czwartek, 29 listopada 2012

Od Sandy

Dziwnie być nieprzytomnym. To trochę jakby się spało, a jednak inaczej. Coś mi się śniło. To był długi sen więc całego nie opowiadam. Niektóre moje sny się sprawdzają. Latałam nad chmurami. Zanurkowałam, i wylądowałam na łące. Ale ta łąka była szara. Chwilę później załapałam że to łąka watahy! Usłyszałam szept wilków cienia: 
- Wszyscy już poszli siedzieć? 
- Nie.Jakaś gromadka się schowała. 
- Nienawidzę odwalać tej roboty. Trzeba ich pilnować, pilnować i jeszcze raz pilnować żeby nikt nie uciekł z terenów. 
- Niestety. [...] 
Po jakimś czasie poszli. Widziałam że mają ze sobą jakiegoś małego szczeniaka... 
*To moja... siostra! Jak ona się tu dostała!* Pobiegłam do niej. W świecie realnym kopałam i cicho warczałam. 
- Sandy?! - szepnęła Village - Sandy chyba się budzi! 
- Być może Vill. - odpowiedziała Sophi. 
Pobiegłam do małej. 
- Co ci jest? Coś ci zrobili? 
Mała wyszeptała: 
- Sandy? Myślałam że nie żyjesz! Tak się cieszę! 
- Ja też się cieszę, Swalio (czyt.Słalio). 
- Możemy stąd pójść? Proszę! 
- OK. Rozwiń skrzydła i lećmy. 
Nagle się obudziłam. Village krzyknęła: 
- Sandy! Sandy się obudziła! 
Podeszłam do Sophi i powiedziałam: 
- Gdy się wydostaniemy, muszę odnaleźć siostrę...
Napisane przez: Sandy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz