piątek, 30 listopada 2012

Od Natse

Obudziłem się w środku nocy. Miałem dziwne przeczucie, że coś się zdarzyło. 
Wstałem po cichu by nie obudzić innych. Spojrzałem na Saharę. Nadal się nie budziła. Ale wyglądała tak... słodko. Zapatrzyłem się w nią. Wyglądała jak Kupidyn, który siedzi na sercu i gra na dużej harfie. Ale ogarnąłem się. Podszedłem do krat i zacząłem się w nie wpatrywać. Może to nie nasz koniec. Może siła karate sprawi, że kraty się pokruszą. Więc spróbowałem. 
Jednak kraty były ze stali i... odbiłem się od nich i zemdlałem...
Napisane przez: Natse

Nowa Wilczyca: Nathaly

Ogień to chyba mój żywioł. Codziennie jak zakochana wpatrywałam się w wulkan. Zresztą w wulkanie zostałam urodzona. 
W ,,gorącym piekle" jak to niektórzy mówią. 
Nadszedł dla mnie jak ja to nazwałam ,,moment piekła", po którym miałam się stać odporna na ogień. Kiedy szłam do wulkanu, natrafiłam na ciemnego wilka. Zaciągnął mnie do jakiejś celi. 
- Puść ty... 
I urwałam, bo w tej celi były inne wilki. 
- Witaj.Jestem Sophi. 
- Cześć...- szepnęłam 
- Czemu się tak trzęsiesz? 
- Zawsze byłam w cieple. Tu jest tak... chłodno. 
- Może dołączysz do naszej watahy? 
- OK. Zgoda.
Napisane przez: Nathaly

Od... Sahary...

Miałam coś podobnego do snu Sandy, ale mój był całkiem inny...
(w śnie)
Obudziłam się przy wodospadzie, ale wszystko było szaro-czarne... Tak jakby ta radość z tego miejsca, gdzieś uciekła...
-Co jest? -powiedziałam skołowana do siebie -Gdzie ja jestem? Przecież ja... Byłam w więzieniu... Z innymi, gdzie oni są?! 
Rozejrzałam się dookoła i nikogo nie było. Gdy wdrapałam się na skałę (tą z wodospadu) ujrzałam coś strasznego... Tam były... Wilki Cienia! Złapali innych. Widziałam wszystkich i wszystko...
Wszystko było szare... Takie... Smutne...
Widziałam wszystkie wilki z naszej watahy... Były też smutne... Przestraszyłam się tego, po raz pierwszy w życiu czułam taki strach... Bałam się, o innych...
-Co się stało? -powiedziałam sama do siebie i spojrzałam "bliżej" na sprawę.
Spojrzałam i się jeszcze bardziej przeraziłam... Ujrzałam moim przyjaciół z watahy, ale byli ranni, przetrzymywani, smutni...
Popatrzyłam jeszcze dalej i... Zobaczyłam... Sophi... Ranną, ciężko... Trzymały ją wilki Cienia... Ale nigdzie nie widziałam Pirate... 
-Nie! -krzyczałam
Zobaczyłam że wilki Cienia otoczyły moich przyjaciół z Wp... (Wilczej Przygody)
Byli ranni, bardzo... Sophi była zakładniczką wilków Cienia... Stała tam... Była związana przez tamtych.... Reszta też...
Widziałam też tam ludzi... Z bronią...
Bałam się bardzo...
Nagle zauważyłam bohaterkę... 
Rzuciła się na Wilki Cienia i dała innym szanse na ucieczkę, i uciekli... Potem rzuciła się na Ludzi... Ale mieli broń... 
Wilczyca walczyła jak bohaterka, za innych... To była nasza... Pirate!
Bałam się o nią, nawet bardzo... Inni uciekli, uratowała ich...
Walka była zacięta, lecz Pirate nie dawała za wygraną i walczyła dalej...
W pewnym momencie pomyślałam, że "co by było gdyby jednak przegrała z ludźmi?"
I spełniał się mój najgorszy scenariusz...
Widziałam jak ludzi celują w Pirate gdy upadła...
I usłyszałam... 
Strzał...
Od razu wiedziałam, że to było to czego nie miało być, to co nie miało się stać...
-Pirate! Nie, tylko nie ty! -krzyczałam ze łzami w oczach

W tym momencie obudziłam się ze snu i jednocześnie stałam się przytomna. Obudziłam się przestraszona.
-Pirate... -powiedziałam bardzo cicho by nikt nie zauważył że odzyskałam przytomność -Oby nie było za późno na pomoc...
Inni spali... Natse i Burn też na moje szczęście... 
Wszyscy spali...
Ja też położyłam się spać i cały czas udawałam że jestem jeszcze nieprzytomna, bo wolę być nieprzytomna niż powiedzieć im to...  Nie chcę ich zranić...
Napisane przez: Saharę

czwartek, 29 listopada 2012

Od Village

Gdy zobaczyłam, że Sandy odzyskała już przytomność, ucieszyłam się. Lecz nadal bardzo niepokoiłam się o Saharę... On tylko od czasu do czasu ruszyła się...
Ja położyłam się przy oknie, lecz nie mogłam znieść tych tortur bycia w zamknięciu... Cały czas się wierciłam, siadałam czy kładłam się...
Cały czas myślałam jak długo tu będziemy... I kiedy Sahara się wreszcie obudzi...
Napisane przez: Village

Od Sandy

Dziwnie być nieprzytomnym. To trochę jakby się spało, a jednak inaczej. Coś mi się śniło. To był długi sen więc całego nie opowiadam. Niektóre moje sny się sprawdzają. Latałam nad chmurami. Zanurkowałam, i wylądowałam na łące. Ale ta łąka była szara. Chwilę później załapałam że to łąka watahy! Usłyszałam szept wilków cienia: 
- Wszyscy już poszli siedzieć? 
- Nie.Jakaś gromadka się schowała. 
- Nienawidzę odwalać tej roboty. Trzeba ich pilnować, pilnować i jeszcze raz pilnować żeby nikt nie uciekł z terenów. 
- Niestety. [...] 
Po jakimś czasie poszli. Widziałam że mają ze sobą jakiegoś małego szczeniaka... 
*To moja... siostra! Jak ona się tu dostała!* Pobiegłam do niej. W świecie realnym kopałam i cicho warczałam. 
- Sandy?! - szepnęła Village - Sandy chyba się budzi! 
- Być może Vill. - odpowiedziała Sophi. 
Pobiegłam do małej. 
- Co ci jest? Coś ci zrobili? 
Mała wyszeptała: 
- Sandy? Myślałam że nie żyjesz! Tak się cieszę! 
- Ja też się cieszę, Swalio (czyt.Słalio). 
- Możemy stąd pójść? Proszę! 
- OK. Rozwiń skrzydła i lećmy. 
Nagle się obudziłam. Village krzyknęła: 
- Sandy! Sandy się obudziła! 
Podeszłam do Sophi i powiedziałam: 
- Gdy się wydostaniemy, muszę odnaleźć siostrę...
Napisane przez: Sandy

wtorek, 27 listopada 2012

Od Jack'a (Czyt. Dżeka)

Nasza nadzieja na wydostanie się stąd były już bardzo niewielkie, tracimy ją nadal...
Gdy próbowałem jakoś podtrzymać na duchu, sam miałem z tym problem, lecz nadal myślałem jedno i to samo:
*Pirate, gdzie jesteś! Pomóż nam!*
W pewnym momencie miałem dość tej walki... Usiadłem i położyłem głowę na kraty w celi... Wszystko wyglądało na to, że tu zostaniemy na dłuższy czas... Tylko jaki...?
Napisane przez: Jack'a (czyt. Dżeka)

Przewidywania -Od Natse

Sahara nadal się nie budziła. Sandy także. Było mi naprawdę żal ich. Żal mi było też Burn'a. Chciałbym, żeby Sahara została jego partnerką. 
*Natse nie możesz tak myśleć* 
Ale nie mogłem przestać. Położyłem się na ziemi. Pomyślałem jednak. 
*Nie poddawaj się. Jesteś przecież silny.* 
Jednak ciągle chodzi mi po głowie to, że Sahara wybierze Burn'a...
Napisane przez: Natse

Nowa Wilczyca: Adventure

Kocham przygody! Nie przeżyję bez nich! Zawsze poszukiwałam watahy i przez swoją nadpobudliwość wpadałam w kłopoty, lecz zawsze udawało mi się jakoś zwiać. 
Przyszedł dzień, która ja nazywam Ostatecznym.. Skakałam po lianach krzycząc: 
- Juuuhuu! Tak się przeżywa życie! O tak! Juhu! 
Nie wiedziałam, że tereny są pod zaborami Wilków Cienia... 
- Co do..? - nie dokończył zły wilk, bo spadłam i wpadłam na niego. 
Szybko z niego zbiegłam i powiedziałam. 
- Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? Nie chciałam.. 
Złapał mnie i zawlókł do jakieś fortecy i wrzucił do więzienia. Zobaczyłam tam inne wilki: 
- Kim jesteś? - zapytała jakaś wilczyca. 
- Adventure! - zawołałam energicznie, merdając ogonem. 
- A ja Sophi. powiedziała. 
-Co wy tu robicie? -zapytałam
-Wilki Cienia zaatakowały nas na naszym terenie i wzięły do niewoli... -powiedziała Sophi spuszczając głowę
-Na pewno uda nam się stąd wydostać. -powiedziałam
-Musi... Hej, chcesz dołączyć do naszej Watahy? -zapytała
-Z chęcią! -powiedziałam z uśmiechem
-Teraz tylko zostało nam uwolnienie się stąd... -powiedziała
Nadal jesteśmy w więzieniu, uwięzieni...
Napisane przez wilczyce: Adventure
10.000 dla Adventure
Przygoda została zmieniona przez Sophi

Od Burn'a

- Saharo! - krzyknąłem. - Wstawaj! 
- Burn, spokojne.. - uspokajała mnie Sophi. 
- Co?! Jak mam być spokojny, gdy moja miłość.. nie wiadomo, czy żyje! 
Sophi wystraszyła się mojego krzyku i odeszła lekko podkulona. 
*Co ja wyprawiam.. Jestem niebezpieczny... Lepiej żeby Sahara.. Została partnerką Natse..* 
Patrzyłem na nią i wciąż dręczyły mnie te same myśli.. Na pewno wybierze Natse... Na pewno...
Napisane przez wilka: Burn

Od Village

Gdy Sahara zemdlała czułam, że coś tu nie gra... Oczywiście zmartwiłam się tym i chciałam pomóc, ale na próżno, Sophi powiedziała, że Sahara dojdzie do siebie. Ale gdy jakiś czas potem zemdlała też Sandy przestraszyłam się... Kto będzie następny? Przecież one są zdrowe to dlaczego straciły przytomność? Nie wiadomo...
-Sandy! -krzyknęłam po raz drugi
Sandy straciła przytomność, Sahara też... 
-Vill, spokojnie... Wiem, że się martwisz, ale im nic nie będzie... Muszą tylko odpocząć... -powiedziała Sophi
-Dobrze... -powiedziałam i usiadłam przy kratach
Przez głowę przelatywały mi różne pomysły do głowy, a także myśli o których nie myślałam nigdy...
*Vill musimy się stąd wydostać! Nie możemy tu umrzeć... Nie możemy...*
Przez głowę przeleciała mi jedna myśl o której nie mogę zapomnieć...
*Nie możemy się poddać! Nie możemy... Nie...*
Po tym położyłam głowę na kratach od celi i cały czas mam tą nadzieję, że uda nam się wydostać stąd...
Napisane przez wilczycę: Village

Od Sandy

Żal mi był Sahary. No i w ogóle Natse'go i Burn'a. Jeśli jeden ją dostanie, drugi pewnie będzie bardzo zawiedziony. Ja na jej miejscu wybrałabym Natse'go, lecz Burn też jest OK. Gdy zobaczyłam, że Natse naprawdę był przestraszony, tym co się stało z Saharą, czułam że naprawdę mu na niej zależy. Fajnie by było jakbym miała partnera. Jednak w wyniku samooceny,  zawnioskowałam, że nikt mnie nie będzie chciał... 
Zdjęłam swoją obrożę, wystawiłam za kraty i próbowałam otworzyć kłódkę. 
- Sandy, co ty robisz? - spytała Village 
- Próbuję nas uwolnić... 
Jednak to nie skutkowało. Wyczerpana chodziłam nerwowo po klatce. 
- Sandy co jest? - spytała Sophi. - Sandy! 
Moje skrzydła nie mogły się rozłożyć. Nie miałam przestrzeni i ... zemdlałam z wyczerpania...
Napisane przez wilczycę: Sandy

Od Natse

Spojrzałem to na Burn' a , to na Saharę. Czyli że jeszcze jeden wilk się w niej kochał? Byłem zdołowany. Na pewno Sahara wybierze jego, nie mnie... 
Teraz, gdy był wieczór, nie spałem tak jak inni. Czuwałem przy Saharze. Była nieprzytomna. Chociaż byłem senny, nie zasnąłem. Za Saharę mógłbym zrobić wszystko. Nawet umrzeć. Położyłem głowę na szyi Sahary i wyszeptałem lekko łkając. 
- Obudź się.... Proszę, obudź się.....
Napisane przez wilka: Natse

poniedziałek, 26 listopada 2012

What? -Od Sahary

(Pomoc przy pisaniu przygody Sahary: Sophi)

(Sahara)
Gdy dwa wilki wyznały mi, że się we mnie kochają byłam i szczęśliwa i zdołowana... 
Szczęśliwa? Poczułam, że jestem nareszcie kogoś warta... A nie tylko, że jestem tą złą...
Zdołowana? Bo to może być przecież nasz koniec! A kogo mam wziąć jako partnera? Ups...
Natse i Burn patrzyli na mnie i na siebie, nie wiedzili kogo wybiorę.
-Sahara? Sahara! -krzyczała do mnie Sophi
W tym momencie padłam... Straciłam przytomność na długi czas...

(Sophi)
-Sahara! -krzyczałam
Wszyscy się zmartwili tym że Sahara (zdrowa wilczyca) nagle straciła przytomność.
-Co się stało? -powiedziała Village
-Nie wiem, straciła przytomność. -powiedziałam patrząc na Saharę
-Sahara! -krzyknęła Village
Sahara lekko się poruszyła, ale nadal była nieprzytomna. 
-Musi dojść do siebie. Zostawmy ją, musi odpocząć. -powiedziałam
Natse i Burn widocznie się zmartwili tym, że Sahara jest nieprzytomna i nadal nie wiedzą kto będzie jej partnerem...

Miłość Burn'a

Byłem nerwowy, bałem się, że to już nasz koniec... Postanowiłem wyznać jej miłość.. Kiedy patrzyłem na nią.. Wyglądała jak anioł, który gra na harfie w mym sercu.. 
- Saharo.. - zacząłem. 
- Tak? - zapytała. 
Była taka piękna, że zapatrzyłem się.. 
- Burn? - pomachała mi przed pyskiem łapą. 
- O.. Przepraszam.. - zawstydziłem się. 
- Więc o co chodzi? - zapytała. 
- Saharo.. Kocham cię.. Zostaniesz moją partnerką? - zapytałem z nadzieją.   

Saharo dokończ.

piątek, 23 listopada 2012

Koniec? -Od Natse

Nadal w tym samym miejscu. Sophi, ja, Windy Night ,Sahara, Jack i Burn. Dziwna myśl mnie ogarnęła. Może to już koniec mojego życia? Więc może powiem jej co czuję do niej. Nie byłem pewien więc wziąłem kwiat który miałem akurat przy sobie. ,,Tak, nie, tak,nie ". I tak dalej. Cóż, ostatni płatek na tak. Zebrałem się na odwagę. Podszedłem do niej. 
- Sahara.- zacząłem - Słuchaj ty mi się...podobasz...

<Sahara dokończ>

Nowa Wilczyca: Sandy

Chodziłam sobie po jakichś nieznanych terenach. Był już wieczór. Nagle usłyszałam szelest. 
- Kto to? 
Wystraszona pobiegłam naprzód. Nagle złapał mnie jakiś obcy wilk i zawlókł do jakiejś fortecy. 
- Właź tu i nie błagaj żebym cię wypuścił. 
Mówiąc to wepchnął mnie do celi. Były tam inne wilki. 
- Co wy tu robicie? 
- Złapali nas. - odpowiedziała Sophi. 
- Jesteście z jednej watahy? 
- Tak. Z jednej. Może do nas dołączysz? 
- Zgoda.


Czy to Koniec? -Od Jack'a (Czyt. Dżeka)

Cały czas próbowałem jakoś wydostać nas stąd, ale na marne...
-Stąd nie da się wydostać! -krzyczała Village
-Da się! Tylko nie wiemy jak. -powiedziała Sahara przybitym głosem
-Vill, damy radę, zobaczysz... -mówiła Sophi
Ja dalej próbowałem rozpracować te kraty, i znów na marne...
Cały czas się zastanawiałem jak się wydostaniemy, jak w ogóle się oczywiście wydostaniemy... Myślałem cały czas, że... To nasz... Koniec...
W pewnym momencie nie mogłem się pogodzić z tym, że nie da się stąd wydostać i oparłem głowę o kraty, byłem załamany tym faktem, że to własnie może być... Nasz koniec...


czwartek, 22 listopada 2012

Dokończenie Przygody: Więzienie...

-Windy! -krzyknęłam
-Wszystko z nią dobrze? -zapytała Village
-Zemdlała! Dajcie wiadro wody! Ale zimnej, już! -krzyczała Sahara
Pełne wiadro zimnej wody przynieśli nam Jack i Natse oraz Burn. Wiadro było ciężkie, więc musieli razem je przynieść.
-Polejcie Windy Night! Obudzi się! -powiedziała Sahara
-Sahara, na pewno to pomoże? -zapytałam
-Pomoże, zaufaj mi. Dalej! Lejcie tą wodę! -powiedziała Sahara
Wilki rzuciły wodę na Windy Night i ta od razu odzyskała przytomność.
-Aaaa! Zimno...! -krzyczała
-Windy! Wszystko dobrze?
-Teraz tak. -powiedziała Windy, lekko się tylko trzęsła
-Zaraz wyschniesz, spokojnie. -powiedziała Sahara i wróciła do rozpracowywania łańcuchów...
-Dzięki. -powiedziała Windy
-Nie ma za co. -powiedziałam
-Co się z nami stanie? -zapytała Windy
-Nie wiem... Nie wiem....

Więzienie... -Od Windy Night

Patrząc przez okienko zauważyłam wiele Wilków Cienia... 
- I co teraz Sophi? - zapytałam ze łzami w oczach. 
- Nie wiem.. Windy... Nie wiem.. - powiedziała. 
Usiadłyśmy i dłuższą chwilę milczałyśmy.. 
- Zginiemy.. - powiedziałam cicho i smętnie. -
 Wszyscy zginiemy! - krzyknęłam i zalałam się łzami. 
- Spokojnie.. - powiedziała Sophi - Coś wymyślimy..  
- Niby co?! - krzyknęłam. - Dookoła roi się od tych kundli, a ty masz jakieś plany?! Nic się tu teraz nie uda! Nie mam już nadziei! Nikt nas nie uratuje! 
- zaczęłam lamętować i każdy odwrócił wzrok w moją stronę. 
- Nikt nam nie pomoże! Gdyby tylko Pirate mogła.. - powiedziałam z rozpaczą. 
- Uda się nam! - krzyknął Burn. 
- Taka buntowniczka, urządzająca rewolucje, wątpi? - zapytała Sophi pochwytliwie. 
- Ja.. Ja.. - myślałam, że spalę się ze wstydu.. 
- No właśnie.. - powiedziała. 
- Ehh.. - westchnęłam. 
- Dobrze się czujesz? - zapytała mnie Sophi. 
- Niezbyt.. - powiedziałam słabiutko i zaczęłam chwiać się na łapach. 
- Windy... Wszystko dobrze.. ?- bała się Sophi. 
- Racz... - nie dokończyłam, bo zemdlałam. 
- Windy! - krzyknęła Sophi.

<Sophi Dokończ>

Ciąg Dalszy?

Tu Sophi
Gdy nas złapali było nas malutko, większość została nie wiem jednak czemu...
Został Kovu o to mnie przybiło, zawsze był ze mną... Ale musimy się jakoś wydostać z tond, lecz jak?
Wilki Cienia złapały część z nas i związali na początku byśmy im nie uciekli... Ale teraz jest gorzej, zabierają nas gdzieś! 
Wilki przykuły nam przy łapach łańcuchy i przez to nie mogliśmy uciec, a jednak gdzieś nas chcą zabrać... 
Szliśmy i szliśmy, aż w końcu zaczęło nam brakować sił... Co dłuższy czas mogliśmy odpocząć, lecz nadal w łańcuchach...
-Sophi, co się z nami stanie...? -zapytała Village
-Nie wiem, ale musimy dać radę... -powiedziałam
-Sophi ma rację... Nie możemy się poddać, nie w takiej chwili! -powiedziała Sahara
-Trzeba przetrwać tą ich "niewolę"... -powiedział Jack
Szliśmy dalej i dalej... Parę dni nawet... Aż doszliśmy... Do... Ich Fortecy!
-Co do...?! Fo-fo-fo-Forteca?! -krzyczałam, przestraszyłam się ich fortecy, była ogromna i na pewno ma swoje duże lochy...-,-
-Jak my z tond wyjdziemy?! -krzyczała Village
-Vill, wyluzuj, na pewno damy radę się stąd wydostać... -powiedziała Sahara -Pytanie tylko, Jak... -dodała Sahara
Forteca była ogromna, było w niej dużo wilków Cienia... Baliśmy się, że mogą nam coś złego zrobić...
Po chwilki schodziliśmy schodami w dół, do lochów...
Ja cały czas myślałam...
*Świetnie! I co teraz? Jesteśmy więźniami, w lochach stąd nie ma ucieczki... mam tylko jedną główną myśl: Pirate! Ratuj!*
Po kolei wchodziliśmy do celi... 
Sahara od razu pokazała swoje kły i rzuciła się na strażnika, po tym wrzucili ją do celi. Village cały czas była smutna i przybita, ale razem z Saharą próbowały "rozwalić" drzwiczki od celi, ale na marne... Windy Night i Ja patrzyłyśmy przez okienko w celi, z którego było widać to co jest na zewnątrz... Jack, Natse i Burn próbowali razem rozwalić kraty z celi, zrobić podkop i udawać, że są ranni by ich wypuścili... Wszystko na marne szło, wydawało by się, że nie ma już ratunku dla nas...
Wszystko stracone...

C.D.N....

Walka z Watahą Cienia -Od Jack'a (Czyt. Dżeka)

Byłem gotowy walczyć, ale nie przypuszczałem, że aż tak...
Gdy rozglądałem się gdzie są inni zaatakował mnie Wilk Cienia, całe życie przeleciało mi przed oczami... Gdy wstałem, nagle ten wilk się na mnie jeszcze raz rzucił a ja znów upadłem. Wstałem i otrzepałem się, mierzyłem się z nim spojrzeniami. Po tym ja zaatakowałem ale on był silniejszy... Powalił mnie na ziemię i straciłem przytomność... 
Ocknąłem się przy innych, Sophi, Windy Night, Village, Saharze, Natse i Burnie...
Nie wiem co będzie z nami...

Walka z Watahą Cienia -Od Burn'a

Byłem nowy, a już życie zgotowało mi coś takiego... Ale nic.. Byłem wściekły, że te kundle zabrały moją miłość.. Z nerwów rzuciłem się na jednego, ale powalił mnie. Uderzyłem go łapą, dostał "z liścia". Strasznie go tym wkurzyłem, złapał mnie za łapy, "rozciągnął" i kopnął, aż poleciałem i uderzyłem w drzewo..  
- Ty.. - wysapałem. 
Podszedł do mnie ugryzł.. Upadłem, związał mi łapy i zaciągnął gdzieś.. Kiedy się ocknąłem zobaczyłem innych członków.. W tym "ją"..

środa, 21 listopada 2012

Nowy wilk: Burn

Było zimne popołudnie. Szedłem jakimś lasem, gdy nagle na ziemię powalił mnie jakiś wilk! 
- Co tu robisz?! - warknął. 
- Chodzę! - odwarknąłem. 
- To tereny mojej watahy. - powiedział. 
Zepchnąłem go z siebie. 
- Oh.. Przepraszam.. Już sobie idę, panie.. - powiedziałem ironicznie. 
- Zaczekaj.. Chcesz do nas dołączyć? - zapytał. 
- A jak się nazywacie? - zapytałem. 
- Wataha Wilczej Przygody. - uśmiechnął się. 
- Mogę dołączyć.. - powiedziałem wzruszając ramionami. 
- Jestem Kovu, a ty? - zapytał. 
- Burn. - odpowiedziałem krótko otrzepując się z piasku. 
- Burn? Spalony? - zapytał z lekkim śmiechem. 
- Bawi cię to? - trochę się zdenerwowałem. 
- Troszkę.. Spalony.. - powiedział ze śmiechem. 
- Ehh.. - westchnąłem. 
- Chodź, zaprowadzę cię do reszty watahy, Burn. - powiedział ze śmiechem. 
Poszedłem za nim i tam poznałem wiele członków i członkiń. Jedna na prawdę bardzo mi się spodobała.. Ale na razie chcę pozostać w ukryciu..  
- Jestem Burn. - powiedziałem do Sophi. 
- A ja Sophi. - odpowiedziała. 
- Więc mogę do was dołączyć? - zapytałem. 
- Jasne. - uśmiechnęła się. - Super. - odwzajemniłem uśmiech. 
Oprowadziła mnie po terenach i muszę przyznać, że bardzo mi się tam spodobało...

Walka z Watahą Cienia -Od Village

Nienawidzę walczyć, a szczególnie sama... Jestem tchórzem, zawsze to Pirate stawała przede mną i mnie broniła gdy byłyśmy małe jeszcze, lecz ja nadal nie potrafię za bardzo walczyć...
Zanim się zorientowałam byłam już powalona na ziemi, szaro-czarny wilk był nade mną i warczał na mnie. Przestraszyłam się, ale nie chciałam się poddać. Ugryzłam go w łapę i tym się uwolniłam! Ale tylko na jakiś czas... 
Biegłam co sił w łapach, by uciec i się schować, ale nie udało mi się... Potknęłam się o koszeń i wilk mnie złapał... Walka toczyła się dalej, ale ja słabłam bardzo i straciłam przytomność na jakiś czas...
...Gdy się obudziłam byłam przy: Sophi, Windy Night, Natse i Saharze.
Nasza przyszłość maluje się w ciemnych barwach...

Walka z Watahą Cienia -Od Sahary

Gdy zobaczyłam że Sophi i Windy Night są złapane, wiedziałam, że jest źle, ale nie mogłam się poddać... Zauważyłam Wilka Cienia który był tuż za mną i mnie powalił na ziemię, byłam zła a zarazem przestraszona. Miotałam się z wilkiem aż w końcu to on się powalił na ziemię, lecz wstał i był wścieklejszy jeszcze bardziej niż przedtem.
-O oł... Aaaa! 
Wilk mnie chwycił i rzucił o ziemię. Było mi bardzo ciężko wstać, ale próbowałam, lecz nie dałam rady... Wilk zabrał mnie do reszty już złapanej watahy, czyli: Sophi, Windy Night, Natse i Ja...
Nie wiem jak to się skończy...

Walka z Watahą Cienia -Od Natse

Ukrywałem się przed nimi na palmach.Jeśli jakiś mi zagroził to moje karate ich powalało.Jednak jednemu nie dałem rady.Był za wielki i zdecydowanie za silny.Zaczął mnie gonić.Uciekałem co sił. W końcu wycieńczony padłem na ziemię.Rozejrzałem się.Nikogo nie było.Nagle przede mną wyskoczył ten wilk i wziął zębami za kark. 
- Auaa! Puszczaj mnie ty...ty... 
Wilk się odwrócił i na chwilę puścił. Zaraz potem jeszcze mocniej chwycił i zawlókł w jakieś miejsce.Na chwilę straciłem przytomność.Zaraz potem byłem tylko ja, Windy Night i Sophi...

Walka z Watahą Cienia -Od Windy Night

Biegałam i unikałam po drodze atakujących wilków. Widziałam Sophi i biegłam jej z pomocą, ale nagle coś mnie przewróciło. Wstałam otrzepałam się i zobaczyłam warczącego Wilka Cienia. Ustawiłam się do ataku i zawarczałam groźnie. Zaczęła się walka, pokonywał mnie... Słabłam coraz bardziej.. Popatrzyłam, jak zabierają Sophi i wezbrała we mnie złość. Rzuciłam się na wilka i zaczęłam go dusić. Ale na pomoc przybiegli mu inni i ściągnęli mnie z niego. Złapali mnie za łapy i rzucili mną o jakiś wielki kamień.. Wszystko mnie bolało.. Czułam tylko jak ktoś do mnie podszedł, związał łapy i zaczął ciągnąć po ziemi, jak jakiegoś śmiecia. Potem już tylko spotkałam się z Sophi, byliśmy w niebezpieczeństwie...

Najazd Watahy Cienia...

Tu Sophi
Było nawet ciepło u nas na terenie watahy. Wszystko było dobrze do puki... Wataha Wilków Cienia nas nie najechała!
Był popołudniowy-wieczór było jeszcze jasnawo, lecz robiło się ciemno. Strażnicy wyczuli jakiegoś obcego wilka na naszym terenie, od razu poszli to zbadać, ale nie wrócili wszystko ucichło, mieliśmy złe przeczucie co do tego...
-Sophi! Sophi! Alarm! Musimy uciekać! -krzyczała Sahara wbiegając do mnie do jaskini
-Sahara, co ci jest? Co się stało?
-Wataha... -strasznie była zadyszana, bo biegła do mnie co sił
-Nie rozumiem.
-Wataha Wilków Cienia! Najechali nasz teren i chcą się nas pozbyć!
-Co?! To możliwe!
-Możliwe! To wyjdź na zewnątrz, a się przekonasz!
Gdy już wychodziłyśmy z Saharą przybiegła do nas Village.
-Sophi! Sahara! Musimy się śpieszyć! Oni są blisko!
-Musimy im dać radę! Nie poddamy się tak łatwo! -powiedziałam
Gdy wyszłam z jaskini przestraszyłam się, wilki Cienia były wszędzie... Wojna będzie trudniejsza niż przypuszczałam...
Po tym co zobaczyłam byłam w lekkim szoku, lecz trzeba walczyć, trzeba wygrać z nimi...
Zauważyłam Alfę ich stada, a może raczej to on znalazł mnie. Walczyliśmy łeb w łeb, ja przegrywałam bo byłam słabsza od niego... Zauważył to i wykorzystał, lecz walczyłam dalej. Walczyliśmy nawet długo a ja słabłam z każdym atakiem wroga. 
*Proszę, nie! Nie mogę tak przecież zginąć! Sophi! Weź się w garść!*
Wróg jeszcze mocniej atakował a ja coraz gorzej atakowałam i coraz gorzej było mi wstać...
 Przypomniała mi się dawna walka Pirate z innymi wilkami i jednym wilkiem cienia...
 Ja byłam na drzewie i obserwowałam wszystko. Pirate była poszarpana, pocharatana, miała dużo ran. Pirate walczyła z wilkiem cienia, coraz gorzej się broniła i atakowała. W pewnym momencie myślałam, że już nie wstania, a jednak... Wstawała. Podniosła się jak "Feniks z Popiołu", i wygrała, nie poddała się... Walczyła... A ja? Jestem tchórzem i miernotą... Nic nie potrafię dobrze zrobić...
Wilk Cienia coraz mocniej mnie atakował i w pewnym momencie słabłam... Upadłam, ale podniosłam się. Walczyłam dalej puki mogłam to broniłam się i atakowałam. W pewnym momencie oberwałam tak mocno, że nie mogłam się już ruszyć... Wilki Cienia zwyciężały nad wszystkimi... Po kolei byliśmy zgarniani, nie wiem dokąd nas prowadzą...

C.D.N....
Każdy ma obowiązek napisać przygodę z tym jak go Wilk Cienia pokonał w walce i zawlókł do innych, czyli jak na razie tylko mnie!

wtorek, 20 listopada 2012

Eliksir Przemiany

Tsube jest teraz Raymond'em!
Tsube wypił Eliksir Przemiany i stał się innym wilkiem! :)
Powodzenia Raymond! ;)

Zaginiona Córka?

Pewnego zimnego poranka obudziłam się i zobaczyłam biało-płową wilczycą przyglądającą się mojemu zmarzniętemu ciałku. Odbierałam ją za napastnika, więc szybko zwinęłam się w kłębek i czekałam na jej ruch. Ona jednak nie miała złych zamiarów, zapytała troskliwie: 
- Skąd się tu wzięłaś? Biedne maleństwo.. Kto cię tu zostawił? 
- Ja... ja tu mieszkam... - odpowiedziałam dygotając z zimna. 
- Sama? - zdziwiła się. 
- Już od urodzenia byłam sama... - ze łzami w oczach powiedziałam okrutną prawdę o moim dzieciństwie. 
- Biedactwo.. - miała łzę w oku - A jak się nazywasz? - zapytała 
- Ne... Ne... Negra - jąkałam się. 
- Negra?! - krzyknęła. 
- Tak, a co w tym dziwnego? - zapytałam podejrzliwie. 
- Nee.. Negra.. - przytuliłam ją. 
- Ma... Mama?! - spojrzała wilczycy w oczy. 
- Tak.. - powiedziała czule. 
- Więc ty... ty żyjesz! - podskoczyłam z radości. 
- Ja?! Ważne, że ty żyjesz! - krzyknęła. 
- Cały czas żyłam w przekonaniu, że... zginęłaś, że już nigdy Cię nie znajdę - zrozpaczona a zarazem szczęśliwa coraz mocniej ściskała mamę. 
- Już dobrze.. Ważne.. że jesteś.. - wzięła mnie na plecy i zaniosła do watahy. - Sophi.. To jest moja zagubiona córeczka.. Przyjmiesz ją do watahy? - zapytała. 
- Oczywiście. - odpowiedziała. 
Poszłam z córeczką do jaskini porozmawiać o jej przygodach...
Napisane przez wilczyce: Negra i Windy Night
Windy otrzymujecie: 10.000 Monet.

Dokończenie Przygody "Stanowisko..." -Od Windy Night

- Że co?!- krzyknęłam. 
- Nie nadaje się! - krzyknęłam chamsko z wściekłością w oczach. 
Każdy zamarł i patrzał się na mnie. Nawet Sophi zaniemówiła. 
- Ona?! Sophi! Bez urazy, ale ogarnij się! 
- krzyknęłam. - Nie zależy ci już na Pirate?! Widać nie! - krzyczałam. 
- Mi zależy! Nie odpuszczę! Nawet nie zwrócę się do niej "Samico Beta"! - krzyczałam. 
- W sumie... - powiedział Jack. 
- Ona ma rację! - krzyknął po chwili już pewnie. -
 Zgadzam się! - krzyczeli niektórzy. 
- Racja! - krzyczeli inni. 
Czułam się dumna, że popierają moje zdanie. Podeszłam do Sophi. 
- Wybacz za tą "rewolucję"... - powiedziałam lekko wstydząc się. 
- Nic się nie stało.. Masz prawo wyrażać swoje zdanie.. - powiedziała Sophi. 
Uśmiechnęłam się do niej, a ona do mnie. Mam nadzieję, że Amenita nie będzie miała mi tego za złe...
Napisane przez wilczycę: Windy Night
Windy dostajesz kolejne 10.000 Monet! ;)

Smoczy Towarzysz -Od Natse

Szedłem się przejść nad morze. Pogoda była piękna, więc chciałem się ochłodzić. Upał był nie do zniesienia. Jednak urodziłem się koło wulkanu więc upał mi nie doskwierał. Kiedy tak szedłem na plaży, na palmie dostrzegłem jajko. Czułem że było moje. Miało czerwony kolor i wydawało mi się że ma kolce. Wspiąłem się na palmę. Gdy już miałem je dotknąć pomyślałem: 
,,Hmm. Raczej wiatr mnie nie zdmuchnie." 
To był błąd. Wiatr odciągał mnie od jajka. 
- Ej. Ja tylko żartowałem! 
Wiatr przestał hulać. Wziąłem jajo i zeskoczyłem na dół.
Napisane przez wilka: Natse
10.000 Monet znów idzie do ciebie. :)

poniedziałek, 19 listopada 2012

Stanowisko... -Od Amenity

Następnego dnia chciałam znaleźć Sophi i się jej zapytać o coś bardzo ważnego...
Gdy ją znalazłam od razu zapytałam:
-Sophi, sory że naruszę wczorajszy temat, ale... Nie ma tutaj Samicy Beta? Ani Samca Bety?
-Nic się nie stało, pytaj o co chcesz. Tak, nie ma ani Samicy ani Samca Bety, ah... Pirate to ona była naszą Samicą Beta... A teraz pustka po niej została...
-Przykro, ale przecież potrzebujecie kogoś by był na stanowisku Bety, prawda? 
-Tak potrzebujemy, ale ta strata po Pirate... Potrzebujemy Nowej Samicy Beta, która ją zastąpi...
-Mam pomysł, ale nie wiem czy ci się spodoba...
-Mów, zawsze wysłucham.
-Mogę... Ja zastąpić Pirate i zostać nową Samicą Beta! 
Sophi lekko się zastanawiała. Po czym dodała:
-Możesz nią zostać, ale nie wiem jak reszta...
-Może ogłosimy to teraz, zaraz?
-To chodźmy.
Szłam przy Sophi i zaraz po tym wszyscy się zebrali przed "dużą skałą" na dużej skale byłam ja, Sophi i Kovu. Sophi zaczęła:
-W związku z tym, że Pirate zaginęła... Postanowiłam wybrać nową Samicę Beta! Zostaje nią... Amenity!
Wszyscy popatrzyli na siebie i na mnie, większość się ucieszyła z tego, że to ja zostaję nową Samicą Beta a inni nie byli przekonani do mnie i nadal opłakiwali ,,Pirate".
Po tym rozeszliśmy się jak przedtem, każdy miał coś innego do roboty...

Nowa Wilczyca: Amenity

Był wieczór, wyszłam z jaskini by sprawdzić czy wszystko dobrze. Jako że jestem Samicą Alfą to muszę dbać o całą watahę i jej bezpieczeństwu. Poszłam do lasu by skontrolować wszystko i zobaczyłam wilczycę, wyglądała pokojowo nastawiona.
-Cześć, co tutaj robisz?
-O przepraszam, już sobie pójdę.
-Nie, nic nie szkodzi. Dołączysz do watahy?
-No, dobrze.
-Jak masz na imię?
-Amenity, a ty?
-Sophi, witaj w watasze, Amenity.
Zaprowadziłam nową do reszty watahy. I poszliśmy na naszą wieczorną ucztę świętować że doszło do nas dzisiaj dwóch nowych członków i że towarzysze niektóre się wykluły, ale w pewnym momencie przy ognisku, zesmutniałam bo pomyslałam o zaginięciu Pirate, naszej kochanej Samicy Beta...
-Co ci, Sophi? -zapytała Amenity
-A nic takiego...
-Powiedz, wiem, że coś ukrywasz.
-Pirate zaginęła i umorzyliśmy poszukiwania...
-Przykro mi, a kim była Pirate?
-Pirackim Wilkiem i naszą kochaną Samicą Beta... -spuściłam głowę i poleciała mi łza po policzku
-Nie smuć się... A nie macie Samicy Beta? Ani Samca Bety? 
-Niestety, ale nie... Pirate była niezastąpiona... Wyjątkowa...
W oczach Amenity pojawił się błysk...
Po tym nie ruszaliśmy tematu i zasnęliśmy przy ognisku.

Dark się Wykluł!

Tu Kovu
Był wieczór, mieliśmy udane polowanie. Każdy miał coś innego do roboty, ja chciałem zobaczyć czy Dark się wykluł. Gdy przyszedłem zobaczyłem że jajko jest puste a wokół niego skorupki, Dark był przy skorupce jajka.
Po tym pilnowałem go by nic mu się nie stało.

Wind się Wykluł!

Tu Windy Night
Spacerowałam koło jaskini nerwowa.. Nie mogłam doczekać się, kiedy mój smok w końcu się wykluje.. Weszłam do środka i ku mojemu zdziwieniu nie było jajka! 
- Ej! Wilki! Moje jajko zaginęło! - krzyczałam. 
Sophi mnie uspokoiła, że niedługo się znajdzie.. Mimo to wyruszyłam na poszukiwania. Obeszłam cały las, doszłam do jego najciemniejszej części. Coś poruszyło się między gałęziami.. podskoczyłam ze strachu.. 
- Halo.. Jest tam ktoś? - zapytałam drżącym głosem. 
Z gałęzi wyskoczył jakiś smok, przypominał mi.. Już wiem! Złapałam go w pysk, otrzepałam z piasku.. 
- Wind! - krzyknęłam szczęśliwa. Kichnął jakby w odpowiedzi. Wzięłam go na plecy, wyrosły mi skrzydła i wróciłam lotem do watahy, szczęśliwa, że mój smok już się wykluł.

Talent Natse?

Łał. Nie spodziewałem się, że mój talent się tak szybko ujawni.I to w takiej watasze!Byłem właśnie w lesie.Chciałem na coś zapolować.Usłyszałem dziwne, nawet bardzo dziwne stąpanie.Uważnie się rozejrzałem.Nikogo nie było.Nagle zza drzewa wyskoczył... 
- Trol! Trol!? Czemu akurat mnie to spotkało?! 
Nagle straciłem nad sobą kontrolę. Moja noga wykonała cios karate, niczym z najlepszych filmów! Trol padł na ziemię, a ja byłem tak szczęśliwy. 
- Karate! Czuję się jak mistrz karate! 
Szczęśliwy pobiegłem do watahy powiedzieć innym.
Napisane przez wilka: Natse
Natse, czyli nasza nowa gwiazda opowiadań? Oby tak dalej, bo...
Wędrują do ciebie kolejne 10.000 Monet! :)

Moje Sprawy -Od Natse

Kiedy dołączyłem do watahy zapoznałem się ze wszystkimi. Bardzo spodobały mi się dwie wilczyce. O jednej z nich piszę. Jest ładna, a przynajmniej dla mnie. Jest biała, i ma na imię Sahara. Kiedy ją poznałem, chciałem zemdleć. Taka jest dla mnie ładna. Więc kiedy do mnie gada, to tracę zmysły. Raz kiedy ze sobą gadaliśmy, odeszliśmy chyba aż za daleko od tematu, ale akurat (na szczęście!) Kovu tamtędy przechodził i umilkliśmy. Na razie nie mówiłem jej, że mi się podoba, ale przyjdzie na to czas.
Napisane przez wilka: Natse
Naste kolejne 10.000 Monet wędruje do ciebie! :)

Nowy Wilk: Natse

Jak się tu znalazłem?
 Witajcie, jestem Natse. Nowy wilk w tej watasze. Mam nadzieję, że będę tu fajnie spędzał czas. Jak tu trafiłem? Już opowiadam. 
Był piękny, jesienny poranek. Słońce muskało delikatnie moją sierść. Nagle ujrzałem coś... innego.Nie było to żadne nieżywe stworzenie. To był wilk. 
- Kim jesteś? 
- Sophi. A ty? -
 Natse. Skąd jesteś? 
- Z Watahy Wilczej Przygody. Może chciałbyś dołączyć? 
- Jasne, czemu nie. 
Sophi poprowadziła mnie na tereny watahy.Bardzo dobrze się tu czuję i zostanę tu do śmieci...
Napisane przez nowego wilka: Natse! 
Gratulacje za przygodę dostajesz: 10.000 Monet! :)

niedziela, 18 listopada 2012

Sahara -Elektryczność

Zawsze uwielbiałam elektrykę i wszystko z nią związane, więc wyruszyłam na wilcze wzgórze. Zapowiadało się na burzę co mnie cieszyło bo zawsze uwielbiałam oglądać błyskawice...
Gdy dotarłam już się zaczęło. Całe niebo błyskało, czułam się dobrze...
-Błyskawice! -powiedziałam siadając na moim ulubionym miejscu
Poczułam spokój w sobie i nagle za moimi plecami w ziemię uderzył piorun, lekko się przestraszyłam, ale minęło mi to. Lecz z czystej ciekawości poszłam zobaczyć miejsce w którym uderzył piorun, byłam zszokowana... Była lekka dziura w tym miejscu w ziemi a w tej dziurze... Jajko!
-Jajko? Smocze Jajko? Tutaj?! -zdziwiłam się,ale domyśliłam się, że to mój nowy towarzysz
Wzięłam jajko i ruszyłam w stronę watahy, chwilkę później na jajku ujrzałam znak błyskawicy i wiedziałam, że mój i mojego towarzysza żywioł to: Elektryczność! 
Za nim się obejrzałam gdy dotarłam do reszty wyszło słońce i po burzy ani śladu.
Mojego towarzysza nazwę: Błyskawica!

sobota, 17 listopada 2012

Wilczyca Natury, czyli Village

Zawsze byłam blisko z przyrodą, ale nigdy nie przypuszczałabym, że moim żywiołem jest Natura.
Pewnego dnia gdy inni też już szukali swoich smoczych towarzyszy, ja wyruszyłam na ,,Leśny Wodospad''. Zawsze czułam się tam komfortowo i wygodnie. Gdy miałam zły dzień zawsze tam przychodziłam i od razu robiło mi się lepiej na sercu. Kocham naturę, jest wyjątkowa... Może i inni tego nie widzą, ale ja cenię naturę bardzo mocno. Kocham te rośliny, zwierzęta, faunę i florę... Ale czy w tym znajdzie się smok? Nie wiem tego, ale się dowiem gdy tam przybędę.
Biegłam i biegłam co sił w łapach, by być w moim ulubionym miejscu i znaleźć jajko smoka przeznaczonego dla mnie...
-Uf... Jestem na miejscu. 
Gdy przyszłam miejsce nadal było dla mnie magiczne i magiczne pozostało. Przyszłam nad mój kochany magiczny wodospad, poszłam się napić wody po ciężkiej podróży. Po tym jak się napiłam patrzyłam na swoje odbicie w wodzie, zdziwiłam się nie ujrzałam tej zawsze wesołej wilczycy co kiedyś, tylko... Smutną, przygnębioną i lekko brudną wilczycę...
-Ah... Co się ze mną stało? Przecież... Byłam inna... -miałam smutnie załamy głos- Co się ze mną stało... -po moim policzku spłynęła łza, smutku...
-Pirate... Gdzie jesteś... Brakuje mi ciebie! Proszę wróć... -moja łza spadła do wody wodospadu
W tym momencie zauważyłam piękny kwiat w odbiciu wody z wodospadu. Po chwili zorientowałam się, że jest za wodą z wodospadu, przy "jaskini" w środku wodospadu za wodą jest przejście tam. Ten kwiat jest piękny, muszę go zobaczyć z bliska. Wstałam i przeszłam przez "ścianę z wody" i zobaczyłam ten cudownie piękny kwiat, gdy zobaczyłam co jest obok niego zaniemówiłam przez chwilkę, zdziwiłam się. Obok mojego kwiatka było... Smocze Jajo!
-Tutaj? Smocze Jajko? Ale... Może ten towarzysz... Jest mój...?
Zdziwiłam się, ale wszystko na to wyglądało, bo kto inny by przyszedł do byle "kwiatka" by go pooglądać? No tylko ja z ciekawości rodzonej.
Wzięłam jajko i poszłam do reszty naszej Watahy. Sophi miałą tym razem ze sobą książkę ze Smoczymi Towarzyszami i mogła rozpoznać kto ma jaki żywioł i jaką moc ma w sobie. 
-Sophi jaki mój smok ma żywioł?
-Żywioł Natury, taki jak twój.
-Dzięki, idę się nim zaopiekować. Pa!
Byłam szczęśliwa, że w końcu znalazłam towarzysza który pasuje do mnie.

Oto on:
<dam później>
Ma na imię: Lila!

Smoczy Towarzysz Kovu

Gdy znów mieliśmy się rozdzielić to biegłem nad ,,Wilczy Stawek''. Zawsze tam gdy Sophi i inni byli zajęci sprawami w watasze to ja dawałem się tutaj, zawsze mogłem tu odpocząć, po ciężkich przeżyciach.
-Dobra, gdzie może być to jajko? Ciekawe jak ono wygląda..
W tym momencie coś mnie zmusiło by popatrzeć do góry, na drzewa. Zauważyłem tam dziwne jajko..
-Czy to.. Jajko smoka?! 
Od razu wiedziałem że jest moje. Kiedyś też raz znalazłem się na drzewie, gdy byłem jeszcze mały to się stało przez moje rodzeństwo.. 
-Nie ruszaj się, idę po ciebie.
Wspinałem się po drzewie o dziwo to nie było wysoko i mam moce pazury, ale chciałem jak najszybciej znaleźć się na dole..
W tym momencie spadłem na zimie bez jajka.
-Ał.. Ale ja mówiłem tak nie dosłownie, że chcę się znaleźć jak najszybciej na dole!
Gdy spadłem kopnąłem w drzewo i jajko zleciało..
-Nie!
Od razu zareagowałem i w ostatniej chwili złapałem jajko za nim spadło na ziemie i się roztrzaskało na malutkie części..
-Uff.. Mam cię. O mały włos.. Dobra wracamy za nim coś jeszcze nam się może stać.
Wziąłem jajko i szedłem do watahy. W watasze zastałem Windy Night i Sophi, które przyglądają się jajkom smoka. Widocznie swoim, ja też zacząłem się zastanawiać jak mój towarzysz będzie wyglądał gdy się wykluje...

Oto on!





Ma na imię: Dark!

Smoczy Towarzysz Windy Night

Dostaliśmy nowe zadanie.. znaleźć swoje jajko... Wyruszyłam od razu. Chciałam je znaleźć jak najszybciej. Tym razem również poszłam w góry, lecz tym razem w stronę "Wartkiego Potoku". Droga do niego jest bardzo trudna, i w tym momencie przydały mi się skrzydła. Wyrosły mi i miałam ułatwione dojście. W odpowiednim miejscu wylądowałam i "schowałam skrzydła". Przebijałam się przez liany, skakałam po kamieniach, zabijałam węże... Wreszcie dotarłam do celu. Upadłam zmęczona i schyliłam się głową do wody, wzięłam łyka, a lodowata woda postawiła mnie na nogi. Było tam ciemno, strasznie i magicznie... Nie potrafię tego opisać, najlepiej zrobi to zdjęcie:



Chodziłam ostrożnie, gdyż tereny są pełne bagien. Szłam, szłam aż tu nagle coś mi spadło na głowę!  
- Ał! - krzyknęłam i odpowiedziało mi echo.
Przede mną leżało Smocze Jajo. Domyśliłam się, że to kres moich poszukiwań. Podskoczyłam wysoko i złapałam w pysk lianę. Obwiązałam jajko i tym samym sznurem siebie w pasie. Znów złapałam się lian zębami,potem sięgnęłam do nich łapami i trzymałam się. Rozbujałam się mocno i skakałam po lianach. Kiedy tak się świetnie bawiłam nie zauważyłam, że liany się skończyły i las również, powtórzyłam skok i zorientowałam się, że nie mam już czego się złapać, ale było za późno, z hukiem uderzyłam w ziemię.. 
- Ał.. - tylko cicho pisnęłam.
Wstałam i krzyknęłam: - Gdzie jajo?! Nie było go, kiedy spojrzałam przed siebie turlało się do przepaści.
- Niee! - krzyknęłam i rzuciłam się w pogoń. 
Jajko zsunęło się i zaczęło spadać, skoczyłam za nim. Znowu wyrosły mi skrzydła, leciałam bardzo szybko za jajkiem. W końcu złapałam i leciałam już ku terenom watahy. Każdemu podobało się jajko mojego smoka... Mi też...

Oto Wygląd Towarzysza Windy Night!




Ma na imię: Wind!

Smoczy Towarzysze

Tu Sophi
Wszyscy znów się zebraliśmy czyli ci co przeszli wyzwania. Rano znalazłam pewien list i wszyscy musieli to zobaczyć.

,,... Witajcie moi ulubieni Poszukiwacze Przygód, widzę że przeszliście moje wyzwania, dobrze am poszło, ale teraz najtrudniejsze zadanie przed wami a mianowicie... Poszukiwanie Smoczych Jaj! Wiem że to brzmi głupio, ale na serio one istnieją a każdy ma swojego własnego smoka ukrytego w jajku... Każdy Smok jak i jego właściciel są starannie dopasowanie do siebie, lecz łatwo nie będzie bo smoki trzeba "trenować" by nie były złe, tylko dobre... Przy tym celu musicie wrócić na teren waszej watahy... Czyli wracacie do punktu wyjścia, ale nie z pustymi łapami... Powodzenia Poszukiwacze!"

-Więc, wracamy? -zapytała się Sahara
-Musimy wrócić. -powiedziałam 
-Wracamy do punktu wyjścia...? -zapytał Jack
-Niestety... -powiedział Kovu
-Musimy uratować Pirate! Ale ze... Smokami? -zapytała Serafi
-Tak pisało w liście. -odpowiedziała Windy Night
-Ruszamy do domu. -powiedziałam

Szliśmy przez 3-4 godziny, ale w końcu doszliśmy do naszego domu...
Każdy ruszył znów w inną stronę ja też, każdy teraz musi znaleźć smocze jajko...
Szłam i szłam, znów poszłam w to samo miejsce czyli na ,,Magiczne Wzgórze''. To miejsce było magiczne, jest i będzie. To miejsce jest magiczne i pełne magii czyli coś dla mnie -początkującą czarownicę x)
-Uf.. Na reszcie! Doszłam...
Stanęłam przy magicznym wodospadzie obok mnie było dużo innych zwierząt, których nie chciałam zjeść.
-Moimi przyjaciółmi są zwierzęta, a ja swoich przyjaciół nie zjadam. :) -powiedziałam i atmosfera znów była magiczna
Nagle przy wodzie zauważyłam jakieś jajko, lecz było za wysoko, nie sięgam tam..
-Zaklęcia! To jest to! Czekaj...
Otwarłam moją księgę zaklęć -zawsze ją mam przy sobie- i szukałam zaklęcia.
-attrazione! -powiedziałam i jajko znalazło się przy mnie
-Dobra jestem. No dobra... Czekaj...
Znów szukałam zaklęcia tym razem do teleportacji do Watahy.
-teletrasporto
Po tym znalazłam się z jajkiem przy innych. Przyglądałam się swojemu nowemu towarzyszowi i dowiedziałam się że jest z żywiołu magii. i wiedziałam jak dać mu na imię...

Oto i on! Ma na imię...Magico! -oznacza: Magiczny-

Odchodzi...

Tu Sophi
Odchodzi od nas Sara.
Od Sary:
Przepraszam, ale muszę odejść... Mam ważne sprawy w domu rodzinnym i jest mi ciężko, więc odchodzę... Dziękuję za wszystko! Cześć!

Amulet Windy Night


Wyruszyłam na poszukiwanie swego medalionu. Wyruszyłam tam, gdzie powinnam... W góry.. Długo wędrowałam.. Łapy zaczynał już mnie boleć.. Opadałam z sił... Kiedy już doszłam, zemdlałam.. Obudziłam się, o dziwo, w Wiosce Indiańskiej. Kiedy otworzyłam oczy usłyszałam głosy:
- Obudziła się! Chodźcie!
Patrzałam na nich zdziwiona.
- Witaj Windy... - pogłaskał mnie wódz.
*Więc to oni! Oni mnie wychowali!*
Wstałam, zaczęłam głośno i radośnie szczekać. Szalałam z nimi przy ogniu calutką nooc! Rano wstałam zmęczona. Znów przyszedł do mnie wódz i podarował medalion.
- Strzeż go, Windy, jak oka w głowie.
Szczeknęłam poważnie, na znak, że zrozumiałam. Założył mi go na szyję i poczułam w sobie moc...
- Dzięki niemu w nocy, kiedy się zdenerwujesz, pokonasz każdego wroga, wytwarzając potężną wichurę...
Byłam bardzo zadowolona. Wyruszyłam wypoczęta i silna. Krzyczeli do mnie jeszcze z oddali. Znów długo szłam, ale tym razem miałam "z górki". Kiedy dotarłam do watahy, wszyscy dziwili się mojemu amuletowi, bo był inny niż wszystkie, był wyjątkowy...


piątek, 16 listopada 2012

Spotkanie z Żywiołem -Od Sophi

Tu Sophi
Każdy już widział znaleziony przeze mnie list i każdy zrozumiał, że musi znaleźć żywioł dopasowany do niego... Tylko jak go znaleźć? Jak z nim wygrać? I jak go używać... Tego nie wie nikt, my dowiemy się już niedługo...

Było rano każdy miał za zadanie znaleźć żywioł dopasowany do siebie, a w tym celu każdy musi działać sam. Gdy znajdzie żywioł ma za zadanie wrócić do reszty grupy którzy przeszli wyzwanie.
-Gdy znajdziecie swój żywioł macie przyjść tutaj. Zrozumieliście? -mówiłam zanim mieliśmy się znów rozdzielić
-Tak. -powiedzieli lekko chórkiem
-Rozdzielamy się znów i znów musimy iść dalej i się nie poddawać... Ruszajcie! Powodzenia! -powiedziałam i po chwili zostałam sama
Każdy ruszył w inną stronę, wiedzieli gdzie może znaleźć się ich żywioł, tylko ja nie wiedziałam...
-Super... Nie wiem jaki jest mój żywioł! Pięknie... I co teraz? Muszę gdzieś iść może szczęście będzie mi sprzyjać...
Szłam i szłam cały czas myślałam o tym jaki żywioł jest mi przypisany i jak reszta watahy sobie radzi w poszukiwaniach.
-Ah... Czemu nie mogę znaleźć swojego żywiołu? Jestem jakaś inna czy co...
W tym momencie zauważyłam coś... To nie było zwykłe, tylko magiczne...
Poczułam jaki jest mój żywioł, biegłam jak najszybciej mogłam do Wzgórza Magii, była niedaleko i tylko nieliczni mogą tam wejść...
-Wiem już co jest moim żywiołem! -powtarzałam sobie to całą drogę
Gdy dobiegłam do Wzgórza Magii poczułam w sobie żywioł... Weszłam na sam szczyt, coś mnie ciągnęło bym przeszła przez gęstą roślinność. Gdy przeszłam ją zauważyłam cudowny widok na całą naszą krainą...
-Łał... Tu jest cudownie... Jak ja mogłam tego nie zauważyć? Przecież to Magiczne miejsce...
-Masz rację, że to magiczne miejsce... -usłyszałam głos za sobą, brzmiał jak głos wilczycy
-Kim jesteś?! -odwróciłam się odruchowo
-Wilczycą Magii, nie bój się mnie, jestem tutaj by ci pomóc.
-Skąd wiesz po co tu jestem?
-Magia...
-Dobrze, ale jaki żywioł jest mi przeznaczony? Przecież nie umiem nic... Jestem jak felerny egzemplarz książki...
-Nie mów tak o sobie, jesteś jedyna w swoim rodzaju jak każdy inny... "Każdy jest bohaterem własnej opowieści"...
-Tak powiedziała mi Pirate... Zanim zaginęła... -mówiłam smutnym głosem i spuściłam głowę- Powiedz gdzie jej szukać, czy nie jest za późno, czy nam się uda...
-To zależy od was, ale wiem, że Pirate w was wierzy i chce żebyście walczyli dalej...
-Ale ja nie mam żywiołu, chyba, że moim żywiołem to ,,nieudacznictwo''...
-Przestań tak mówić o sobie, weź się w garść i rusz głową. Po co tu jestem dla ciebie?
-Żebyś mi pomogła znaleźć mój żywioł.
-Właśnie, tylko że ty musisz go odkryć a ja ci w nim pomogę.
-Nadal nie rozumiem...
-Rusz głową.
Nie rozumiałam Wilczycy Magii która chciała mi pomóc. Przez głowę przeleciała mi pewna myśl, ale od razu znikła...
-Dobra za ciężko ci to idzie. Muszę ci pomóc w inny sposób...
Miałam złe przeczucia co do tego, zaraz później wilczyca powiedziała mi pewne slowo które brzmiało jak zaklęcie...
-voglio volare. -powiedziała szeptem
Byłam blisko krawędzi i wiedziałam co chciała zrobić, lecz nie wiedziałam co znaczą te słowa...
-voglio volare? -powiedziałam niepewna
Wilczyca pokiwała głową na znak "tak". 
-Powtórz to jeszcze raz i głośno. -powiedziała podchwytliwym głosem
-voglio volare!
Wilczyca Magii zepchnęła mnie z krawędzi góry. Spadałam i myślałam że zginę, aż... Prawie przy ziemi nie spadłam, lecz leciałam w powietrzu. Latałam bez skrzydeł? Jak to? Przecież...
Wylądowałam strasznie zdziwiona że nie umarłam. Wilczyca Magii pojawiła się też, koło mnie.
-I jak tam lot? -zapytała ze śmiechem
-Dlaczego ja "leciałam"? Przecież nie mam skrzydeł. -byłam strasznie zdziwiona i zaintrygowana
-Magia.
-Ale przecież nie umiem czarować, nie jestem wilkiem Magii!
-Jesteś, przekonaliśmy się to przed chwilką. Na zwykłym wilku by nie działała magia. 
-Czyli... Jestem wilkiem Magii?!
-Jesteś. A twoim żywiołem jest...
-Magia! -byłam uradowana tym faktem że nie już prawie wilków magii na świecie a ja jestem jednym z nich
Zabłysłam i na mojej szyi pojawił się medalion...
-Wow,dostałam nawet medalion... Do czego on służy?
-On ma swoją moc, jest specjalny dla wilczycy Magii. On ma moc którą...
-Sama mam odkryć.
-Brawo, mądra dziewczyna. Wiesz o tym, że jesteś wilczycą magii już, ale czy znasz zaklęcia?
-Nie.
-To je poznasz, ale ja ci w tym nie pomogę. Mogę dać ci tylko Księgę Zaklęć. Tam możesz zapisywać zaklęcia. W nim są już zapisane parę podstawowych zaklęć. Aha i zapomniałabym, proszę to Różdżka dla ciebie, dzięki niej możesz używać bardziej skomplikowane zaklęcia. Więc życzę ci powodzenia. Będę zawsze z tobą, gdy mnie będziesz potrzebować po prostu powiedz: aiuto
-Dziękuję ci. 
Po tym wilczyca znikła, wyparowała. Gdy doszłam do miejsca gdzie mamy się spotkać byłam pierwsza i czekałam na resztę w tym czasie uczyłam się magii...





czwartek, 15 listopada 2012

Kolejne Wyzwanie

Tu Sophi
Byliśmy smutni, że inni się poddali w pierwszym wyzwaniu... Ale cóż zrobić jak inni nie chcą walczyć? Nic, nikt ich nie zmusza to tylko osłabia nasz szanse na znalezienie Pirate... 
Gdy dowiedzieliśmy się że inni się poddali nie chcieliśmy tracić czasu, ani go marnować. Był już wieczór, wszyscy położyli się by odpocząć, bo z rana mamy ruszać dalej. Ja się nie kładłam poszłam się przejść, na spacerek by przemyśleć to co ostatnio się stało.
Szłam i szłam aż doszłam nad strumyk przy jeziorku, piłam wodę ze strumyka i położyłam się przy jeziorze. Wstałam i patrzyłam na swoje odbicie w wodzie, byłam smutna tym, że nie wiadomo czy zdołamy ocalić Pirate zanim będzie za późno. Nagle w odbiciu wody ujrzałam coś błyszczącego na gałęzi drzewa.
-Co to? -odwróciłam się i podeszłam do drzewa
Skoczyłam jak najwyżej mogłam i dosięgłam kartki. Przeczytałam się i od razu wiedziałam co nas czeka:
,,Gratulacje! Przeszliście pierwsze wyzwanie, ciekawi cię co teraz będzie, prawda, Sophi?''
Żywioły stawią wam czoła i spróbują was rozdzielić i zniszczyć wasz cel... Kto pokona żywioł mu dany ten będzie mieć łatwiej, bo to będzie jego żywioł i niego będzie używał później...
Po tym jak przeczytałam list udałam się do reszty by im to pokazać i dać im wskazówkę do dalszych poszukiwań.

Poziom Dalej

Przez labirynt przeszło niewiele osób i nie chcą iść dalej, więc zostając na terenie watahy.
Oto osoby które idą dalej:
Sophi
Kovu
Sahara
Village
Serafi
Windy Night
Jack
Inni się poddali i nie chcą iść dalej, więc ruszamy bez nich na kolejny poziom w poszukiwaniach i coraz dalej od domu...
Kolejny poziom jest trudniejszy ale trzeba go przejść.
Powodzenia Wilczy Poszukiwacze! :)

Labirynt -Od Serafi

Patrzyłam na labirynt . Za chwile miałam się w nim znaleźć , zdana tylko na siebie . Weszłam do środka . Było cicho i nic nie wskazywało na to , że coś ma mnie zaatakować . Szłam przez labirynt zupełnie spokojnie , zastanawiając się , kto już może odpocząć . W pewnym momencie usłyszałam dziki syk. Odwróciłam się i zobaczyłam gryfa.  
- Chodź tu ptasi móżdżku ! Chcę mieć to już za sobą . – krzyknęłam
 Chyba go rozzłościłam , bo leciał w moją stronę z ogłuszającym rykiem. Odsunęła się. Gdy był tuż obok mnie wbiłam zęby w jego skrzydło . Chwilę później uderzył z impetem w ścianę , a potem wyparował .  
- Już ? Koniec ? – zaśmiałam się . – A miałam nadzieję na jakąś walkę … 
Ruszyłam przed siebie i niedługo potem zobaczyłam Sophi, Kovu, Saharę, Windy Night i Village oraz Jack'a . Podbiegłam do nich i usiadłam pod drzewem , czekając na pozostałych członków watahy.

środa, 14 listopada 2012

Labirynt -Od Jack'a

Gdy nas rozdzielili poczułem, że coś się na mnie czai niedaleko...
-Dam radę, przecież to nic trudnego. -powtarzałem sobie to gdy biegłem
Nagle gdy się zatrzymałem poczułem, że muszę bardzo uważać i nie myliłem się na swojej drodze zobaczyłem... Meduse!
-Medusa? Medusa! -krzyczałem cofając się, zamknąłem oczy bo Medusa zamienia w kamień
Miałem nieźle przechlapane, bo jak walczyć z kimś jak tego kogoś się nie widzi? No właśnie...
-Muszę to zadanie przejść żywy, dasz radę Jack, dasz rade... -powtarzałem to sobie cały czas- Już wiem! Wystarczy że ją przewrócę! 
Ale przez przypadek gdy rzuciłem się na Meduse otwarłem oczy, lecz na sekundkę. Jej moc zadziałała w pewnym %, ale jak na razie nie zamieniłem się w kamień, bo zamknąłem oczy w odpowiednim momencie...
Słuchałem jej i wiedziałem gdzie się znajduje, lecz byłem ze słaby by ja pokonać. Stałem i w pewnym momencie zauważyłem lustro kątem oka. Podbiegłem do lustra i odwróciłem je w kierunku Medusy ona zamieniła się w kamień i wyparowała...
-Ałć... też mogłem tak skończyć... Ciekawe co robi reszta.
Gdy wyszedłem z labiryntu zauważyłem przy drzewie: Sophi, Kovu, Saharę, Windy Night i Village. Czekałem z nimi teraz na resztę watahy.

Labirynt -Od Village

Gdy ściany w labiryncie się podniosły i zostałam sama przeraziłam się nigdy nie było mi tak strasznie jak wtedy... Wiedziałam że muszę jak najszybciej przebiec labirynt, lecz bałam się o to co w nich czyha na mnie...
-Szybciej Vill! Musisz przejść ten test i wydostać się z tego labiryntu! -gadałam do siebie
Nagle zza zakrętu w którym miałam skręcić wyskoczył potwór, nigdy tak się nie bałam jak wtedy, to była... Hydra!!!
Zaczęłam panikować gdy zbliżała się w moją stronę by mnie zabić...
-Pomocy! Ratunku! -krzyczałam biegnąc w drugą stronę
Przez głowę przechodziło mi pełno myśli i dobrych i złych... Lecz przypomniała mi się moja siostra... Pirate... Ona jest taka wspaniała, niepowtarzalna, odważna, sprytna... A ja? Nudny, tchórzliwy szczeniak jedne co umie do panikować i pośpiewać jakąś nutę... Pirate często szła ze mną jak byłysmy jeszcze małe, to szła zawsze ze mną w moje ulubione miejsce i tam śpiewałam a Pirate słuchała mnie i podpowiadała czasami... Ah... Brakuje mi jej, kiedy w ogóle to się stało że zostałyśmy rozdzielone? Dawno dawno temu... Zawsze w trudnych sytuacjach dla mnie tylko śpiewam coś...
*Czekaj! To jest to! Umiem przecież śpiewać! Dzięki Pirate!*
-To tylko hydra... -mówiłam do siebie kryjąc się przed bestią
*Village! Uda ci się! Musi ci się udać! Rozumiesz? Teraz albo nigdy! Ruszaj!*
-Jeden, Dwa, Trzy...! -wyskoczyłam z ukrycia, hydra była blisko mnie
Zaczęłam śpiewać spokojną piosenkę dla bestii a ona uspokoiła się...
Zaczęła kłaść się jakby uśpiona moim głosem i piosenką...
-Dobra Hyderka... -mówiłam cicho by bestia się nagle nie obudziła
Hydra położyła się i wyglądała jakby spała, uśpiona. Nagle Hydra wyparowała, znikła, rozpłynęła się w powietrzu.
-Uff... Przeszłam zadanie. 
Wyszłam z labiryntu i widziałam siedzących przy drzewie:
Sophi, Kovu, Saharę i Windy Night. Przyłączyłam się do nich i razem czekamy na resztę watahy.