środa, 13 marca 2013

Od Sol - C.D. historii Kiby

Łał! Ktoś zwrócił na mnie uwagę. Szaleństwo. Dzisiejszy dzień zaliczam do tych, których bym się nie spodziewała. Kiba zaczął śpiewać. No cóż... Uważam śpiewające wilki za trochę dziwne, ale wiem, że w tej watasze to norma. I z resztą nie chciałam być niemiła <o dziwo!>
- Masz... ładny głos - wydusiłam z siebie. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Dzięki - odparł zawstydzony.
- Nie ma... za co...
Ruszyliśmy dalej w milczeniu nad wodospad. Oczywiście jeśli coś jest dobrze, zaraz musi być źle. I tak się stało. Zobaczyłam kilka czarnych wilków, którzy wychodzili zza drzewa.
- Uciekaj! - syknęłam do Kiby, który szybko zawrócił i pobiegł gdzie indziej.
- No! Soluncia! Szukaliśmy ciebie. Jak tam? Masz już adoratorów? - zapytał jeden z nich. Przywódca - Frey.
- Stul pysk, Frey! Radzę ci stąd uciekać - fuknęłam do niego.
- łohoho! Jaka ostra!
- Ty też się zamknij Kol! - ryknęłam do następnego i wyszczerzyłam kły. Jakie miałam szanse? Żadne. Ich było pięciu. Ale... Usłyszałam za sobą kroki.
- Jeszcze się zobaczymy, maleńka - powiedział Frey z podłym uśmieszkiem i oddalił się, a za nim reszta.
- Nie wątpię - mruknęłam. Odprowadziłam ich wzrokiem i gdy zniknęli obróciłam się z zamachem. - Kiba! Co ty tu robisz!? Miałeś uciekać. Gdyby ciebie zauważyli i wiedzieli, że jesteś sam rozpruli by ci flaki! - powiedziałam ostro do zbliżającego się Kiby.

Kiba, dokończysz??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz