środa, 19 grudnia 2012

Od Windy Night

Postanowiłam wybrać się na spacer. Głównym celem był góry, znów chciałam odwiedzić moich Indian. Byłam już zmęczona, ale kiedy zaczynałam myśleć o tym, że ich spotkam, dodawało mi sił. Byłam już niedaleko, gdy nagle z drzewa spadło coś, prosto przede mną. Nie wiedziałam, co to może być... Byłam ciekawa, więc wzięła tajemnicze "coś" i zapomniałam o wyprawie w góry, wróciłam do Watahy. Pokazałam to Sophi, niestety, ona też nie wiedziała, co to jest... Byłam bardzo ciekawa, co skrywa w sobie przedmiot.. Może jakąś moc.. Może.. Sama już nie wiem!  
- Windy, nie wiadomo, co to jest, ale lepiej nie otwieraj tego.. - mówiła Sophi. 
Ja wciąż próbowałam wykraść rzecz, ale ciągle była wpadka. Nocą, gdy wszyscy spali, zwinęłam przedmiot Sophi i uciekłam do lasu.  
- Jest.. Wreszcie się dowiem.. - cieszyłam się. 
Otworzyłam.. Błysnęło z niego/niej światło, wręcz mnie oślepiło. Ustało. W górę wydobyła się z przedmiotu długa biała linia, dochodziła do nieba.  
- Co do licha...? - powiedziałam przerażona. 
Uderzył z niej, prosto we mnie, jakiś czarny piorun. Upadłam. Leżałam tak do rana. Obudziła mnie Sophi, która szukała mnie.  
- Windy, nic ci nie jest?! 
Wstałam, w moich oczach płonął ogień, śmiałam się złowieszczo. Sierść robiła się czarna, tak jak serce. Otworzyłam wtedy.. Puszkę Pandory... Niebo zaszło czarnymi chmurami, rozpętała się burza, jakiej jeszcze nikt nie widział, którą właśnie kontrolowałam ja.. 
- Windy.. Co się stało?! - krzyczała Sophi trzymając się ziemi, gdyż wiał silny wiatr. 
- Jaka Windy?! Od dziś jestem Evil.. - mówiąc to uderzył w ziemię piorun. 
- O nie! - zerwała się Sophi i zaczęła uciekać w stronę watahy, by powiedzieć wszystkim, że stałam się zła...  

C.D.N....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz