z... Dawną... Lonely...
W tym momencie usłyszałam czyjś głos niedaleko. Słyszałam kroki...
Od razu przybrałam pozycję bojową. Mam czarne futro co może bardzo zmylić, na Wilczycę Cienia...
Usłyszałam jednak parę par łap... Zrobiło się trochę strasznie. W tej jaskini było strasznie ciemno, można się było przewrócić przez kości leżące w jaskini i skały...
Gdy ujrzałam głowy tych wilków, przeraziłam się, spełniły się moje koszmary...
Wilki Cienia schwytały mnie i wyniosły sprzed jaskinię... Wszystko... Było jak martwe! Powietrze czerwone, jak krew... Drzewa czarne bez liści... Wszyscy byli schwytani przez czarne wilki, Cienia... Ja miałam też czarną sierść jak one...
Wtedy spełniły się moje koszmary, te najgłębsze które trzymałam głęboko w sercu...
Wtedy zaprowadziły mnie jak więźnia, ja straciłam swoją moc, nie mogłam się obronić... Zaprowadziły mnie nad skałę rozpaczy... Widziałam wszystkich, byli związani, nie bronili się, byli ranni... Nie mogli się ruszać...
- Oko za oko, ząb za ząb... Wylana krew za wylaną krew! -powiedział przywódca Wilków Cienia, i mój wróg od maleńkości...
Wtedy poczułam smutek, strach, przerażenie innych i moje... Czułam się tak bezbronnie... Nie mogłam nic...
Nagle Wilki Cienia przyprowadziły w kajdankach zakute Pirackie Wilki, te ostatnie...
Patrzyli na mnie z przerażeniem, a ja nie mogłam nic zrobić...
Byli bardzo ranni, ledwo co stali, krew... Była wszędzie...
Wszystkie Pirackie Wilki padły na ziemię gdy W. Cienia powaliły je...
Poczułam się tak jakby mi wbili nóż w serce... Na moim policzku pojawiła się łza i szybko rozpłynęła na suchej ziemi...
Pirackie Wilki wstały ostatnimi siłami. Zobaczyły we mnie swoją przyjaciółkę i wroga... Stałam się wilczycą Cienia, mam mieszane geny, ale nie aż tak... -pomyślałam.
Wszyscy zobaczyli we mnie swojego wroga i wszyscy nawet wilki cienia i ich więźniowie to śpiewali:
Ja uciekałam. Spełniły się najgorsze koszmary w moim życiu... Wtedy gdy biegłam nie zauważyłam, że zaraz wpadnę w przepaść, z klifu. Ale się poślizgnęłam i wtedy do niej wpadłam...
W tym momencie obudziłam się, w swojej jaskini. Nade mną stałą Sophi, Shadow, Sandy, Jack i.... Dylan!
- Pirate! Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? -zapytał Dylan troskliwie i mnie przytulił
- Nie nic, raczej nic... -powiedziałam
- Źle wyglądasz... Zostań tu... -powiedział Jack i Shadow
- Zajmiemy się tobą puki nie wyzdrowiejesz. -powiedziała Sophi i Sandy
Gdy wyszli z mojej jaskini i zostałam sama, poczułam ból w tylniej łapie. Była skręcona, a na ciele pod futrem byłam poturbowana... A w dodatku miałam na niej krew, swoją...
Po tym wybiegłam z jaskini i poszłam na plażę, by pobyć sama...
środa, 27 marca 2013
Przepraszam
Przepraszam za bardzo długą nieobecność... :( Mam i dobrą i złą wiadomość...
Zła:
Wataha może zostać niedługo zamknięta... :(
Dobra:
Można jeszcze uratować Watahę Wilczej Przygody, ale potrzebujemy dużej pomocy. :(
Ten kto chce dołączyć i ma konto na Blogerze niech napisze, dodam go i będzie mógł bardzo nam pomóc umieszczając posty. Każdy kto chce dołączyć przypominam, że musi napisać historyjkę o tym jak jego wilk/wilczyca dołączył do watahy.
Od was teraz zależy los tej watahy, powodzenia.
Pozdrawiam,
Sophi
Zła:
Wataha może zostać niedługo zamknięta... :(
Dobra:
Można jeszcze uratować Watahę Wilczej Przygody, ale potrzebujemy dużej pomocy. :(
Ten kto chce dołączyć i ma konto na Blogerze niech napisze, dodam go i będzie mógł bardzo nam pomóc umieszczając posty. Każdy kto chce dołączyć przypominam, że musi napisać historyjkę o tym jak jego wilk/wilczyca dołączył do watahy.
Od was teraz zależy los tej watahy, powodzenia.
Pozdrawiam,
Sophi
niedziela, 17 marca 2013
Windy Night Odchodzi!
Moi mili wasza Windy Night odchodzi z watahy, powód? Nieznany. Ale jej życzenie rozkazem, jak chciała tak jest.
Pod moją nieobecność na Howrse napisała parę wiadomości:
Usuń mnie z Watahy. -.-
No usuń mnie żesz z twojej Watahy!!!!!
(ja już wróciłam)
Usuń już, nie chcę być w tej nudnej i monotonnej watasze. Za takie przytrzymywanie koniec sojuszu.
USUŃ BO ZOSTANIEMY WROGAMI!!!!
Jako, że Windy odeszła stanowisko Gamma jest wolne!
Pozdrawiam,
Sophi.
Ps. Windy Night jak chcesz byśmy też mieli napisane u nas: ,,Dziwne Watahy'' i was wpisali to nie ma sprawy. -.-
Pod moją nieobecność na Howrse napisała parę wiadomości:
Usuń mnie z Watahy. -.-
No usuń mnie żesz z twojej Watahy!!!!!
(ja już wróciłam)
Usuń już, nie chcę być w tej nudnej i monotonnej watasze. Za takie przytrzymywanie koniec sojuszu.
USUŃ BO ZOSTANIEMY WROGAMI!!!!
Jako, że Windy odeszła stanowisko Gamma jest wolne!
Pozdrawiam,
Sophi.
Ps. Windy Night jak chcesz byśmy też mieli napisane u nas: ,,Dziwne Watahy'' i was wpisali to nie ma sprawy. -.-
Dziwne Watahy:
(ona mnie nie chce usunąć z tej watahy, chociaż chcę odejść. o.o)
sobota, 16 marca 2013
Od Windy Night - Proszę bardzo!
Wkurzyłam się. Wstałam.
- Dobrze, odchodzę, zarozumialcu! - wrzasnęłam wściekła.
Ruszyłam na swoje tereny, więcej jej nie zobaczyłam i nie miałam na to ochoty.
- Dobrze, odchodzę, zarozumialcu! - wrzasnęłam wściekła.
Ruszyłam na swoje tereny, więcej jej nie zobaczyłam i nie miałam na to ochoty.
Od Pirate CD historii W.N.
Kiedyś Windy była dla mnie kimś ważnym przyjaciółką a teraz? teraz to już koniec z przyjaźnią.
gdy zobaczyłam WN byłam wściekłą, chciałam dobrać jej się do gardła za to co zrobiła, ale zobaczyłam mojego chłopaka - Dylana, który był też na plaży i widział co chce zrobić... Powiedziałam jedno:
-Nie chcę cie znać Windy Night.
Powiedziałam i poszłam w swoją stronę z wyszczerzonymi kłami.
Jak tak dalej pójdzie to znowu opuszczę watahę, odbędzie się wojna typu kiedyś TWZ kontra WS. -.-
Dzięki za taki los...
gdy zobaczyłam WN byłam wściekłą, chciałam dobrać jej się do gardła za to co zrobiła, ale zobaczyłam mojego chłopaka - Dylana, który był też na plaży i widział co chce zrobić... Powiedziałam jedno:
-Nie chcę cie znać Windy Night.
Powiedziałam i poszłam w swoją stronę z wyszczerzonymi kłami.
Jak tak dalej pójdzie to znowu opuszczę watahę, odbędzie się wojna typu kiedyś TWZ kontra WS. -.-
Dzięki za taki los...
Od Jack'a
Selenia odeszła, bezpowrotnie... I co teraz zrobię? Ona była, tą jedyną i odeszła...
Szedłem nad wodospad, tam zawsze przychodzą wilki i wilczyce, które sobie nie radzą i potrzebują rady... Wodospad ten jest magiczny z tego powodu, że ,,daje'' rady, tam jest pięknie i magicznie, ale to ma swój urok. Czasami jak nie będzie się szczerym, albo chce się wykorzystać ,,radę'' do czegoś złego, to magia wtedy atakuje...
No nic, siedziałem tam przy wodzie i nic się nie działo. Ciągle w kółko powtarzałem to samo...:
-Co mam zrobić by zapomnieć i Selenii !?
Wodospad nic, nie ,,pokazywał''. Siedziałem tam przez parę sekund, później minut, następnie z 2 godziny... I nic...
Szedłem nad wodospad, tam zawsze przychodzą wilki i wilczyce, które sobie nie radzą i potrzebują rady... Wodospad ten jest magiczny z tego powodu, że ,,daje'' rady, tam jest pięknie i magicznie, ale to ma swój urok. Czasami jak nie będzie się szczerym, albo chce się wykorzystać ,,radę'' do czegoś złego, to magia wtedy atakuje...
No nic, siedziałem tam przy wodzie i nic się nie działo. Ciągle w kółko powtarzałem to samo...:
-Co mam zrobić by zapomnieć i Selenii !?
Wodospad nic, nie ,,pokazywał''. Siedziałem tam przez parę sekund, później minut, następnie z 2 godziny... I nic...
Od Shadow'a CD historii Sandy
Sandy jako strażniczka ma dużo obowiązków.
-Może ci jakoś pomogę? -zapytałem
-Jestem strażniczką, muszę pilnować terenów... -powiedziała lekko smutnym głosem
-Pomogę ci. Będzie tak bezpieczniej. -powiedziałem i zlecieliśmy na dół
Patrolowaliśmy teren i gdy już mogliśmy odpocząć nagle coś się poruszyło w krzakach. Sandy od razu przybrała pozycję bojową i zbliżała się do krzaków, w tym momencie z krzaków wyskoczył czarny wilk i zaczął atakować Sandy. Nie mogłem mu na to pozwolić...
Rozwinąłem skrzydła, przybrałem pozycję bojową, wyszczerzyłem kły i wyglądałem w ten sposób jak Demon... Moje czarne futro było niczym "niewidzialne" bo jest strasznie ciemno.
Gdy naskoczyłem na wilka a Sandy była już bezpieczna, zaatakowałem wroga, ale wyglądałem jak Demon, i tamten się tak przestraszył, że uciekł z podkulonym ogonem...
-Shadow! Nic ci nie jest? -zapytała nagle Sandy
-Nic mi nie jest, mój wygląd odstraszył tamtego i nie mam ani zadrapania... A ty jesteś cała? -zapytałem i spojrzałem w stronę Sandy
<Sandy dokończysz?>
-Może ci jakoś pomogę? -zapytałem
-Jestem strażniczką, muszę pilnować terenów... -powiedziała lekko smutnym głosem
-Pomogę ci. Będzie tak bezpieczniej. -powiedziałem i zlecieliśmy na dół
Patrolowaliśmy teren i gdy już mogliśmy odpocząć nagle coś się poruszyło w krzakach. Sandy od razu przybrała pozycję bojową i zbliżała się do krzaków, w tym momencie z krzaków wyskoczył czarny wilk i zaczął atakować Sandy. Nie mogłem mu na to pozwolić...
Rozwinąłem skrzydła, przybrałem pozycję bojową, wyszczerzyłem kły i wyglądałem w ten sposób jak Demon... Moje czarne futro było niczym "niewidzialne" bo jest strasznie ciemno.
Gdy naskoczyłem na wilka a Sandy była już bezpieczna, zaatakowałem wroga, ale wyglądałem jak Demon, i tamten się tak przestraszył, że uciekł z podkulonym ogonem...
-Shadow! Nic ci nie jest? -zapytała nagle Sandy
-Nic mi nie jest, mój wygląd odstraszył tamtego i nie mam ani zadrapania... A ty jesteś cała? -zapytałem i spojrzałem w stronę Sandy
<Sandy dokończysz?>
Nowy wilk: Itachi!
-Itachi , chodź tu - powiedział samiec alfa w mojej poprzedniej watasze
-Grr.. Czego chcesz ?! - zapytałem
-Wiesz co uczyniłeś ? - zapytał
-To nie moja wina , ona sama chciała odejść - odpowiedziałem
Chodziło o to że młoda samica Alfa mnie kochała , ale ja nie odwzajemniałem jej uczuć . I gdy wyznała mi miłość ... Niestety musiałem jej powiedzieć że ja nie czuję tego samego do niej .
-Ale przez Ciebie ! - warknął
-Nie moja wina że jej nie kochałem !
-Mogłeś chodziarz udawać !
-Udawać miłość ? Miłości się nie da udawać to .. To coś co łączy dwa wilki , a mnie i Lije ( bo tak miała na imię młoda samica alfa ) nic nie łączyło .
-Grr... Niestety musisz opuścić naszą watahę ! - warknął
-Dlaczego ?! Ja nic nie zrobiłem - odrzekłem
-To już postanowione ! - krzyknął
-Dobrze - spuściłem łeb i poszedłem przed siebie. Rano obudziłem się i poszedłem na polowanie przy polowaniu na jednego z jeleni zderzyłem się z jakąś waderą
-Uważaj ! - krzyknąłem
-To ty uważaj - odpowiedziała
-Dobra , dobra , czego tu szukasz ? - zapytałem
-Tak się składa że to teren naszej watahy - odpowiedziała
-Ahh.. Watahy ..
-Tak ,a może chciałbyś dołączyć ? - zapytała owa wadera
-Z chęcią , a jak masz na imię ? - zapytałem
-Sophi ,a ty ? - uśmiechnęła się Sophi
-Ja mam na imię Itachi - odwzajemniłem uśmiech
I tak właśnie dołączyłem do watahy , a teraz czekam na dalsze przygody ...
-Grr.. Czego chcesz ?! - zapytałem
-Wiesz co uczyniłeś ? - zapytał
-To nie moja wina , ona sama chciała odejść - odpowiedziałem
Chodziło o to że młoda samica Alfa mnie kochała , ale ja nie odwzajemniałem jej uczuć . I gdy wyznała mi miłość ... Niestety musiałem jej powiedzieć że ja nie czuję tego samego do niej .
-Ale przez Ciebie ! - warknął
-Nie moja wina że jej nie kochałem !
-Mogłeś chodziarz udawać !
-Udawać miłość ? Miłości się nie da udawać to .. To coś co łączy dwa wilki , a mnie i Lije ( bo tak miała na imię młoda samica alfa ) nic nie łączyło .
-Grr... Niestety musisz opuścić naszą watahę ! - warknął
-Dlaczego ?! Ja nic nie zrobiłem - odrzekłem
-To już postanowione ! - krzyknął
-Dobrze - spuściłem łeb i poszedłem przed siebie. Rano obudziłem się i poszedłem na polowanie przy polowaniu na jednego z jeleni zderzyłem się z jakąś waderą
-Uważaj ! - krzyknąłem
-To ty uważaj - odpowiedziała
-Dobra , dobra , czego tu szukasz ? - zapytałem
-Tak się składa że to teren naszej watahy - odpowiedziała
-Ahh.. Watahy ..
-Tak ,a może chciałbyś dołączyć ? - zapytała owa wadera
-Z chęcią , a jak masz na imię ? - zapytałem
-Sophi ,a ty ? - uśmiechnęła się Sophi
-Ja mam na imię Itachi - odwzajemniłem uśmiech
I tak właśnie dołączyłem do watahy , a teraz czekam na dalsze przygody ...
Od Sandy CD historii Shadow'a
- Jasne, czemu nie. - powiedziałam i oderwałam wzrok od gwiazdy.
Polecieliśmy na jego chmurę, i patrzyliśmy w kosmos śmiejąc się. Siedzieliśmy tak prawie do jedenastej w nocy. Ale miałam przecież rolę strażniczki.
- Pa Shadow, lecę na patrol. - powiedziałam i dałam mu buziaka i poleciałam
Shadow, dokończ.
Polecieliśmy na jego chmurę, i patrzyliśmy w kosmos śmiejąc się. Siedzieliśmy tak prawie do jedenastej w nocy. Ale miałam przecież rolę strażniczki.
- Pa Shadow, lecę na patrol. - powiedziałam i dałam mu buziaka i poleciałam
Shadow, dokończ.
czwartek, 14 marca 2013
Od Shadow'a CD historii Sandy
Siedzieliśmy z Sandy i patrzyliśmy w gwiazdy na niebie.
-Wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego, ale nie warto wspominać tego co się stało... -powiedziałem
Sandy nadal patrzyła w gwiazdę, więc zaproponowałem jej żebyśmy polecieli na chmurę. Stamtąd widać wszystko.
-Lecę na chmurkę, stamtąd widać wszystko. Chcesz lecieć ze mną? -zapytałem wstając
<Sandy, dokończysz?>
-Wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego, ale nie warto wspominać tego co się stało... -powiedziałem
Sandy nadal patrzyła w gwiazdę, więc zaproponowałem jej żebyśmy polecieli na chmurę. Stamtąd widać wszystko.
-Lecę na chmurkę, stamtąd widać wszystko. Chcesz lecieć ze mną? -zapytałem wstając
<Sandy, dokończysz?>
Od Hekate : Dlaczego mnie nie było ??
Teraz wam wyjaśnie dlaczego tak długo się nie odzywałam . Hekate
została porwana …
Szłam sobie na spacer po lesie gdy nagle ….. zobaczyłam coś
kolorowego co wbiło się w moje ciało wyglądało jak kwiat i straciłam
przytomność . Obudziłam się w klatce , rzucało mną na prawo i lewo . I
zobaczyłam światło , drzwi się otworzyły i po raz pierwszy z tak bliska zobaczyłam
ludzi . Wywlekli klatkę na zewnącz . Niestety nie opisze wam co się stało dalej
bo było to by zbyt długie i nudne dla was . Ale uciekłam , po około 20 dniach niewoli ludzi .
A tak w realu miałam kare na kompa XD
środa, 13 marca 2013
Wioska Indian -Od Dark Moon'a
Prawdopodobnie jednym z przebywających w wiosce ludzi był Biały z miasta. Słyszałem tylko jak mówił coś o mnie , i że ktoś ma przyjechać. Nie zmartwiłem się tym, bo wszystkich ludzi tutaj mogłem zabić bez większego problemu.
Kiedy już miałem się zabrać za Ivana, właściciela mojej matki koło mojego ucha coś świsnęło. Po chwili jeszcze raz, i jeszcze raz i tak jeszcze ze 3 razy, kiedy jedna z tych rzeczy trafiła mi w łapę. Okazało się że to były kule. Z karabinu. Za mną stało czterech mężczyzn. Byli wysocy, umięśnieni i nie wyglądali jakby chcieli się zaprzyjaźnić lub dać mi kwiatki... Zostawiłem Ivana i ruszyłem na napastników. Choć może to ja byłem napastnikiem ? Mniejsza ... Rzuciłem się na najbliższego, na tego który strzelał. Rozpłatałem mu gardło, ale kiedy miałem mu przegryźć główną żyłę ból przeszył moje ciało i odleciałem na kilka metrów i zatrzymując się na drzewie. Ból zadał mi mężczyzna który wcześniej nie strzelał. Kopnął mnie z wielką siłą. Czułem jak moje oczy tracą blask, oddech staje się cięższy, obraz się zamazuje, mężczyźni się śmieją, Indianie wychodzą z kryjówek, a człowiek, który zadał mi ból podchodzi do mnie z mocnym, lnianym workiem ... Wiedziałem że to prawdopodobnie jest koniec ... Wsadzili mnie do worka, worek do klatki, a klatkę do furgonetki ( ).
Byłem prawie martwy ... a raczej prawie żywy ...
- Co z nim zrobimy ? - zapytał facet którego prawie zabiłem. Zwali go Lucas. - zabijmy go, tak jak on próbował mnie zabić !
- nie zapłacą nam za martwego wilka ! - oburzył się Thomas, drugi człowiek z karabinem.
- Zamknijcie się ! - uciszył ich przywódca - Buck. Coś mi się bardzo w nim nie podobało ... później dowiedziałem się co ... - Dowieziemy go żywego do miasta. Zacznę go szkolić na psa zaprzęgowego.
- A potem ? - zapytał Lucas. - może sprzedamy go jakiemuś nowicjuszowi zaprzęgów ?
- Zamknij się ! - znowu zaryczał Buck - zobaczymy jak się będzie sprawdzał. - ciągnął - Jeżeli będzie się dobrze sprawował sprzedamy go za grubą forsę.
- A jeśli nie ?- cicho zapytał Thomas.
- Jeśli nie, to sprawdzimy czy nadaje się do czegoś innego. Jeśli nadal będzie się upierał sprzedamy go Pięknisiowi. A jak nadal będzie złym pieskiem to go zastrzelimy....
W tym momencie auto ruszyło i pojechaliśmy do miasta.
CDN
Kiedy już miałem się zabrać za Ivana, właściciela mojej matki koło mojego ucha coś świsnęło. Po chwili jeszcze raz, i jeszcze raz i tak jeszcze ze 3 razy, kiedy jedna z tych rzeczy trafiła mi w łapę. Okazało się że to były kule. Z karabinu. Za mną stało czterech mężczyzn. Byli wysocy, umięśnieni i nie wyglądali jakby chcieli się zaprzyjaźnić lub dać mi kwiatki... Zostawiłem Ivana i ruszyłem na napastników. Choć może to ja byłem napastnikiem ? Mniejsza ... Rzuciłem się na najbliższego, na tego który strzelał. Rozpłatałem mu gardło, ale kiedy miałem mu przegryźć główną żyłę ból przeszył moje ciało i odleciałem na kilka metrów i zatrzymując się na drzewie. Ból zadał mi mężczyzna który wcześniej nie strzelał. Kopnął mnie z wielką siłą. Czułem jak moje oczy tracą blask, oddech staje się cięższy, obraz się zamazuje, mężczyźni się śmieją, Indianie wychodzą z kryjówek, a człowiek, który zadał mi ból podchodzi do mnie z mocnym, lnianym workiem ... Wiedziałem że to prawdopodobnie jest koniec ... Wsadzili mnie do worka, worek do klatki, a klatkę do furgonetki ( ).
Byłem prawie martwy ... a raczej prawie żywy ...
- Co z nim zrobimy ? - zapytał facet którego prawie zabiłem. Zwali go Lucas. - zabijmy go, tak jak on próbował mnie zabić !
- nie zapłacą nam za martwego wilka ! - oburzył się Thomas, drugi człowiek z karabinem.
- Zamknijcie się ! - uciszył ich przywódca - Buck. Coś mi się bardzo w nim nie podobało ... później dowiedziałem się co ... - Dowieziemy go żywego do miasta. Zacznę go szkolić na psa zaprzęgowego.
- A potem ? - zapytał Lucas. - może sprzedamy go jakiemuś nowicjuszowi zaprzęgów ?
- Zamknij się ! - znowu zaryczał Buck - zobaczymy jak się będzie sprawdzał. - ciągnął - Jeżeli będzie się dobrze sprawował sprzedamy go za grubą forsę.
- A jeśli nie ?- cicho zapytał Thomas.
- Jeśli nie, to sprawdzimy czy nadaje się do czegoś innego. Jeśli nadal będzie się upierał sprzedamy go Pięknisiowi. A jak nadal będzie złym pieskiem to go zastrzelimy....
W tym momencie auto ruszyło i pojechaliśmy do miasta.
CDN
Od Sol - C.D. historii Kiby
Łał! Ktoś zwrócił na mnie uwagę. Szaleństwo. Dzisiejszy dzień zaliczam do tych, których bym się nie spodziewała. Kiba zaczął śpiewać. No cóż... Uważam śpiewające wilki za trochę dziwne, ale wiem, że w tej watasze to norma. I z resztą nie chciałam być niemiła <o dziwo!>
- Masz... ładny głos - wydusiłam z siebie. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Dzięki - odparł zawstydzony.
- Nie ma... za co...
Ruszyliśmy dalej w milczeniu nad wodospad. Oczywiście jeśli coś jest dobrze, zaraz musi być źle. I tak się stało. Zobaczyłam kilka czarnych wilków, którzy wychodzili zza drzewa.
- Uciekaj! - syknęłam do Kiby, który szybko zawrócił i pobiegł gdzie indziej.
- No! Soluncia! Szukaliśmy ciebie. Jak tam? Masz już adoratorów? - zapytał jeden z nich. Przywódca - Frey.
- Stul pysk, Frey! Radzę ci stąd uciekać - fuknęłam do niego.
- łohoho! Jaka ostra!
- Ty też się zamknij Kol! - ryknęłam do następnego i wyszczerzyłam kły. Jakie miałam szanse? Żadne. Ich było pięciu. Ale... Usłyszałam za sobą kroki.
- Jeszcze się zobaczymy, maleńka - powiedział Frey z podłym uśmieszkiem i oddalił się, a za nim reszta.
- Nie wątpię - mruknęłam. Odprowadziłam ich wzrokiem i gdy zniknęli obróciłam się z zamachem. - Kiba! Co ty tu robisz!? Miałeś uciekać. Gdyby ciebie zauważyli i wiedzieli, że jesteś sam rozpruli by ci flaki! - powiedziałam ostro do zbliżającego się Kiby.
Kiba, dokończysz??
- Masz... ładny głos - wydusiłam z siebie. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Dzięki - odparł zawstydzony.
- Nie ma... za co...
Ruszyliśmy dalej w milczeniu nad wodospad. Oczywiście jeśli coś jest dobrze, zaraz musi być źle. I tak się stało. Zobaczyłam kilka czarnych wilków, którzy wychodzili zza drzewa.
- Uciekaj! - syknęłam do Kiby, który szybko zawrócił i pobiegł gdzie indziej.
- No! Soluncia! Szukaliśmy ciebie. Jak tam? Masz już adoratorów? - zapytał jeden z nich. Przywódca - Frey.
- Stul pysk, Frey! Radzę ci stąd uciekać - fuknęłam do niego.
- łohoho! Jaka ostra!
- Ty też się zamknij Kol! - ryknęłam do następnego i wyszczerzyłam kły. Jakie miałam szanse? Żadne. Ich było pięciu. Ale... Usłyszałam za sobą kroki.
- Jeszcze się zobaczymy, maleńka - powiedział Frey z podłym uśmieszkiem i oddalił się, a za nim reszta.
- Nie wątpię - mruknęłam. Odprowadziłam ich wzrokiem i gdy zniknęli obróciłam się z zamachem. - Kiba! Co ty tu robisz!? Miałeś uciekać. Gdyby ciebie zauważyli i wiedzieli, że jesteś sam rozpruli by ci flaki! - powiedziałam ostro do zbliżającego się Kiby.
Kiba, dokończysz??
Nowa wilczyca: Sollynare!
-SOLLYNARE!-Usłyszałam za sobą głos Star-TO KONIEC, UCIEKAJ-krzyczała za mną.
pumy znów atakowały,było nas więcej ale alfa watahy chorował, nie byliśmy zgrani.Moja przyjaciółka Star biegła przez las uciekając przed pumą.-Sollynare- krzyknęła ostatni raz a jej cień zniknął w lesie.
Uciekałam ile sił w nogach gdy czarna puma pojawiła się przede mną, ale ona nawet mnie nie goniła stała tylko.
Zatrzymałam się nad rzeczką, daleko od jaskiń naszej watahy.
Przejrzałam się w wozie, ale zamiast siebie zauważyłam babcie. Wypowiadała słowa:
"jak pnącza, co pień opasują, tak prawo wokoło nas się winie.
Bo wilk jest siłą drużyny, a wilka siła- w drużynie"
Usłyszałam głos, dochodził zza drzew. Podeszłam delikatnie, stawiając delikatnie łapy i wyjrzałam zza krzaczka.
Biało czarna wilczyca jakby czekała na mój ruch. Rzuciła się w moją stronę, obalając mnie na grzbiet.
tak walka się zakończyła, wbiłam się w górę, przyzywając do siebie sprzyjające wiatry.
Wilczyca spojrzała na mnie i powiedziała:
-Przepraszam, rzadko widzę samotne wilki na mojej ziemi. Jestem Sofi.
-Szukam watahy. jestem Sollynare, dla przyjaciół Solly.
-Witaj Solly. Chciałabyś dołączyć do mojej watahy?-zapytała. Opuściłam się na ziemię dziękując wiatrom za pomoc.
Zgodziłam się. Zaprowadziła mnie do reszty wilków przedstawiając mnie, a ja witałam się z nimi skinieniem łba. Miałam nadzieje że tu przeżyje prawdziwe przygody...
pumy znów atakowały,było nas więcej ale alfa watahy chorował, nie byliśmy zgrani.Moja przyjaciółka Star biegła przez las uciekając przed pumą.-Sollynare- krzyknęła ostatni raz a jej cień zniknął w lesie.
Uciekałam ile sił w nogach gdy czarna puma pojawiła się przede mną, ale ona nawet mnie nie goniła stała tylko.
Zatrzymałam się nad rzeczką, daleko od jaskiń naszej watahy.
Przejrzałam się w wozie, ale zamiast siebie zauważyłam babcie. Wypowiadała słowa:
"jak pnącza, co pień opasują, tak prawo wokoło nas się winie.
Bo wilk jest siłą drużyny, a wilka siła- w drużynie"
Usłyszałam głos, dochodził zza drzew. Podeszłam delikatnie, stawiając delikatnie łapy i wyjrzałam zza krzaczka.
Biało czarna wilczyca jakby czekała na mój ruch. Rzuciła się w moją stronę, obalając mnie na grzbiet.
tak walka się zakończyła, wbiłam się w górę, przyzywając do siebie sprzyjające wiatry.
Wilczyca spojrzała na mnie i powiedziała:
-Przepraszam, rzadko widzę samotne wilki na mojej ziemi. Jestem Sofi.
-Szukam watahy. jestem Sollynare, dla przyjaciół Solly.
-Witaj Solly. Chciałabyś dołączyć do mojej watahy?-zapytała. Opuściłam się na ziemię dziękując wiatrom za pomoc.
Zgodziłam się. Zaprowadziła mnie do reszty wilków przedstawiając mnie, a ja witałam się z nimi skinieniem łba. Miałam nadzieje że tu przeżyje prawdziwe przygody...
Od Windy Night - "Przecież ja nie mogę od nich odejść!"
Błąd! Jeden wielki błąd! Przecież ja nie mogę od nich odejść! Jak mogłam być taka głupia?! Pokłóciłam się z Pirate, bo miała mi za złe moje odejście. Wróciłam na ich tereny. Biegłam szybko nad skałki przy Morzu - do ulubionego miejsca Piratki. Już z daleka ją zauważyłam, ale ona mnie nie. Szłam cicho, by mnie nie zauważyła. Jak widać była wściekła, bo co chwilę mruczała coś pod nosem. Zaszłam za skałki, by ją wystraszyć, ale usłyszała trzask gałązki, na której przez przypadek stanęłam. Od razu skoczyła w moją stronę i powaliła mnie na plecy. Schowałam pyszczek między łapy.
- Kim jesteś?! - warknęła groźnie.
- Niespo... dzianka..? - odkryłam pyszczek z uśmiechem przyłapanej.
<Pirate, możesz dokończyć? :D>
- Kim jesteś?! - warknęła groźnie.
- Niespo... dzianka..? - odkryłam pyszczek z uśmiechem przyłapanej.
<Pirate, możesz dokończyć? :D>
wtorek, 12 marca 2013
Karma? -Od Piratki
Wkurzona na zachowanie Windy poszłam w swoją stronę. -Nie pytać dlaczego.
Każdy może chodzić gdzie chce i kiedy chce, o każdej prze dnia i nocy, ale ja to mam pecha. xD
-------------------
<Gdy szłam wkurzona z ,,przyjęcia''.>
-Ah! Dlaczego nigdy nikt mnie nie słucha?! Ja zawsze mam rację i zawsze wychodzi na moje! Ostrzegałam ich i co? I nic nie zrobili! Ah! -krzyknęłam
W tym momencie poczułam takie dziwne uczucie że grunt mi się spod łap wyrywa. (o.o)
Stałam i nie wiedziałam o co chodzi, co to jest, ani do czego to służy, ale dowiedziałam się...
W tym momencie usłyszałam jakby liny pękały i zrozumiałam taką malutką rzecz...
-Jestem w Sidłach! -krzyknęłam i skoczyłam by się wydostać.
Ale niestety jak to na Pirackiego Wilka przystało, zawsze wpadam w kłopoty. -.-
Teraz znajduję się w dołku na polanie przy lesie. Siedzę zła i wkurzona.
Nagle zobaczyłam gałąź, której mogę się chwycić i wydostać. Już byłam na górze i gdy miałam położyć łapę na lądzie, to... No zgadnijcie. x) Korzeń się urwał, a ja spadłam na ziemię. xD Byłam tak zła i wkurzona jak nigdy, miałam ochotę... Hm... Rozwalić coś. Ale nic, spróbować zawsze warto. Złapałam się mocno na linę i wspięłam się po niej na górę. Wydostałam się, juhu...!
-O tak! Jestem wolna! Juuuuuhuuuu! -krzyknęłam ze szczęścia i pobiegłam nad wodospad
Gdy byłam blisko wodospadu usłyszałam jednak coś za sobą. -Niedźwiedzia.
Przełknęłam ślinę i musiałam wskoczyć do lodowatej wody... -.-
Po tym poszłam do reszty watahy, mokra, zmarznięta, zmęczona i zła. Ale najlepsze były ich miny gdy mnie zobaczyli. xD
Gdybym tak chwyciła się jeszcze jakiegoś dobrego mocnego kija to mogła bym zarabiać jako mop. xD A do tego ciągnęłam za sobą ślad zimnej wody, która kapała mi z futerka. A włosy zasłoniły mi oczy, więc głowę miałam sprowadzoną na dół i nie widziałam wszystkiego, więc ciągle na coś wpadałam i się przewracałam. xD
Koniec. :)
Każdy może chodzić gdzie chce i kiedy chce, o każdej prze dnia i nocy, ale ja to mam pecha. xD
-------------------
<Gdy szłam wkurzona z ,,przyjęcia''.>
-Ah! Dlaczego nigdy nikt mnie nie słucha?! Ja zawsze mam rację i zawsze wychodzi na moje! Ostrzegałam ich i co? I nic nie zrobili! Ah! -krzyknęłam
W tym momencie poczułam takie dziwne uczucie że grunt mi się spod łap wyrywa. (o.o)
Stałam i nie wiedziałam o co chodzi, co to jest, ani do czego to służy, ale dowiedziałam się...
W tym momencie usłyszałam jakby liny pękały i zrozumiałam taką malutką rzecz...
-Jestem w Sidłach! -krzyknęłam i skoczyłam by się wydostać.
Ale niestety jak to na Pirackiego Wilka przystało, zawsze wpadam w kłopoty. -.-
Teraz znajduję się w dołku na polanie przy lesie. Siedzę zła i wkurzona.
Nagle zobaczyłam gałąź, której mogę się chwycić i wydostać. Już byłam na górze i gdy miałam położyć łapę na lądzie, to... No zgadnijcie. x) Korzeń się urwał, a ja spadłam na ziemię. xD Byłam tak zła i wkurzona jak nigdy, miałam ochotę... Hm... Rozwalić coś. Ale nic, spróbować zawsze warto. Złapałam się mocno na linę i wspięłam się po niej na górę. Wydostałam się, juhu...!
-O tak! Jestem wolna! Juuuuuhuuuu! -krzyknęłam ze szczęścia i pobiegłam nad wodospad
Gdy byłam blisko wodospadu usłyszałam jednak coś za sobą. -Niedźwiedzia.
Przełknęłam ślinę i musiałam wskoczyć do lodowatej wody... -.-
Po tym poszłam do reszty watahy, mokra, zmarznięta, zmęczona i zła. Ale najlepsze były ich miny gdy mnie zobaczyli. xD
Gdybym tak chwyciła się jeszcze jakiegoś dobrego mocnego kija to mogła bym zarabiać jako mop. xD A do tego ciągnęłam za sobą ślad zimnej wody, która kapała mi z futerka. A włosy zasłoniły mi oczy, więc głowę miałam sprowadzoną na dół i nie widziałam wszystkiego, więc ciągle na coś wpadałam i się przewracałam. xD
Koniec. :)
Od Kiby CD historii Sol
-Sorki,wybacz że się nie przedstawiłem jestem Kiba a ty?-zapytałem wesoło
-Sol..-powiedziała lekko zła
-Czemu jesteś zła?-zapytałem
-Bo nikt nie zwraca na mnie uwagi.-odfuknęła-Na mnie też.-powiedziałem markotnym tonem
-Ta..akurat już ci wierzę.-odpowiedziała
-No tak....a-przerwałem-czy pójdziesz ze mną nad wodospad?-zapytałem niepewnie
-Chętnie!-krzyknęła Sol a gdy szliśmy przypomniała mi się piosenka którą śpiewałem sobie zawsze na poprawienie humoru:
<<Sol, dokończysz?>>>
Od Sol
Poszłam na spacer, jak zwykle smutna. Ruszyłam w stronę gór i lasu. Coś mnie tam ciągnęło.
- Gdzie idziesz? - zapytał jakiś wilk.
- Nie chcesz wiedzieć - odfuknęłam niezwracając na niego uwagi. Był za mną i nawet nie wiem kim był ten wilk. Nie obchodzi mnie to. I tak nikogo nie obchodzę. Nie wiem, czy chcę wiedzieć, który wilk wreszcie zwrócił na mnie uwagę.
Nie zważałam na nic i poprostu szłam dalej - przed siebie. Doszłam do lasu i wtedy...
- Ale ja bardzo chcę wiedzieć gdzie idziesz! - usłyszałam za sobą ten sam głos.
- A co? Książkę piszesesz? - zapytałam poirytowana i odwróciłam się do mówiącego. Był nim...
Dokończy ktoś, proszę?
- Gdzie idziesz? - zapytał jakiś wilk.
- Nie chcesz wiedzieć - odfuknęłam niezwracając na niego uwagi. Był za mną i nawet nie wiem kim był ten wilk. Nie obchodzi mnie to. I tak nikogo nie obchodzę. Nie wiem, czy chcę wiedzieć, który wilk wreszcie zwrócił na mnie uwagę.
Nie zważałam na nic i poprostu szłam dalej - przed siebie. Doszłam do lasu i wtedy...
- Ale ja bardzo chcę wiedzieć gdzie idziesz! - usłyszałam za sobą ten sam głos.
- A co? Książkę piszesesz? - zapytałam poirytowana i odwróciłam się do mówiącego. Był nim...
Dokończy ktoś, proszę?
Ruszać się! :)
Ruszyć się! \ostatnio centralnie nic nikt nie robi na blogu i popularność nam zmalała! -Jestem tym zszokowana.
Musimy się trochę przyłożyć, by znów na naszym blogu było wesoło i fajnie, a nie... Nuda. :/
Wiem wszyscy mają mało czasu, ale skoro chce być w naszej watasze to musi się przyłożyć do tego, by coś się działo. :)
Ostatnio gdy zaglądałam na bloga by się upewnić czy nasi Moderatorzy Bloga coś robią to patrzę i jestem przerażona... Nic się nie zmieniło! :( Dlaczego? Sama nie wiem, ale teraz błagam was, przysyłajcie historyjki do mnie na howrse, może pomożecie nam w rehabilitacji bloga. :(
Mój Login przypominam:
-------------------------------------
Weszłam na pocztę i patrzę ile mam wiadomości. XD 22, ok... Ile zgłoszeń w tym? 6! Ale i zła wiadomość mogę przyjąć max. z tych ogłoszeń, 3-4 osoby. :/
Nie przez to że nie chcę dodawać nowych wilków, ale przez to, że są OGROMNE błędy w formularzu a niektóre w ogóle nie są zbyt dobrze zrobione. :(
-------------------------------------
Przypomnę jeszcze parę rzeczy:
Przygoda musi być napisana 1 na tydzień, na 1 wilka/wilczycę.
Gdy chcesz dołączyć do watahy to musisz wypełnić wszystko i napisać jeszcze przygodę: ,,jak twój wilk trafił do watahy'' i wysłać mi to na howrse.
Gdyby co to pamiętajcie, że możecie się spotykać na naszym czacie!: (o Hasło zapytajcie się mnie, Sophi)
Piszcie Komentarze!: :)
-------------------------------------
Pozdrawiam,
Sophi :)
Musimy się trochę przyłożyć, by znów na naszym blogu było wesoło i fajnie, a nie... Nuda. :/
Wiem wszyscy mają mało czasu, ale skoro chce być w naszej watasze to musi się przyłożyć do tego, by coś się działo. :)
Ostatnio gdy zaglądałam na bloga by się upewnić czy nasi Moderatorzy Bloga coś robią to patrzę i jestem przerażona... Nic się nie zmieniło! :( Dlaczego? Sama nie wiem, ale teraz błagam was, przysyłajcie historyjki do mnie na howrse, może pomożecie nam w rehabilitacji bloga. :(
Mój Login przypominam:
-------------------------------------
Weszłam na pocztę i patrzę ile mam wiadomości. XD 22, ok... Ile zgłoszeń w tym? 6! Ale i zła wiadomość mogę przyjąć max. z tych ogłoszeń, 3-4 osoby. :/
Nie przez to że nie chcę dodawać nowych wilków, ale przez to, że są OGROMNE błędy w formularzu a niektóre w ogóle nie są zbyt dobrze zrobione. :(
-------------------------------------
Przypomnę jeszcze parę rzeczy:
Przygoda musi być napisana 1 na tydzień, na 1 wilka/wilczycę.
Gdy chcesz dołączyć do watahy to musisz wypełnić wszystko i napisać jeszcze przygodę: ,,jak twój wilk trafił do watahy'' i wysłać mi to na howrse.
Gdyby co to pamiętajcie, że możecie się spotykać na naszym czacie!: (o Hasło zapytajcie się mnie, Sophi)
Piszcie Komentarze!: :)
-------------------------------------
Pozdrawiam,
Sophi :)
niedziela, 10 marca 2013
Koniec z tym... Od Piratki...
-Windy! -krzyknęłąm -Jak odejdziesz od nas to już nie wrócisz... Otrzymałaś już 3 sznase, chciałaś tu być za wszelką cenę, a teraz? Co ci się stało! To jest twoa ostateczna sznasa, rób co uważasz... Ale miej na sercu to co ci powiem...
Zawsze liczyłam na ciebie i uważałam że jesteś spoko, zawsze chciałam być blisko bo zawsze coś cię działo a teraz? Teraz mam dość każdej watahy i każdego wilka... Mam dość tego że nikt nie szanuję innych! Dość, niedługo wszystko się skończy! -warknęłam i poszłam w swoją stronę, by nie widzieć już Windy Night, widziałam ją po raz ostatni, na zawsze.
Zawsze liczyłam na ciebie i uważałam że jesteś spoko, zawsze chciałam być blisko bo zawsze coś cię działo a teraz? Teraz mam dość każdej watahy i każdego wilka... Mam dość tego że nikt nie szanuję innych! Dość, niedługo wszystko się skończy! -warknęłam i poszłam w swoją stronę, by nie widzieć już Windy Night, widziałam ją po raz ostatni, na zawsze.
Od Windy Night - Przykre...
Z moją Watahą rozpoczęłam od nowa... Było coraz więcej pracy i powitań nowych członków... Nie miałam już czasu na bycie w kilku Watahach... Zobaczyłam nad jeziorem Pirate. Podbiegłam do niej ze spuszczoną głową.
- Hej, Windy! - zawołała radośnie.
- Cześć... - powiedziałam cicho.
- Coś się stało...? - zapytała zdziwiona.
- Nie, nic ważnego... Ale... Muszę odejść z Watahy Wilczej Przygody... - westchnęłam cicho.
- Co?! Dlaczego?! - krzyknęła.
- Nie mam czasu na bycie w kilku Watahach! Mam też swoją! - krzyknęłam zirytowana.
- Rozumiem.. - opuściła lekko głowę i mruknęła cicho.
- No widzisz.. - odpowiedziałam wstając.
- Dokąd idziesz? - wstała za mną.
- Na tereny mojej Watahy...
- Nie, poczekaj! - zatrzymała mnie.
- Muszę... - ruszyłam.
- Proszę cię.. Przyjdź za godzinę pod nasze drzewo..
- Dobra..
Czas leciał, jakby przyspieszony. Nim się obejrzałam minęła godzina. Jak prosiła Piratka - udałam się pod drzewo. Siedziała tam Sophi, Pirate, Sulien, Jack i reszta członków.
- Windy, nie możesz odejść... - powiedziała cicho Sophi.
- Muszę... - westchnęłam.
- Zebraliśmy się tu... By pożegnać Windy.. - członkowie byli zdziwieni. - Zapamiętajmy ją jak najlepiej... - dodała.
- Dziękuję wam, że miałam tak świetnych przyjaciół, nigdy o was nie zapomnę.. - uroniłam łzę i ruszyłam na tereny mojej Watahy.
- Żegnaj.. Windy.. - westchnęli wszyscy równo, jak na zawołanie...
- Hej, Windy! - zawołała radośnie.
- Cześć... - powiedziałam cicho.
- Coś się stało...? - zapytała zdziwiona.
- Nie, nic ważnego... Ale... Muszę odejść z Watahy Wilczej Przygody... - westchnęłam cicho.
- Co?! Dlaczego?! - krzyknęła.
- Nie mam czasu na bycie w kilku Watahach! Mam też swoją! - krzyknęłam zirytowana.
- Rozumiem.. - opuściła lekko głowę i mruknęła cicho.
- No widzisz.. - odpowiedziałam wstając.
- Dokąd idziesz? - wstała za mną.
- Na tereny mojej Watahy...
- Nie, poczekaj! - zatrzymała mnie.
- Muszę... - ruszyłam.
- Proszę cię.. Przyjdź za godzinę pod nasze drzewo..
- Dobra..
Czas leciał, jakby przyspieszony. Nim się obejrzałam minęła godzina. Jak prosiła Piratka - udałam się pod drzewo. Siedziała tam Sophi, Pirate, Sulien, Jack i reszta członków.
- Windy, nie możesz odejść... - powiedziała cicho Sophi.
- Muszę... - westchnęłam.
- Zebraliśmy się tu... By pożegnać Windy.. - członkowie byli zdziwieni. - Zapamiętajmy ją jak najlepiej... - dodała.
- Dziękuję wam, że miałam tak świetnych przyjaciół, nigdy o was nie zapomnę.. - uroniłam łzę i ruszyłam na tereny mojej Watahy.
- Żegnaj.. Windy.. - westchnęli wszyscy równo, jak na zawołanie...
piątek, 8 marca 2013
Uwaga!
Uwaga! Mam mniej czasu na komputerze, więc będzie niestety mniej przygó na blogu. :(
Gdyby co to Windy Night, Hekate, Piratka i Luna - Mają dostęp do pisania naszych przygód, więc gdyby co to mogę z opóźnieniem dodawać przygody na bloga. :(
Gdyby co to Windy Night, Hekate, Piratka i Luna - Mają dostęp do pisania naszych przygód, więc gdyby co to mogę z opóźnieniem dodawać przygody na bloga. :(
Wyznanie -Od Tofauti Damu
Od Tofauti Damu "Wyznanie..."
Pewnego dnia, a dokładniej pierwszego dnia wiosny spacerowałem po plaży. W pewnej chwili pciemnialło mu przed oczami, ale nie stracił przytomności. Był... W transie. Zobaczył brązowego wilka i przemówił:
- Musisz wyznać uczucie... Musisz...- zmieszany Tafauti dopiero po chwili zrozumiał o co chodzi.
- Ale jak to zrobić?
- Wiesz...
- Nie!- ale wilk zaczął się rozpływać. Słyszał tylko jak woła jego imię. Zaczęło się jaśnić, a on ciągle wołał:
- Kim jesteś? Jak? Jak to zrobić?- głos wilka zmienił się stopniowo wgłos wilczycy. Zrobiło się jaśniej, a w blasku słońca ukazała się niewyraźna postać wilczycy. To była Windy! Wołała jego imię i trząła nim. W końcu wszystko stało się jasne. Próbowała go ocudzić. Tofauti spojrzał jej w oczy. Były piękne! Szafirowe, lśniące, głębokie... Zapragnął ją pocałować. Powoli zbliżył się do wilczycy i patrzył jej w oczy. Ona stała nieruchomo. Wiał wiatr, więc jej futro było pięknie rozwiane. Dotknął ją pyszczkiem w pyszczek i stali tak pięć sekund. Ale zrozumiał. Ona go nie chce. Przytulił się do niej i szepnął ze łzą w oku:
- Przepraszam...- i uciekł.
(Windy?)
Pewnego dnia, a dokładniej pierwszego dnia wiosny spacerowałem po plaży. W pewnej chwili pciemnialło mu przed oczami, ale nie stracił przytomności. Był... W transie. Zobaczył brązowego wilka i przemówił:
- Musisz wyznać uczucie... Musisz...- zmieszany Tafauti dopiero po chwili zrozumiał o co chodzi.
- Ale jak to zrobić?
- Wiesz...
- Nie!- ale wilk zaczął się rozpływać. Słyszał tylko jak woła jego imię. Zaczęło się jaśnić, a on ciągle wołał:
- Kim jesteś? Jak? Jak to zrobić?- głos wilka zmienił się stopniowo wgłos wilczycy. Zrobiło się jaśniej, a w blasku słońca ukazała się niewyraźna postać wilczycy. To była Windy! Wołała jego imię i trząła nim. W końcu wszystko stało się jasne. Próbowała go ocudzić. Tofauti spojrzał jej w oczy. Były piękne! Szafirowe, lśniące, głębokie... Zapragnął ją pocałować. Powoli zbliżył się do wilczycy i patrzył jej w oczy. Ona stała nieruchomo. Wiał wiatr, więc jej futro było pięknie rozwiane. Dotknął ją pyszczkiem w pyszczek i stali tak pięć sekund. Ale zrozumiał. Ona go nie chce. Przytulił się do niej i szepnął ze łzą w oku:
- Przepraszam...- i uciekł.
(Windy?)
C.D. Nie! -Od Jack'a i Piratki
(Dziękuję jeszcze raz Piratce za to, że pomaga mi pisać tą historyjkę. :) )
(Opowiada Narrator a w pewnym momencie Piratka.)
--------------------------------------
<Jack wybiegł z miejsca i chciał sobie odebrać życie.>
Jack biegł szybko bo nie chciał o niczym myśleć, nawet o tym, że zaraz pożegna się z własnym życiem.
Piratka jednak nie chciała stracić nikogo bliskiego, a szczególnie Jack'a. Jest jej najlepszym przyjacielem i tylko on wie jaka ona jest na prawdę, ,,co ukrywa pod tym żelaznym pancerzem smoka...'' Jej własne czułe serce, które nie chce nikomu nic zrobić... Niewinna młoda wilczyca, która straciła dzieciństwo i musiała przeżyć bez rodziny, przyjaciół i bliskich...
Piratka stała tam dalej myśląc o tym co ma zrobić by wszystko znów się ułożyło, ale.. Jej Piracki Charakter, wygląd, krew i Umiejętności sprawiły, że...
-Nie poddam się tam łatwo! -krzyknęłam i ruszyłam niczym gepard
Wilczyca biegła nadzwyczajnie szybko, by nie stracić Jack'a z oczu i żeby nie było za późno na pomoc dla niego...
Jack był już nad "klifem". Klif ten jest mały, ale za to przy dnie są ostre skały.
Jack myślał tylko o Selenii, która go zostawiła... Wilk chciał zapomnieć o tym, ale nie mógł. Zatrzymał się przy końcu klifu i chciał skoczyć, ale...
Piratka przybiegła w ostatnim momencie gdy Jack już prawie skoczył, ale chwyciła go i wciągnęła na ziemie.
-Ej! Gdzie ci tak śpieszno, mój druchu? -zapytałam by poprawić trochę atmosferę dla humoru.
Jack jakoś nie był w humorze, ale jednak to go rozbawiło wewnątrz.
-Po co to robisz... -powiedział wstając z ziemi w lakko złym humorze.
-Po to, byś nie zrobił czegoś głupiego... Weź przestań myśleć o Selenii... -powiedziałam i usiadłam -... Coś musi się skończyć, by... Coś mogło się zacząć.
Jack po słowach bliskiej koleżanki poczuł się lepiej na Duchu i wrócili razem do reszty watahy, ale Jack... Nie mógł zapomnieć o Selenii, która była dla niego ważna...
----------------------------------
Pewnego dnia wieczorem gdy było już ciemno Jack poszedł nad Piękne Wzgóze skąd widać wszystko co jest w watasze. Jednak nadal był przygnębiony...
Jack usiadł i patrzyłw księżyc i gwiazdy na niebie, nagle usłyszał czyjeś kroki...
Już chciał się rzucić na napastnika, ale tym kimś okazała się... Piratką!
-Ał... Wiem, jestem przerażająca, ale żeby aż tak? -zaśmiałam się
-Przepraszam... Jestem już teraz przewrażliwiony... Zaraz przyjdę do reszty watahy... -powiedział Jack
Piratka pokiwałą głową i pobiegła do siebie, a Jack został tam.
(Opowiada Narrator a w pewnym momencie Piratka.)
--------------------------------------
<Jack wybiegł z miejsca i chciał sobie odebrać życie.>
Jack biegł szybko bo nie chciał o niczym myśleć, nawet o tym, że zaraz pożegna się z własnym życiem.
Piratka jednak nie chciała stracić nikogo bliskiego, a szczególnie Jack'a. Jest jej najlepszym przyjacielem i tylko on wie jaka ona jest na prawdę, ,,co ukrywa pod tym żelaznym pancerzem smoka...'' Jej własne czułe serce, które nie chce nikomu nic zrobić... Niewinna młoda wilczyca, która straciła dzieciństwo i musiała przeżyć bez rodziny, przyjaciół i bliskich...
Piratka stała tam dalej myśląc o tym co ma zrobić by wszystko znów się ułożyło, ale.. Jej Piracki Charakter, wygląd, krew i Umiejętności sprawiły, że...
-Nie poddam się tam łatwo! -krzyknęłam i ruszyłam niczym gepard
Wilczyca biegła nadzwyczajnie szybko, by nie stracić Jack'a z oczu i żeby nie było za późno na pomoc dla niego...
Jack był już nad "klifem". Klif ten jest mały, ale za to przy dnie są ostre skały.
Jack myślał tylko o Selenii, która go zostawiła... Wilk chciał zapomnieć o tym, ale nie mógł. Zatrzymał się przy końcu klifu i chciał skoczyć, ale...
Piratka przybiegła w ostatnim momencie gdy Jack już prawie skoczył, ale chwyciła go i wciągnęła na ziemie.
-Ej! Gdzie ci tak śpieszno, mój druchu? -zapytałam by poprawić trochę atmosferę dla humoru.
Jack jakoś nie był w humorze, ale jednak to go rozbawiło wewnątrz.
-Po co to robisz... -powiedział wstając z ziemi w lakko złym humorze.
-Po to, byś nie zrobił czegoś głupiego... Weź przestań myśleć o Selenii... -powiedziałam i usiadłam -... Coś musi się skończyć, by... Coś mogło się zacząć.
Jack po słowach bliskiej koleżanki poczuł się lepiej na Duchu i wrócili razem do reszty watahy, ale Jack... Nie mógł zapomnieć o Selenii, która była dla niego ważna...
----------------------------------
Pewnego dnia wieczorem gdy było już ciemno Jack poszedł nad Piękne Wzgóze skąd widać wszystko co jest w watasze. Jednak nadal był przygnębiony...
Jack usiadł i patrzyłw księżyc i gwiazdy na niebie, nagle usłyszał czyjeś kroki...
Już chciał się rzucić na napastnika, ale tym kimś okazała się... Piratką!
-Ał... Wiem, jestem przerażająca, ale żeby aż tak? -zaśmiałam się
-Przepraszam... Jestem już teraz przewrażliwiony... Zaraz przyjdę do reszty watahy... -powiedział Jack
Piratka pokiwałą głową i pobiegła do siebie, a Jack został tam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)