piątek, 8 marca 2013

C.D. Nie! -Od Jack'a i Piratki

(Dziękuję jeszcze raz Piratce za to, że pomaga mi pisać tą historyjkę. :) )
(Opowiada Narrator a w pewnym momencie Piratka.)
--------------------------------------
<Jack wybiegł z miejsca i chciał sobie odebrać życie.>
Jack biegł szybko bo nie chciał o niczym myśleć, nawet o tym, że zaraz pożegna się z własnym życiem.
Piratka jednak nie chciała stracić nikogo bliskiego, a szczególnie Jack'a. Jest jej najlepszym przyjacielem i tylko on wie jaka ona jest na prawdę, ,,co ukrywa pod tym żelaznym pancerzem smoka...'' Jej własne czułe serce, które nie chce nikomu nic zrobić... Niewinna młoda wilczyca, która straciła dzieciństwo i musiała przeżyć bez rodziny, przyjaciół i bliskich...
Piratka stała tam dalej myśląc o tym co ma zrobić by wszystko znów się ułożyło, ale.. Jej Piracki Charakter, wygląd, krew i Umiejętności sprawiły, że... 
-Nie poddam się tam łatwo! -krzyknęłam i ruszyłam niczym gepard
Wilczyca biegła nadzwyczajnie szybko, by nie stracić Jack'a z oczu i żeby nie było za późno na pomoc dla niego...
Jack był już nad "klifem". Klif ten jest mały, ale za to przy dnie są ostre skały.
Jack myślał tylko o Selenii, która go zostawiła... Wilk chciał zapomnieć o tym, ale nie mógł. Zatrzymał się przy końcu klifu i chciał skoczyć, ale...
Piratka przybiegła w ostatnim momencie gdy Jack już prawie skoczył, ale chwyciła go i wciągnęła na ziemie.
-Ej! Gdzie ci tak śpieszno, mój druchu? -zapytałam by poprawić trochę atmosferę dla humoru.
Jack jakoś nie był w humorze, ale jednak to go rozbawiło wewnątrz.
-Po co to robisz... -powiedział wstając z ziemi w lakko złym humorze.
-Po to, byś nie zrobił czegoś głupiego... Weź przestań myśleć o Selenii... -powiedziałam i usiadłam -... Coś musi się skończyć, by... Coś mogło się zacząć.
Jack po słowach bliskiej koleżanki poczuł się lepiej na Duchu i wrócili razem do reszty watahy, ale Jack... Nie mógł zapomnieć o Selenii, która była dla niego ważna...
----------------------------------
Pewnego dnia wieczorem gdy było już ciemno Jack poszedł nad Piękne Wzgóze skąd widać wszystko co jest w watasze. Jednak nadal był przygnębiony...
Jack usiadł i patrzyłw księżyc i gwiazdy na niebie, nagle usłyszał czyjeś kroki...
Już chciał się rzucić na napastnika, ale tym kimś okazała się... Piratką!
-Ał... Wiem, jestem przerażająca, ale żeby aż tak? -zaśmiałam się
-Przepraszam... Jestem już teraz przewrażliwiony... Zaraz przyjdę do reszty watahy... -powiedział Jack
Piratka pokiwałą głową i pobiegła do siebie, a Jack został tam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz