Dzień był zimny, ciemny... Padał deszcz, świat był szary, ponury... Czułam się dziwnie, byłam wewnątrz taka, jaka była pogoda. Szłam wtedy przez las, ze spuszczoną głową. Nagle w krzakach coś zaszeleściło... Odwróciłam zaniepokojona głowę w stronę ów krzewów.
- Kto tu jest..?! - zaczęłam szczerzyć groźnie kły.
Z krzaków wydobył się złowieszczy śmiech, ale nie był pojedynczy, zabrzmiało tam kilka głosów. Przełknęłam głośno ślinę przerażona.
- K-kim jesteście...? - wyjąkałam przerażona.
Znów zabrzmiał jedynie śmiech, zobaczyłam, jak w krzakach świecą się złowieszcze oczy.
- Zostawcie mnie! Czego chcecie..?! - byłam przerażona, nie wiedziałam, co mam zrobić.
- Ciebie..! - sapnął ktoś złowieszczo w krzakach.
- Co..?! - krzyknęłam przerażona i rzuciłam się do ucieczki.
Uciekałam ile sił w łapach, słyszałam za sobą kroki i złowieszcze śmiechy, byłam przerażona, nie wiedziałam, co zrobić, czy uda mi się uciec...
- Nie uciekniesz nam...! - krzyczał ktoś za mną złowieszczym głosem.
- Ucieknę..! - krzyknęłam i przyśpieszyłam.
Nagle poczułam ból... Moja łapa tkwiła w pułapce na niedźwiedzie, we wnykach.
- Nie..! - krzyknęłam.
Zobaczyłam, jak już niedaleko biegną do mnie czarne wilki, Wilki Cienia...
- Nie..! - znów krzyknęłam i zaczęłam się szarpać i wyrywać z pułapki.
Łza pociekła mi z oka, wiedziałam, że nie uda mi się wyrwać, że schwytają mnie...
- Mamy cię..! - krzyknął wilk i rzucił się na mnie, przez co wyrwał mnie z pułapki.
Zaczęła się walka... Atakowałam go zacięcie, ale był silniejszy i pomagała mu jego wataha... Przygniótł mnie do ziemi zadowolony.
- Oszust! - krzyknęłam mu prostu w pysk wściekła.
- Dobrze... - uśmiechnął się złowieszczo. - Zwiążcie ją! - warknął.
- Co..?! Czego wy chcecie..?! - krzyknęłam.
- Będziesz naszą zakładniczką... Zażądamy okupu za ciebie, a jak nie będą chcieli go dać... - uśmiechnął się tylko złowieszczo, wiedziałam, o co mu chodzi...
Wilki mocno mnie związały i przywiązały do jakiegoś słupa głęboko w lesie.
- Wypuście mnie! - krzyczałam.
- Przymknij się! - warknął wilk.
- Nigdy! - warknęłam wściekła.
- Panowie, uciszcie ją! - warknął i uśmiechnął się.
- Co..?! - wystraszyłam się.
Wilki szybko podbiegły do mnie i związały mi pyszczek, a ich przywódca zaczął pisać jakiś list. Potem zniknął gdzieś - poszedł zanieść, a raczej podrzucić go Sophi. Gdy go zobaczyła, zaczęła czytać.
Droga Sophi!
Mamy waszą Windy, nic jej nie jest - jeszcze... Żądamy okupu! Macie dać nam 1.000.000 monet! Inaczej Gamma pożałuje! Macie na to czas do walentynek! Trzymamy ją w pewnym miejscu, jest związana i jeszcze, podkreślając jeszcze, żyje... Czekamy...
Niżej była krew, kawałek sierści i piórko Windy Night...
Sophi dokończ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz