środa, 13 lutego 2013

Od Natse'go (konkurs)


Dzień przed walentynkami nie zapowiadał się szczęśliwie. Było pochmurno, błyskawice przecinały niebo, hulał deszcz. Nie chciało mi się wychodzić. Ale coś mnie skusiło. Na szczęście Sahara spała. Na szczęście. Obudziłem Ringa, który pomógł mi przygotować się do przygody. Po tym jak wszystko wziąłem, ruszyłem w kierunku gór. Wszystko było dobrze do momentu... Momentu kiedy zobaczyłem ludzi, a z nimi wilka... Którego dobrze znałem...

* * *
- Star... Co ty robisz z ludźmi? I to na terenach watahy w której jestem?! - warknąłem.
- Natse... Oj Natse... Twoja wataha, mówisz? Coś nie sądzę.
- To zacznij tak sądzić! Wynoś się!
Star szczeknął do ludzi. A oni wzięli mnie za łapy i je związali.
- Puśćcie! Star! Trzymasz z ludźmi! Jak mogłeś!?
A Star tylko się zaśmiał. Ludzie zanieśli mnie do betonowej pułapki. Nie było tam światła. Ani jedzenia. Czułem że tam zostanę na zawsze. Gdybym mógł, stoczył bym bitwę na śmierć i życie ze Starem. Ale jak na razie... Nie mogłem. Zaśpiewałem więc.

* * *
A chwilę później wymyśliłem jak się wydostać. To było prawie niemożliwe. Ale spróbowałem. Kiedyś mama uczyła mnie czegoś, co przypominało modlitwę. Spróbowałem więc. Nagle poczułem miękko pod nogami. Jak to było możliwe? Przecież beton nie mógł się ot - tak roztopić! Ale cóż.... Podkopałem się. Było ciemno. W końcu byłem pod ziemią. Kiedy znalazłem się na górze, był tam Star...
* * *
- Któż to próbuje się wydostać? No kto? - zadrwił.
- Star... Nie zaczynaj...
- Czego? Twoja matka nie miała szans z moją!
- Nie obrażaj jej! - krzyknąłem, aż kamyki zadrżały.
- No więc... Walka!
Obok nas pojawiły się miecze. Znałem się dość dobrze na szermierce. Star uśmiechał się drwiąco. Odpowiadałem zębami. W końcu drasnąłem jego miecz tak, że wyleciał z jego łapy.
- Yyy... Natse... Co robisz... Hehe... Oszczędź mi życie... - jęczał.
- Oszczędzę. Ale przysięgnij że nie wrócisz!
- Nie! Nigdy nie wrócę! - powiedział i wrócił pędem do ludzi.
* * *
No cóż. Wróciłem do watahy. Wszyscy dopytywali się gdzie byłem. Odpowiadałem, że tu i tam. Ale jedyną rzeczą, którą zrobiłem po przyjściu, było zaśnięcie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz