sobota, 30 marca 2013

Od Czika

Od Czika
Czaiłam się na łanię. Była blisko, mogłam na nią teraz skoczyć, ale nie. Obserwowałam ją. Nie widziała mnie. Już szykowałam się do tego jedynego skoku kiedy obcy wilk spłoszył mi tą łań. Strasznie mnie wkurzył ten wilk i na dodatek zaczął za nią biec. Nie miał szans na upolowanie jej. Wyszłam na równinę. Promienie słoneczne padały na moje ciemne futro. Było mi gorąco, więc pobiegłam w stronę lasu. Nagle stanęłam bo usłyszałam jakieś kroki. Po chwili jakieś drapieżniki otoczyły mnie (pewnie hieny) i zaatakowały mnie. Nie miałam szans na ucieczkę. Musiałam walczyć. Jednego drapieżnika uderzyłam, ale było ich za wiele. Zobaczyłam lukę w kręgu. Pobiegłam. Zastawili na mnie pułapkę. Zaczęły mnie gryźć. Krwawiłam. Nagle coś je spłoszyło. Sama myślałam, że to jakiś większy pokój. Zaczęłam uciekać na swoich pogryzionych łapach. Straciłam orientację. Zachwiałam się. Byłam blisko strumienia. Ledwo do niego podeszłam. Usłyszałam jakiś dźwięk. Nie mogłam już dalej uciekać. Napiłam się wody. Po chwili zemdlałam zanurzając przednie łapy w wodzie.
(Jak ktoś chce to niech dokończy)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz