sobota, 12 stycznia 2013

Od Alis

Pewnego dnia z samego rana postanowiłam wybrać się na polowanie. Wypatrzyłam niezłe stado karibu (mam bardzo dobre oko) . Natychmiast rzuciłam się na łosia i jednym płynnym ruchem przegryzłam mu tchawicę, po czym zwierzyna padła z hukiem. Zaczęłam jeść. Podszedł do mnie James.
- Hej, Alis! Jak mija kolejny dzień? - siada obok mnie.
- Jest dobrze, właśnie upolowałam karibu, chciałabyś się poczęstować? - oderwałam mu dość spory kawał.
- Dzięki, chętnie się poczęstuje - natychmiast zabrał się do jedzenia, ja również.
- A dlaczego wczoraj byłaś taka smutna? - spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Po prostu... zostałam wychowana przez ludzi dopuki nie skończyłam 1 roku, potem uczyłam się polować z ich małą pomocą, a byłam smutna, bo dowiedziałam się że jedna osoba zgineła, z ich rodziny - nieco posmutniałam.
- Bardzo mi przykro... pewnie byli dla Ciebie jak rodzina - powiedział wsułczującym tonem.
- Tak, dosłownie.
Przytulił mnie. Oboje poczuliśmy ogromną ulgę. Resztę dnia spędziliśmy na rozmowach o nas i wywnioskowałam, że... czuje do nie go więcej niż przyjaźń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz