czwartek, 10 stycznia 2013

Od Sahary

Dni spływały szybko i czasem ponuro, ale da się przeżyć. Mieliśmy dużo pracy, szczególnie z polowaniami, gdy stad było coraz mniej i straciliśmy paru Tropicieli i Łowców, więc było jeszcze trudniej...
Ja się nie poddaję, jestem waleczna i nie dam sobą pomiatać. Dlatego też poszłam na polowanie z Piatką, Village, Jack'iem, Shadow'em, Dieg'iem, Seleną, Vari i Beatrice.
Polowaliśmy z dobre 3 godziny za każdym razem gdy byliśmy już bardzo blisko coś nam nie wychodziło i stado się płoszyło...
W końcu udało się upolować 2 duże jelenie i przenieść je do reszty watahy.
Ale... W pościgu za jedną, było 1 na jednego, czyli ja i łania... Już prawie ją miałam, ale potknęłam się o kamień ukryty pod trawą i lodem, i się przewróciłam a łania to wykorzystała i uciekła, ale prędzej przebiegła po mnie. -jak po dywaniku...- Łapa mnie strasznie polała i kuśtykałam, nadal kuśtykam, ale na szczęście nikt tego nie widzi.
Wiedziałam, że z moją łapą nie jest dobrze, ale i źle tez nie, a poza tym nie chcę by inni sądzili po tym zdarzeniu jako, że jestem "tchórzem" czy "niedołęgą", dlatego na razie ukrywam to, że w ogóle coś się stało. Nie kuśtykam po prostu mimo bólu kładę łapę na ziemi i idę lub biegnę...
Przeżywałam już gorsze przygody więc to drobnostka dla mnie, tylko, że jak to powiedzieć... Jak przyznać się do dziecinnego błędu...? Ah... Nie mogę, niech łapa wróci do zdrowia i zapomnimy o tym zdarzeniu wszyscy...
Natse nie powinien zauważyć mojej łapy, że kuśtykam, bo od razu będzie wiadomo, że coś sknociłam... Ale na razie jest dobrze, ale nie wiem ile wytrzymam z tym bólem.
No cóż przedtem Natse miał złapaną łapę i teraz ja, ciekawe kto następny...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz