Ugryzła mnie jeszcze raz, rozdzierając mi bark aż do kości. Pysk miałem tak samo rozryty... Kiedy skolopendra padła udałem się dalej widząc że tunel idzie juz w górę. Po drodze znalazłem kilka szmaragdów, rubinów i jeden diament. Wróciłem na powierzchnie obficie krwawiąc z ran. Idąc w stronę jaskini watahy napotkałem małą wioskę Indian. Okazało się że to jest to samo plemię, które odebrało mi matkę i które trzymało mnie jako szczenie w ciasnej klatce. Dorwałem Indianina który ustawiał mi walki, mojego właściciela ... Poznał mnie. Opatrzył mi ran, a kiedy to zrobił rozpłatałem mu gardło i główną tętnicę. Potem poszedłem pod jaskinię Alfy i zostawiłem pod nią łupy z tuneli skolopendry. Jeden z ludzi ( biały ) próbował mnie zabić kunei'em, który sobie przywłaszczyłem.... Ułożyłem się pod skałą, w której chciałem sobie później wydłubać jaskinię. To będzie musiało poczekać aż do wydobrzenia łapy...
CDN / END
.gif?2094481059)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz