Był cudowny zimowo-wiosenny dzień. Słoneczko świeciło pełnym blaskiem, niebieskie niebo pokryte było białymi chmurkami. Po prostu "raj"! Skoro ładna pogoda postanowiłam wybrać się na spacer wraz z Sophi. Idąc, dużo rozmawiałyśmy, a m.in. o koncercie w Wigilię.
- W Wigilię koncert był świetny, nie?! - krzyknęłam ze śmiechem.
- No, extra było! - zaśmiała się.
Szłyśmy tak, i szłyśmy i szłyśmy gadając, ale nagle, po dłuższej chwili błękitne dotychczas niebo zaszło ciemnymi chmurami. Nadeszła noc, a do tego jeszcze te czarne chmury, zapowiadające ponure wydarzenia, które zasmucą nasze życie.. Wiem, wiem, czasami przesadzam.. x) Wróćmy do wydarzeń..
- S-Sophi... Co się d-dzieje..?
- Nie wiem, Windy.. - zatrzęsła się.
W krzakach coś zaszeleściło... Byłyśmy przerażone ma maksa.. Nagle wyskoczył zza nich potworny wilk..
Zaśmiał się złowieszczo i rzucił się na Sophi.
- Sophi! - skoczyłam na wilka, ale odepchnął mnie i upadłam.
Sophi walczyła z nim dzielnie, ale nie długo.. Powalił ją dosyć szybko i warczał nad nią.
- Wi-Windy..!
Wstałam ledwo.
- So-Sophi..! - wezbrała we mnie ogromna złość, tak wielka, że doszło do Wichury..
Moje oczy stały się białym światłem, dokoła mnie rosła wielka Wichura, a po chwili... Leciała już w stronę wilka i błyskawicznie go zdmuchnęła. Od razu podbiegłam do Sophi.
- Nic ci nie jest?!
- Nic.. Tylko trochę ran..
- To dobrze.. - pomogłam jej wstać.
- Wracajmy do Watahy... Ktoś musi cię opatrzyć.. - wzięłam ją na grzbiet i pobiegłam szybko w stronę Watahy. Każdy pytał, co się stało, ale ja odpowiadałam tylko krótko..
- Potem się dowiesz.. - i biegłam do jaskini.
Doszłam i położyłam Sophi na ziemi.
- Jak się czujesz..?
- Niezbyt dobrze.. Wszystko mnie boli..
- Co jest..? - weszła do jaskini Pirate.
- Zaatakował nas jakiś wilk, ale dzięki mojej Wichurze nie doszło do poważnych ran, ale te też nie są małe... Sophi źle się czuje co robić, Pirate..?
Sophi w tym momencie upadła, zemdlała...
- Sophi! - krzyknęłyśmy.
Pirate dokończ.
- S-Sophi... Co się d-dzieje..?
- Nie wiem, Windy.. - zatrzęsła się.
W krzakach coś zaszeleściło... Byłyśmy przerażone ma maksa.. Nagle wyskoczył zza nich potworny wilk..
Zaśmiał się złowieszczo i rzucił się na Sophi.
- Sophi! - skoczyłam na wilka, ale odepchnął mnie i upadłam.
Sophi walczyła z nim dzielnie, ale nie długo.. Powalił ją dosyć szybko i warczał nad nią.
- Wi-Windy..!
Wstałam ledwo.
- So-Sophi..! - wezbrała we mnie ogromna złość, tak wielka, że doszło do Wichury..
Moje oczy stały się białym światłem, dokoła mnie rosła wielka Wichura, a po chwili... Leciała już w stronę wilka i błyskawicznie go zdmuchnęła. Od razu podbiegłam do Sophi.
- Nic ci nie jest?!
- Nic.. Tylko trochę ran..
- To dobrze.. - pomogłam jej wstać.
- Wracajmy do Watahy... Ktoś musi cię opatrzyć.. - wzięłam ją na grzbiet i pobiegłam szybko w stronę Watahy. Każdy pytał, co się stało, ale ja odpowiadałam tylko krótko..
- Potem się dowiesz.. - i biegłam do jaskini.
Doszłam i położyłam Sophi na ziemi.
- Jak się czujesz..?
- Niezbyt dobrze.. Wszystko mnie boli..
- Co jest..? - weszła do jaskini Pirate.
- Zaatakował nas jakiś wilk, ale dzięki mojej Wichurze nie doszło do poważnych ran, ale te też nie są małe... Sophi źle się czuje co robić, Pirate..?
Sophi w tym momencie upadła, zemdlała...
- Sophi! - krzyknęłyśmy.
Pirate dokończ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz